Instagram

28 listopada 2020

148. Eveline - Professional, Argan & Macadamia, Luksusowy odżywczy krem-maska do rąk i paznokci


Hej :)

Kremy to rąk to ostatnio jedne z moich ulubionych kosmetyków. Jak tym razem sprawdził się krem od Eveline?


Opis producenta:

Luksusowa, odżywcza formuła, kremu-maski do rąk i paznokci Argan & Macadamia już od pierwszego zastosowania likwiduje uczucie szorstkości i przywraca komfort nawet bardzo suchej skórze. Dzięki recepturze bogatej w drogocenne składniki aktywne, krem natychmiast nadaje miękkość i satynową gładkość przesuszonym, szorstkim dłoniom. Piękny, zmysłowy zapach i aksamitna konsystencja zamieniają codzienną aplikację w wyjątkowy, odprężający rytuał pielęgnacyjny.

Moja opinia:

Jak na krem przystało opakowanie to tubka z zamknięciem na klik. Szata graficzna czarno-złota prezentuje się bardzo elegancko, co świetnie wygląda na półce. W środku 100 ml produktu za około 16zł. Przy codziennym stosowaniu dwa razy w ciągu dnia starcza na jakiś miesiąc czasu.
Krem jest lekki i przecudownie pachnie. Ten zapach jest fenomenalny. Jest to taki zapach słodko kosmetyczny czy coś w tym stylu, ale jednoczenie czuć olejek arganowy i macadamia również.
Po zastosowaniu skóra jest jedwabiście gładka i miękka. Dzięki stosowaniu kremu do rąk uczucie szorstkości po prostu nie istnieje i czuć to już od pierwszej aplikacji. Krem nawilża, regeneruje i odżywia naszą skórę. Szybko się wchłania i nie pozostawia uczucia lepkości. Dodatkowo wzmacnia paznokcie i chroni je przed łamliwością.
Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych kremów do rąk jakie tylko miałam okazję stosować. Najlepiej sprawdzi się u osób, które mają naprawdę bardzo szorstkie i przesuszone dłonie.

Znacie ten krem?

Pozdrawiam



24 listopada 2020

147. Jeszcze jesienne

 

Hej :)

Tym razem mam dwa Was jeszcze jesienną stylizacje paznokci w odcieniu ciemnego fioletu z jesiennymi, kolorowymi drzewami :)




Do stylizacji użyłam następujących produktów:

- pilnik do paznokci
- frezarka
- bloczek polerski
- cleaner

- primer
- formy do paznokci
- baza - Semilac - Base
- akrylożel - Neonail
- Semilac - Plum - 015
- Semilac - Black Coffe - 076
- Semilac - Kiss The Prince! - 122
- Semilac - Orange Lollipop - 132
- Semilac - Red Carpet - 134
- Semilac - Olive Garden - 149
- Semilac - Racing Car - 156
- NeoNail - Inner Carm - 5321-1
- sonda
- pędzelek do zdobień - 02

- top błyszczący
- top matowy
- oliwka do skórek

Zaczęłam od wypiłowania paznokci za pomocą frezarki i pilnika. Następnie zmatowiłam je bloczkiem. Przetarłam cleaner'em i nałożyłam primer. Następnie pomalowałam bazą i utwardziłam w lampie. Pod przygotowaną płytkę nałożyłam formy i przedłużyłam akrylożelem z pomocą cleaner'a. Oczywiście zamroziłam. Następnie wypiłowałam w porządany kształt i przeszłam do stylizacji. Wszystkie paznokcie poza czterema pokryłam przepięknym ciemnym fioletem nr 15, który wygląda zależnie od światła fioletowo, brązowo lub bordowy. Nałożyłam dwie warstwy każdą utwardzając w lampie. Na pozostałe paznokcie nałożyłam niemalże biały kolor od NeoNail, również dwie warstwy i zamrażając je jedna po drugiej. Fioletowe paznokcie pokryłam błyszczącym topem, a białe matowym i utwardziłam. Następnie wyłożyłam na holder pozostałe kolory. Brązowy wymieszałam z żółtym i zrobiłam coś w rodzaju ziemi czy trawy. Zamroziłam. Brązowym nr 076 i pędzelkiem do zdobień namalowałam linie, a właściwie drzewa. Na 2 paznokciach dwa, a na pozostałym po jednym. Utwardziłam. Następnie robiłam kropki sondą. Trochę czerwonym, pomarańczowym, żółtym, jasnym i ciemnym zielonym. Pędzelkiem poprawiłam kropki tak, by przypominały liście, ale żeby wzór nie był zbyt dokładny. Zamroziłam w lampie. Poprawiłam jeszcze niektóre gałęzie brązowym kolorem i również utwardziłam. Całość pokryłam błyszczącym topem, który zamroziłam. Na to oliwka i tak oto powstały piękne paznokcie :)



Mam nadzieję, że się podoba :)

Ja już powoli się zbieram za malowanie świątecznych wzorków :)
Jak macie jakieś pomysły to koniecznie dajcie znać :)


Pozdrawiam



19 listopada 2020

146. Herbal Care - Odżywka w sprayu normalizująca "Łopian"


Hej :)

Odżywek w sprayu używam od niedawna i prawdę mówiąc już się do nich przekonałam i wiem, że jak skończy mi się kolejna to znowu kupię następną.


Opis producenta:

Odżywka zawiera wyjątkowo łagodne, silnie skoncentrowane, naturalne składniki aktywne, które uzupełniają niedobory substancji odżywczych, skutecznie pielęgnując włosy z tendencją do łupieżu. Ekstrakt z łopianu wzbogacony w ekstrakty z białej wierzby, pokrzywy i szałwii zwalcza objawy i przyczyny powstawania łupieżu. Dodatkowo biologicznie aktywna siarka i cynk PCA stabilizują pracę gruczołów łojowych, zapobiegając przetłuszczaniu się włosów, a naturalny prebiotyk inutec ułatwia rozczesywanie, chroniąc przed uszkodzeniami.

Moja opinia:

Opakowanie to brązowa plastikowa buteleczka z atomizerem. Szata graficzna prosta i przyjemna dla oka. W środku 200ml produktu za około 8zł. Przy stosowaniu dwa razy lub raz w tygodniu starcza na jakieś pół roku jak nie więcej.
Produkt pachnie ziołowo i jest to zapach przyjemny chociaż podejrzewam, że nie wszystkim może przypaść do gustu.
Ja zazwyczaj używam tej odżywki po umyciu włosów. Ogólnie nie mam problemu z przetłuszczającymi włosami czy z łupieżem więc na ten temat niestety się nie wypowiem, gdyż nie wiem czy działa na te objawy. Stosuję tą odżywkę przede wszystkim po to, aby rozczesać moje włosy i tu sprawdza się znakomicie. Włosy po odżywce bez problemu da się rozczesać dodatkowo pachną ziołami co mi akurat nie przeszkadza. Dodatkowo włosy są miękkie i puszyste. Oczywiście po wyschnięciu :) Poza tym odżywia włosy i sprawia, że stają się grubsze i mocniejsze.
Moim zdaniem jest to świetny produkt dla osób, które tak jak ja mają problem z rozczesaniem włosów po umyciu. Tutaj sprawuje się świetnie jednak to co obiecuje producent nie wiem czy się sprawdza, gdyż takich problemów z włosami akurat nie mam.

Pozdrawiam

 

16 listopada 2020

145. Morski w roli głównej


Hej :)


Dziś jesteśmy dalej w tematyce króciutkich paznokci mam nadzieję, że niebawem się to zmieni i odrosną :) Tymczasem zapraszam na kolejną stylizację :)



Do stylizacji użyłam następujących produktów:

- pilnik do paznokci
- frezarka
- bloczek polerski
- cleaner

- primer
- NeoNail - Duo AcrylGel - Natural Pink

- Semilac - Mint - 022
- Semilac - Intense Blue - 044
- Semilac - Siren - 124
- Semilac - Olive Garden - 149
- Semilac - Ivory Cream - 155
- Semilac - Porto Marine - 171
- Semilac - Strong White - 001
- Semilac - Black Diamond - 031
- Semilac - Top No Wipe
- Semilac - Top Mat Total No Wipe
- sonda
- pędzelek do zdobień - 02

- oliwka do skórek

Zaczęłam od przygotowania paznokci za pomocą frezarki. Następnie wypiłowałam i zmatowiłam paznokcie oraz nałożyłam cleaner. Na to położyłam primer. Następnie na każdy paznokieć nałożyłam akrylożel formując go przy pomocy pędzelka i cleaner'a i utwardziłam w lampie. Przy pomocy pilnika wypiłowałam kształt i przemyłam cleaner'em. Wszystkie paznokcie poza czterema pokryłam kolorem 124. Jest to przepiękny morski odcień, który wygląda cudnie. Nałożyłam dwie warstwy, każdą utwardzając w lampie. Na te paznokcie położyłam błyszczący top i również zamroziłam. Pozostałe paznokcie pokryłam dwoma warstwami jasnego, niemalże białego koloru nr 155, każdą utwardzając w lampie. Pokryłam je matowym topem i zamroziłam. Następnie na holderze wylałam po kropelce każdego koloru: 22, 44, 149, 171 i 124 i przy pomocy sondy wymieszałam je ze sobą tak, by powstały jakieś esy floresy. Taką mieszankę położyłam na środek paznokcia i przy pomocy cienkiego pędzelka rozprowadziłam po całym paznokciu, aby stylizacja mi się nie zepsuła. Utwardziłam w lampie. Następnie czarnym kolorem i cienkim pędzelkiem pokryłam paznokcie zostawiając esy floresy w spokoju na środku paznokci. Zamroziłam. Białą hybrydą namalowałam cienkie linie i gdy efekt był zadowalający wsadziłam do lampy. Pokryłam paznokcie błyszczącym topem i zamroziłam. Jeszcze oliwka i zdobienie gotowe :)


Mam nadzieję, że się podoba :)


Pozdrawiam  :)


13 listopada 2020

144. Ala Natural Beauty - Hydrolat z róży damasceńskiej; Lekki krem nawilżający i Wielofunkcyjny sztyft do twarzy i ciała


Hej :)


Po raz kolejny, dzięki uprzejmości wizaz.pl miałam przyjemność przetestować kosmetyki. Tym razem jest to polska marka, która dba o środowisko, dzięki opakowaniom, które nadają się do ponownego przetworzenia. Założycielką jest Kasia Struss - polska modelka, a nazwa marki pochodzi od imienia jej córki. Ja co prawda wcześniej nigdy o tej marce nie słyszałam, dlatego tym bardziej się cieszę, że mogłam ją bliżej poznać :)


Opis producenta:

Ala Natural Beauty - Rose Water - Hydrolat z róży damasceńskiej - Nawilża, koi, wygładza i napina skórę oraz chroni ją przed szkodliwym działaniem wolnych rodników i czynników zewnętrznych. Przedłuża trwałość makijażu. Subtelny zapach płatkow róży wycisza i relaksuje. Jest odpowiedni dla kobiet i mężczyzn oraz przeznaczony do każdego rodzaju cery.

Ala Natural Beauty - Light Cream - Lekki krem nawilżajacy - Nawilża, zmiększa i odżywia skóre oraz chroni ją przed czynnikami zewnętrznymi. Szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy i nie zapycha porów. Sprawdza się zarówno w przypadku kobiet (także jako baza pod makijaż), jak i mężczyzn. Jest odpowiedni dla każdego rodzaju cery.

Ala Natural Beauty - Skin Stick - Wielofunkcyjny sztyft do twarzy i ciała - Dzięki zawartości botanicznych olejków i naturalnych wosków nawilża, koi oraz regeneruje przesuszoną skórę, np. na dłoniach czy ustach. Ma piękny aromaterapeutyczny zapach, zamknięty w innowacyjnym, ekologicznym opakowaniu. Jest dedykowany kobietom i mężczyzną oraz przeznaczony do każdego rodzaju skóry.

Moja opinia:

Ala Natural Beauty - Rose Water - Hydrolat z róży damasceńskiej


Opakowanie to szklana buteleczka z ciemnego szkła z atomizerem. Szata graficzna bardzo minimalistyczna, ale wygląda ładnie. W środku 100ml produktu za około 53zł.
Hydrolat jak sama nazwa wskazuje jest płynny i delikatnie pachnie różą. Nie jest to typowy zapach dla kosmetyków różanych tylko całkiem inny, ale nadal przyjemny.
Jeśli chodzi o działanie to stosowałam go głównie jako tonik po oczyszczeniu twarzy rano i wieczorem. W tym wypadku sprawdza się świetnie to znaczy odświeża i koi naszą skórę. Cera w dotyku jest miękka, nawilżona i wygładzona oraz przygotowania do dalszych etapów pielęgnacyjnych. Dobrze się sprawdza również jako odświeżenie skóry w ciągu dnia. Próbowałam również używać hydrolatu jako utrwalacz do makijażu i w tej roli sprawdził się nie najlepiej. Nadmiar pudrowości został ściągnięty, ale atomizer nie podaje zbyt delikatnej mgiełki przez co musiałam się ratować gąbeczką i to chyba jedyny minus. Poza tym bardzo wydajny produkt, którego przyjemnie się używa.

Ala Natural Beauty - Light Cream - Lekki krem nawilżajacy


Opakowanie kremu jest takie same jak hydrolatu tyle, że jest z pompką i w środku mamy 50 ml produktu za około 89zł więc cena nie jest niska.
Kosmetyk ma gęstą, delikatną konsystencję białego koloru. Posiada zapach, który jest dość specyficzny i raczej mało komu przypadnie do gustu. Na szczęście nie jest zbyt wyczuwalny.


Jeśli chodzi o działanie to jest to niemal idealny krem na dzień, który nawilża, odżywia i sprawia, że cera jest miękka i gładka w dotyku. Przyjemnie się rozprowadza, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Świetnie się sprawdza jako baza pod makijaż. Jeśli chodzi o stosowanie go na noc to ja go używam również w tej funkcji jednak dla niektórych osób może być zbyt delikatny. Dodatkowo nie zapycha i nie podrażnia skóry. Poza tym jest również bardzo wydajny.

Ala Natural Beauty - Skin Stick - Wielofunkcyjny sztyft do twarzy i ciała


Szata graficzna produktu jest taka sama jak kremu i hydrolatu. Natomiast opakowanie to papierowa tubka z wyciskanym produktem. Niestety włożenie kosmetyku z powrotem wcale nie jest takie łatwe jakby się mogło wydawać, gdyż trzeba sobie poradzić albo palcem albo zdejmowaną zakrętką przez co tracimy trochę produktu. W środku 20 g za około 49zł.
Sztyft ma konsystencję wosku o jasnożółtym kolorze. Posiada zapach, który nie jest przyjemny ani trochę. Pachnie jakby woskiem zmieszanym z czymś jeszcze, ale naprawdę nie polecam.
Jeśli chodzi o działanie to początkowo zastanawiałam się do czego go właściwie używać. Zaczęłam go nakładać na usta zamiast pomadki ochronnej oraz na dłonie zamiast kremu do rąk. Sztyft jest bardzo tłusty, dlatego bałam się go nakładać na twarz, ale spróbowałam i posłużył mi jako krem pod oczy. Kosmetyk nie klei się, ale posiada tłustą warstwę, która nie każdemu przypadnie do gustu - szczególnie na twarzy i dłoniach. Jednak biorąc pod uwagę jego działanie nie należy się przejmować tym aspektem. Jeśli chodzi o dłonie to na pewno są nawilżone, a krem (tak to nazwijmy) utrzymuje się nawet po umyciu rąk. Skóra jest miękka, wygładzona i zregenerowana. Moja skóra pod oczami nigdy nie była tak nawilżona, a dodatkowo sztyft ten świetnie się spisuje jako baza pod korektory. Tu to nawet ja jestem w szoku. Co do ust to spisał się średnio, gdyż nawilżał je, ale tylko na chwilę. Minusem również jest to, że nie należy do wydajnych produktów. Używam go już jakieś 2 tygodnie do dłoni, ust i skóry pod oczami, a już połowy nie mam. 

Podsumowując najbardziej przypadł mi do gustu hydrolat i poza atomizerem, który nie jest zbyt dobry sprawdził się znakomicie. Krem oraz sztyft nie są złe i również działają jednak zapachy w tych produktach dla mnie są fatalne. Cena obydwóch również jest dosyć wysoka. Jeśli chodzi o sztyft to za taką cenę i brak wydajność zbytnio się nie opłaca. Tak czy inaczej cieszę się, że mogłam poznać tą markę i sprawdzić jej produkty.

Znacie markę Ala Natural Beauty?
Jak Wam się sprawdza?


Pozdrawiam


09 listopada 2020

143. Ziaja - Krem do rąk z proteinami kaszmiru i masłem shea


Hej :)

Tym razem kolejna recenzja kremu do rąk z Ziaji. Tym razem postanowiłam wypróbować ten z proteinami kaszmiru i masłem shea.


Opis producenta:

Działanie kosmetyczne:
- nawilża dłonie nawet po częstym myciu
- łagodzi dyskomfort suchej i popękanej skóry
- wzmacnia naturalną barierę ochronną
- przywraca elastyczność i gładkość naskóra
- pielęgnuje oraz wzmacnia paznokcie

Moja opinia:

Opakowanie standardowe jak na tą markę przystało tzn. biała odkręcana tubka. Tym razem szata graficzna w fioletowym kolorze. W środku 100ml produktu, którego koszt wynosi około 4zł. Przy codziennym stosowaniu dwa lub trzy razy w ciągu dnia starcza na około miesiąc czasu.
Krem ma bardzo kosmetyczny i przyjemny zapach. Nie ma problemu z rozprowadzeniem kremu.


Krem szybko się wchłania i się nie klei. Skóra po użyciu rzeczywiście jest nawilżona, gładka i miękka w dotyku. Jeśli chodzi o wzmocnienie i pielęgnację paznokci to nie zauważyłam żadnego efektu. Jest to kolejny produkt, w którym opis producenta niemal w 100% jest zgodny z faktycznym działaniem produktu.
Moim zdaniem jest to dobry produkt, który nawilża skórę dłoni. Jednak przy bardzo wysuszonej skórze podejrzewam, że krem niestety może się nie sprawdzić.

Pozdrawiam


06 listopada 2020

142. Denko - październik 2020


Hej :)

Miesiąc październik już minął więc czas na denko :) Tym razem udało mi się zużyć sporo kosmetyków - aż sama jestem w szoku :) Wykończyłam 16 produktów w tym: 11 kosmetyków do makijażu, 2 do pielęgnacji twarzy, 1 do włosów i 2 do pielęgnacji ciała. Chyba przesadziłam :P



 Bell - Mystical Forest - Mat Charm Make-up Base - Baza wygładzająco-matująca - uwielbiam kolekcje limitowane tej marki, gdyż zazwyczaj mają urocze opakowania, które przyciągają wzrok :) Tak jest i w tym przypadku. Opakowanie z pozoru zwykłe, ale wygląda efektownie. Baza ma brzoskwiniowy kolor i nie posiada zapachu. Jej konsystencja jest lekka i kremowa. Łatwo się rozprowadza i po rozsmarowaniu dopasowuje się do koloru skóry. Kosmetyk rzeczywiście matuje skórę i delikatnie wygładza. Co do przedłużenia trwałości makijażu to nie zauważyłam takich efektów. Natomiast świetnie współpracuje z różnymi podkładami. Świetnie się rozprowadza, a poza tym nie zapycha i nie podrażnia skóry. Wydajność raczej średnia, ale jest taniutka więc warto było ją poużywać.



Manhattan - Radiance Primer - Illminating - Baza pod makijaż - ma jasnożółty odcień i lejącą konsystencję. Dosyć przyjemnie pachnie - jak krem. Posiada złote drobinki, które są widoczne na skórze jednak mi to nie przeszkadza, gdyż i tak nakładamy na nią podkład. Co do przedłużenia trwałości to nie zauważyłam takiego efektu. Natomiast świetnie się sprawdza pod mocno matujące podkłady. Dzięki niej podkład nie wygląda tak tępo. Jak dla mnie może być chociaż w dalszym ciągu szukam czegoś z super efektem. 



Bell - Magical Fairy Tale - Magic Wand Eye Concealer - Kryjący korektor pod oczy - opakowanie standardowe jak na korektor przystało. Mój odcień to 002 vanilla. Ma lekką, rzadką konsystencję i nie posiada zapachu. Łatwo i przyjemnie rozprowadza się pod oczami. Krycie raczej lekkie idące w stronę średniego - da się budować, ale bez przesady. Do codziennego makijażu sprawdzi się idealnie. Zasinienia były delikatnie zakryte, skóra wygładzona i nie wyglądał sucho ani ciężko, a to już ogromny plus. Delikatnie ciemnieje ale o jeden ton maksymalnie. Poza tym jest tani, a jego wydajność określiłabym jako średnia. Jak dla mnie do codziennego użytku jak najbardziej jednak ja dalej szukam czegoś co zakryje mi moje cienie :)



Bell - Sun Sea & Ice Cream - Mix & Fix Bronze Powder - Wielokolorowy bronzer do twarzy i ciała - Opakowanie jest małe i plastikowe, dzięki czemu świetnie nadaje się w podróż. Posiada dwa kolory: jeden matowy, a drugi rozświetlający, które są bardzo dobrze napigmentowane. Po wymieszaniu dwóch kolorów powstaje satynowy bronzer, który cudownie prezentuje się na twarzy i podkreśla opaleniznę. Przepięknie pachnie chociaż nie mam pojęcia jaki to jest zapach :) Dodatkowo nie robi plam, nakłada się bez żadnego problemu. Długo utrzymuje się na twarzy i się nie ściera. Poza tym jest tani, wydajny i się nie sypie. Szkoda tylko, że była to edycja limitowana, ale jeśli macie okazję upolować coś limitowanego z Bell - szczególnie jeśli chodzi o bronzery, róże, rozświetlacze czy pudry to serdecznie polecam, bo marka zna się na tych produktach jak mało kto - niemal zawsze wychodzą świetne :)



Bell - Shimmering Powder - Rozświetlacz do twarzy - moim zdaniem to kultowy kosmetyk. Używałam go chyba jeszcze w liceum. Kosmetyk nie pachnie i nie posiada drobinek. Ma ładny subtelny odcień, który można budować jednak blask tak czy inaczej należy do delikatnych. Równie dobrze sprawdza się jako rozświetlający puder do całej twarzy. Jednym słowem jeden produkt, a kilka zastosowań, gdyż równie dobrze prezentuje się na dekolcie. Nie robi plam ani prześwitów i przyjemnie się nakłada. Długo utrzymuje się na twarzy i idealnie sprawdza się do codziennego, szybkiego makijażu. Rozświetlacz pod palcem jest aksamitny. Co do minusów to bardzo mocno się pyli, ale akurat mi to nie przeszkadza zbyt mocno. Poza tym tani, wydajny i świetnie wygląda na twarzy. Zdecydowanie mój ulubieniec jeśli chodzi o szybkie wyjście z domu :)



Catrice - Eyebrow Set Duo - Paletka do brwi - Opakowanie to plastikowe pudełeczko z lusterkiem i kasetką, w której znajdziemy mini pęsetę i szczoteczkę, które wyglądają uroczo. Mamy tutaj dwa cienie do wymodelowania brwi jasny i ciemny, które są neutralne. Pigmentację określiłabym jako średnią. Kosmetyk nie posiada zapachu. Cienie są trwałe i nie ma problemu z wyrysowaniem nimi brwi. Brwi są podkreślone, ale wyglądają mimo wszystko naturalnie. Myślę, że kolory cieni sprawdzą się niemal każdemu. Dodatkowo niska cena i duża wydajność - nic tylko kupić :)



Manhattan - Endless Stay Eye Primer - Baza pod cienie do powiek - mój odcień to 001 universal, który jest jasnobeżowy, ale po rozsmarowaniu nie zostawia koloru na powiece. Na pewno na uwagę zasługuje opakowanie, gdyż ja uwielbiam bazy pod cienie w opakowaniach takich jak korektory czy błyszczyki. Baza nie posiada zapachu i jest kremowa. Przyjemnie się rozprowadza na powiece. Kosmetyk jest poprawny to znaczy utrzymuje cienie na powiece jednak nie zauważyłam, aby przedłużał ich trwałość czy podbijał kolor. Właściwie to znam inne bazy, które po prostu są lepsze. Wydajność również należy do średnich.



Eveline - Max Intense Colour Lip Liner - Konturówka do ust - mój odcień to Cherry nr 19. Jest to przepiękny i głęboki wiśniowy kolor. Kredka nie posiada zapachu. Nie jest ani zbyt miękka, ani zbyt twarda - taka akurat co pozwala wymalować usta bez najmniejszego problemu.. Jest bardzo wydajna i utrzymuje się na ustach długie godziny. Czasami pomadka już mi zniknęła, a konturówka była nadal. Ładnie obrysowuje usta i je wypełnia. Dodatkowo posiada temperówkę co dla mnie jest plusem. Co prawda wolękredki autmatyczne, ale gdy są kredki z temperówkami to też mi nie przeszkadza :) Poza tym nie podrażnia. Jedna z lepszych jakie miałam.



Essence - Color Up Shine On Lipstick - Błyszcząca pomadka do ust - mój odcień to kolor Crystal Polish nr 7. Szminka jest kremowa i ładnie pachnie czekoladą (albo bardzo podobny do czekolady). Jest to piękny fuksjowy kolor w sam raz na wielkie wyjścia, gdy bardziej zależy nam na podkreśleniu ust. Pomadka bardzo dobrze utrzymuje się na ustach i jest komfortowa w noszeniu. Kolor jest intensywny i ma błyszczące wykończenie co bardzo dobrze prezentuje się na ustach. Dodatkowo usta są nawilżone i wygładzone. Nie podkreśla suchych skórek i jest bardzo wydajna. Zdecydowanie mój ulubieniec.



Bell - Magical Fairy Tale - Tricolor Lip Gloss - Trójwarstwowy błyszczyk do ust - jak nazwa wskazuje jest to błyszczyk, który posiada trzy kolory, które się ze sobą mieszają tworząc jeden kolor - w moim przypadku malinowy. Mój odcień to 002 butterfly touch. Błyszczyk posiada wygodny aplikator i przepięknie pachnie owocami - wydaje mi się, że to poziomka, ale pewna nie jestem. Bardzo naturalnie i dziewczęco wygląda na ustach. Sprawdza się również nałożony na inne pomadki w różnych kolorach dając ciekawy efekt. Trochę się lepi, ale mi to nie przeszkadza. Daje efekt błyszczącej tafli, która świetnie wygląda na ustach. Kosmetyk jest wydajny i dosyć trwały jak na błyszczyk. Wiadomo, że nie będzie cały dzień na ustach, ale zostaje na nich, a nie przechodzi na twarz. Dodatkowo nawilża i chroni nasze usta. Jeden z lepszych błyszczyków jakie miałam.



Bielenda - Make-up Academie - Magic Water Pink Baby Doll Skin (Mgiełka 3 w 1) - przede wszystkim na uwagę zasługuje atomizer, który rozpyla idealną mgiełkę (jak wiadomo niektóre psikają za dużo produktu przez co twarz wygląda na mokrą). Przyjemnie pachnie i ma wodnistą konsystencję z malutkimi drobinkami. Cudownie zdejmuje pudrowość z twarzy, powodując, że twarz wygląda na promienną i delikatnie rozświetloną, co wygląda bardzo naturalnie Przed makijażem jej nie używałam, ale sprawdza się również jako nawilżacz twarzy, gdy czujemy, że nasza skóra jest sucha wystarczy spryskać mgiełką i cera jest nawilżona oraz promienna. Do tego produkt jest tani i wydajny oraz dobrze współpracuje z różnymi kosmetykami.


Neutrogena - Clear & Defend - Żel do mycia twarzy - opakowanie jest plastikowe i przeźroczyste, dzięki czemu widzimy ile kosmetyku nam jeszcze zostało. Dzięki pompce aplikacja jest jeszcze bardziej przyjemna. Żel ma dosyć wodnistą konsystencję, jest bezbarwny i pachnie neutralnie. Za bardzo nie czuć tego zapachu więc może to i lepiej. Jeśli chodzi o działanie to na pewno oczyszcza skórę z różnych zabrudzeń. Nie zauważyłam natomiast, aby minimalizował niedoskonałości i zapobiegał powstawaniu nowych. Jest to produkt delikatny więc świetnie się sprawdzi do wrażliwej cery. Nie szczypie i nie podrażnia. Poza tym nie powoduje uczucia ściągnięcia. Cera po użyciu jest oczyszczona, delikatnie nawilżona i przygotowana do dalszych etapów pielęgnacyjnych. Na uwagę zasługuje również fakt, że żel należy do tanich i wydajnych kosmetyków.


Floslek - Żel ze świetlikiem i rumiankiem do powiek i pod oczy - żel jest bezbarwny, nie posiada zapachu i jest żelowy w swojej konsystencji jak sama nazwa wskazuje. Delikatnie pielęgnuje okolice oczu, tzn. nawilża i chłodzi jednak efekt jest naprawdę minimalny. Ja trzymam żel w lodówce więc efekt chłodzenia przez to jest mocniejszy, ale poza tym nic specjalnego. Szybko się wchłania i nadaje się pod makijaż. Mam jednak wrażenie, że im więcej testuję żeli tej marki, to śmiem twierdzić, że działają jednakowo.


Wibo - Nail spa - Serum z keratyną i miodem - opakowanie typowe dla odżywek do paznokci. Pachnie miodem i posiada leistą konsystencję. Nakładam serum tak jak zwykłą odżywkę na paznokcie tylko, że trzeba potem je wsmarować w paznokieć. Jeśli chodzi o działanie to nie zauważyłam jakichkolwiek efektów. Szybko się nakłada, super zapach, tani i wydajny kosmetyk - jednak na tym wszystkie zalety się kończą, gdyż działania pielęgnacyjnego całkowicie brak.


Marion - Professional - Color Esperto - Szampon srebrny ultra mocny do włosów blond - szampon przepięknie pachnie - tak kosmetycznie :) Jest dosyć lejący i ma fioletowy kolor. Wiąże się to niestety z brudną łazienką. Co do działania to faktycznie sprawia, że nasz odcień włosów jest ładniejszy i nie trzeba być totalną blondynką, gdyż z bronzem na włosach nic się nie dzieje. Dodatkowo odżywia i chroni. Minusem jednak jest to, że nie da się po nim rozczesać włosów więc jak ktoś nie używa odżywek lub masek może mieć problem. Poza tym jest tani jednak nie należy do zbyt wydajnych.


Eveline - Brazilian Body - Ekspresowa pianka brązująca do ciała - przepiękna plastikowa butelka z atomizerem, dzięki czemu nie wkładamy rąk do środka. Pianka pachnie jak typowe samoopalacze jednak nieco delikatniej. Wystarczy spryskać ciało i rozsmarować produkt i możemy się cieszyć opalenizną bez smug i plam. Poza tym delikatnie nawilża. Dodatkowo szybko się rozprowadza i nie trzeba się martwić czy kosmetyk nałożymy równomiernie czy też nie, bo robi to za nas. Aplikacja jest łatwa i przyjemna. Ja stosowałam głównie po kąpieli albo latem przed wyjściem. Plusem jest też fakt, że szybko się wchłania dzięki czemu nie brudzi ubrań. Dodatkowo tani i wydajny. Dla mnie idealny produkt na lato i nie tylko :)


Znacie któryś z tych kosmetyków?
Jeśli tak to koniecznie dajcie znać jak Wam się sprawdzają :)


Pozdrawiam



02 listopada 2020

141. Makijaż jedną marką: Catrice

 

Hej :)

Po raz kolejny wzięłam kosmetyczna markę pod lupę. Tym razem sprawdzimy jak długo utrzymują się kosmetyki marki Catrice. Wszystkie kosmetyki poza korektorem i bazą używałam po raz pierwszy więc będzie to moje pierwsze wrażenie :)


Twarz z nałożoną pielęgnacją:



Gotowy makijaż:





 Lista użytych kosmetyków:


  • podkład: Catrice - All Matt Plus - Shine Control Make-up - Długotrwały podkład matujący; kolor: 015 vanilla beige
  • puder: Catrice - All Matt Plus Shine Control Powder - Puder matujący; kolor: 001 universal
  • korektor: Catrice - Liquid Camouflage High Coverage Concealer - Korektor w płynie wodoodporny; kolor: 020 light beige
  • bronzer: Catrice - Sun Glow, Matt Bronzing Powder - Matujący puder brązujący; kolor: 035 universal bronze
  • róż: Catrice - Blush Box Water + Sweatproof - Róż do policzków; kolor: 040 berry
  • rozświetlacz: Catrice - High Glow - Mineralny puder rozświetlający; kolor 010 light infusion
  • stylizacja brwi: Catrice - Eye Brow Stylist - Kredka do brwi; kolor: 020 date with ash-ton
  • baza pod cienie: Makeup Revolution - Eye Primer - Baza pod cienie
  • cienie do oczu: Catrice - Pro, Next-Gen Nudes Slim - Paleta cieni
  • kredka na linię wodną: Catrice - 18h Colour & Contour Eye Pencil - Długotrwała kredka do oczu; kolor: 050 copper kiss
  • tusz do rzęs: Catrice - Allround Mascara Extra Volume Length & Curl Ultra Black - Tusz do rzęs zwiększający objętość, wydłużający i podkręcający
  • błyszczyk: Catrice - Volumizing Lip Booster - Błyszczyk powiększający usta; kolor: 120 coffee shot
  • mgiełka: Catrice - Prime and Fine - Multitalent Fixing Spray - Spray utrwalający makijaż


Makijaż po 8 godzinach:






Tym razem zaczniemy od minusów. Mianowicie kredka na linii wodnej sprawiła mi niemały problem - nałożona była natomiast kompletnie nie było jej widać. Pigment był, ale jakoś nie chciał przejść na oko. Co do cieni do powiek to fajnie się z nimi pracuje. Są dosyć delikatne, ale dają się budować i dosyć dobrze się blendują. Jeśli chodzi o błyski to moim zdaniem są średnie - te we wcześniejszych paletach są zdecydowanie lepsze. Tusz do rzęs póki co mi się podoba jednak muszę sprawdzić jego możliwości jeszcze bardziej, ale niestety się odbił pod okiem. Konturowanie wygląda cudnie i super się pracowało z tymi kosmetykami. Na róż jedynie trzeba uważać, gdyż jego pigment naprawdę powala. Zakochałam się w efekcie jaki daje podkład z pudrem i pokładam w nich bardzo duże nadzieje. To samo tyczy się również fiksera. Natomiast najbardziej zaskoczył mnie błyszczyk. Tafla jaką zostawia na ustach jest niesamowita i już wiem, że to jeden z lepszych błyszczyków jakie miałam okazję używać. Podsumowując makijaż utrzymał się niemal znakomicie i naprawdę jestem pod wrażeniem.

A Wam jak się podoba makijaż?


Pozdrawiam