Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kosmetyki do włosów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kosmetyki do włosów. Pokaż wszystkie posty

19 grudnia 2023

482. Stars from the stars - Cosmic yummy jelly - Galaretka do laminacji włosów

 

Hej :)


Moja pielęgnacja włosów coraz bardziej staje się rozbudowana. Kiedyś wystarczył szampon z odżywką i coś na końcówki. Teraz jest to zdecydowanie większy rytuał, dzięki czemu moje włosy są w jeszcze lepszej kondycji. W ostatnim boxie Pure Beauty znalazła się galaretka do laminacji włosów od Stars from the stars. Przyznam szczerze, że od razu mnie zainteresowała, dlatego wzięłam się za testy. Jesteście ciekawi do jakich wniosków doszłam? Zapraszam na recenzję :)



Opis producenta:


Galaretka do laminacji do każdej porowatości włosów. Kosmiczny natychmiastowy efekt WOW - Twoje włosy, bez względu na swoją porowatość, będą gładkie, lśniące i sypkie! Magiczna formuła galaretki nada włosom nieziemski blask wygładzonej tafli. Dzięki połączeniu mocy żelatyny i protein ryżu włosy będą naturalnie piękne i łatwe w stylizacji.



Moja opinia:


Kosmetyk otrzymujemy w pięknym, kosmicznym i fioletowym słoiczku z zakrętką. Wygląda przepięknie. W środku 200 ml produktu za około 22 zł.

Ma ciekawą lekko lejącą się konsystencję. Bardziej przypomina kisiel niż galaretkę w różowym kolorze z mieniącym się brokatem. Posiada ciekawy zapach lekko słodki jednocześnie fryzjerski. Pierwszy raz spotykam się z tego typu zapachem, ale bardzo mi się podoba. 98% składników jest pochodzenia naturalnego w tym proteiny ryżu.



Galaretkę należy nałożyć na wilgotne włosy odciśnięte z nadmiaru wody i po 10 - 15 minutach spłukać. Kosmetyk nie obciąża włosów, a sama aplikacja jest przyjemna. Galaretka jest wydajna - niewielka ilość wystarczy na pokrycie włosów. Ja nakładałam ją jak maskę czy odżywkę czyli od ucha w dół. Po użyciu włosy są miękkie, lśniące i gładkie. Wyglądają zdrowo i świetnie się układają. Włosy są sypkie i mają efekt tafli. Co ważniejsze sprawdzi się do każdej porowatości włosów więc każdy może sprawdzić jej działanie na sobie. 

Galaretka do laminacji włosów to przede wszystkim innowacyjny kosmetyk. Wydaje mi się, że do niedawna nie było tego typu produktu na rynku. Jeśli chcesz mieć piękne włosy, które przyciągną uwagę to zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Ja jestem bardzo zadowolona z działania i z miłą chęcią po nią sięgam :)


Słyszeliście o galaretce do laminacji włosów? Co myślicie o tym kosmetyku?


Pozdrawiam :)


Współpraca reklamowa

09 lipca 2023

430. Denko - czerwiec 2023


Hej :)


Czas na denko czerwca :) W sumie zużyłam 19 kosmetyków za ponad 600 zł w tym 9 kosmetyków do pielęgnacji twarzy, 3 do makijażu, 3 do ciała, 2 do włosów i 2 produkty do paznokci. Zapraszam na przegląd :)



Bielenda - Botanic Formula - Nawilżający płyn micelarny "Olej z konopi + szafran" - Spora butelka przez którą widać ile kosmetyku zostało. 97 % składników jest pochodzenia naturalnego m.in ekstrakt z konopi siewnej (nawilża), szafran (działa antyoksydacyjnie). Posiada delikatny zapach. Dobrze zmywa makijaż nie tylko z twarzy, ale z oczu również chociaż trzeba uważać na ilość produktu, zbyt dużo trochę podrażnia oczy. Po użyciu skóra jest oczyszczona, świeża i gładka. Nie wysusza i nie ściąga skóry. Dodatkowo kosmetyk jest bardzo wydajny. Polecam.

 


Larens - Biopeptide serum spray - Serum peptydowe do twarzy, ciała i włosów - wielofunkcyjny kosmeceutyk z peptydami kolagenu rybiego. Fajnie nawilża, ściąga pudrowość, ułatwia rozczesywanie włosów, a dodatkowo regeneruje i poprawia elastyczność. Więcej o nim pisałam <tu>.



Oxygenetic - Energyze Vitamin C - Normalizujące serum naprawcze - Biała tubka z czarną zakrętką. Serum ma bogatą, lekko silikonową konsystencję białego koloru i przyjemny cytrusowy zapach. W składzie znajdziemy witaminę C (rozjaśnia), kompleks dotleniających minerałów (regenerują), synbiotyk (wzmacnia mikrobiom), ekstrakt z kory afrykańskiego drzewa Enantia Chlorantha i kwas oleandrowy (zmniejszają widoczność porów). Aplikacja produktu jest szybka i przyjemna. Po użyciu skóra wygląda na satynową. Jest świetnie wygładzona i odżywiona. Bardzo dobrze nawilża i dotlenia cerę. Ja używałam go w porannej pielęgnacji, ale równie dobrze sprawdzi się także wieczorem. Serum jest bardzo wydajne - minimalna ilość wystarcza do pokrycia twarzy, szyi i dekoltu. Podsumowując fajny kosmetyk w przystępnej cenie. Polecam.



Biolaven - Maseczka całonocna do twarzy - Opakowanie to szklany, przeźroczysty słoik z czarną zakrętką. Szata graficzna prosta z delikatnym kwiatowym motywem i fioletem jak na Biolaven przystało. Świetnie wygląda na półce w łazience. Maska ma kremową lekko lejącą konsystencję o brudnym, fioletowym kolorze. Posiada delikatny przyjemny zapach lawendy. Sam w sobie jest bardzo kojący. Sam produkt jest naturalny i znajdziemy tu między innymi ekstrakt z sycylijskich białych winogron (zawiera kwasy organiczne AHA), resweratrol, kompleks ceramidów czy kwas hialuronowy, które mają głównie rozjaśnić i wygładzić skórę. Aplikacja maseczki na twarz jest szybka i bezproblemowa. Sam kosmetyk szybko się wchłania chociaż wiadomo im grubsza warstwa tym czas będzie dłuższy. Fajnie, że stosuje się ją na całą noc. Ja uwielbiam tego typu maski. Podczas noszena kosmetyk się nie lepi, czuć delikatnie natłuszczenie, ale nie wyciera się w poduszkę podczas snu. Rano skóra jest świetnie nawilżona i wygładzona. Ładnie odżywia i natłuszcza cerę przez co wygląda na bardziej rozświetloną. Dzięki zawartości kwasów jest również delikatnie złuszczona aczkolwiek zaczerwienienie czy podrażnienie nie ma tu miejsca, dlatego też sprawdzi się nawet do cery wrażliwej. Nadaje skórze świeżości, a także działa kojąco. Dodatkowo jest bardzo wydajna. Polecam.



Veoli Botanica - Keep An Eye On It Anti-Aging Eye Cream - Skoncentrowany balsam pod oczy - Szklany słoik z czarną zakrętką, niczym się nie wyróżniający, ale solidny. Krem ma gęstą konsystencję o żółtym kolorze. Posiada przyjemny, słodki zapach, który jest mało wyczuwalny. 97,4% składników jest pochodzenia naturalnego w tym AvenaPlex - anti-aging formuła (naprawia barierę hydrolipidową), olej jojoba (nawilża) czy olej z pestek malin (działa antyoksydacyjnie i antyrodnikowo). Przed rozprowadzeniem balsam należy rozgrzać w palcach, a następnie nakładamy pod oczy. Ze względu na swoją konsystencję długo się wchłania, ale jest bardzo treściwy i jeśli mam być szczera to właśnie takie konsystencje do pielęgnacji oczu uwielbiam najbardziej. Dla większości będzie to raczej krem na noc, ale ja go używam również na dzień i dobrze sprawdza się pod makijaż. Świetnie koi skórę zostawiając ją dogłębnie nawilżoną i odżywioną. Jest przyjemnie wygładzona, bardziej elastyczna i wygląda na promienną, zdrowszą po prostu lepiej wypielęgnowaną. Poza tym również natłuszcza okolice oczu co mojej suchej skórze bardzo się podoba. Wydajność jest bardzo dobra za co również plus. Moim zdaniem jeden z lepszych kremów pod oczy jakie miałam okazję używać. Polecam.



Bielenda Professional - Supremelab - Barrier Renew - Intensywnie odżywczy krem na noc z ceramidami - Profesjonalne opakowanie w żółtym odcieniu - butelka z pompką i zakrętką. Krem ma treściwą, gęstą konsystencję białego koloru i przyjemny delikatny zapach. W składzie znajdziemy ceramidy, które wzmacniają barierę skórną, nawilżają, odżywiają oraz zwiększają jędrność i elastyczność, a także skwalan (nawilża, regeneruje), kwasy tłuszczowe i fitosterole, a także masło shea, mocznik czy witaminę E czyli same dobro dla naszej skóry. Kosmetyk szybko się wchłania i nie podrażnia skóry. Sprawdzi się przede wszystkim do cery suchej, dojrzałej czy wrażliwej. Krem świetnie odżywia i regeneruje skórę. Jest dobrym produktem do odbudowy bariery hydrolipidowej. Cera po użyciu jest genialnie nawilżona, gładka i wygląda na bardziej zdrową. Podczas stosowania zauważyłam również, że stała się bardziej elastyczna. Dodatkowo koi skórę po zabiegach z retinolem czy zbyt mocnym peelingu. Wydajność jest bardzo dobra. Cena dosyć spora, ale działanie zdecydowanie to wynagradza. Uwielbiam. 



Fluff - Superfood - Krem wyrównujący koloryt z filtrem UV SPF 50 - Kosmetyk zamknięty w beżowej tubce z zakrętką. Posiada słodki bardzo przyjemny zapach i kremową konsystencję o białym kolorze, która podczas rozprowadzania zmienia kolor. Kosmetyk jest wegański i naturalny znajdziemy tu mikrokapsułki (wyrównują koloryt), 4 formy kwasu hialuronowego, olej z pestek winogron czy słodkich migdałów, które nawilżają i odżywiają skórę. Krem łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Cera po użyciu ma wyrównany koloryt i wygląda na bardziej promienną. Delikatnie nawilża i odżywia chociaż moim zdaniem to działanie jest zbyt słabe, aby używać go solo. Chroni skórę przed promieniowaniem i jest bardzo wydajny. Myślę, że to jeden z kosmetyków idealnych na lato, gdy nie chcemy się malować, ale zależy nam na lekkim wyrównaniu kolorytu. Polecam. 



L'biotica - Active Lash - Serum przyśpieszające wzrost rzęs - Luksusowe pudełko, a w nim produkt, który wygląda jak tusz do rzęs tyle, że ma inną końcówkę. W składzie poza bimatoprostem znajdziemy też keratynę (wzmacnia), panthenol (regeneruje i odżywia trukturę włosa) i argininę (pobudza rzęsy do wzrostu). Zawsze używałam serum Long4Lashes, ale za namową postanowiłam wypróbować to. Raz, że cena jest dużo niższa to samego produktu jest więcej co już jest dużo korzystniejsze. Jeśli chodzi o działanie to nakładam codziennie wieczorem i po kilku tygodniach faktycznie widać różnicę. Rzęsy są dużo dłuższe i wyglądają dużo lepiej. Dodatkowo kosmetyk nie uczula i nie podrażnia. Jest bardzo wydajny. Z czasem, gdy efekt rzęs mnie zadowalał to stosowałam rzadziej i również były efekty. Minusem jednak jest to, że gdy odstawimy całkowicie odżywkę to rzęsy wracają do swojego stanu faktycznego po pewnym czasie. Tak czy inaczej sprawdzi się dla osób, które nie stosują laminacji czy nie przedłużają rzęs, a marzą o lepszych rzęsach. Polecam.



Basiclab Dermocosmetics - Famillias - Nawilżająca pomadka do ust - Standardowe opakowanie w sztyfcie z żółtą zakrętką. Pomadka ma żółty kolor i słodko cytrusowy zapach. Ma lekko tępawą konsystencję przez co ciężko się rozprowadza. W składzie znajdziemy wosk pszczeli, olej rycynowy i z rokitnika. Po użyciu usta się nie kleją i są nawilżone. Jednak to działanie nie należy do zbyt trwałych. Dodatkowo przynosi ulgę. Fajnie zmiękcza usta i ładnie na nich wygląda. Wydajność również jest w porządku. Może być. 


Oriflame - The One Everlasting Sync Concealer - Korektor - Bardzo małe opakowanie, które sprawdzi się w podróży. Mój odcień to Light Beige Neutral, który jest lekko żółty, a jednocześnie bardzo jasny. Ma lekką kremową konsystencję i dobrą pigmentację. Jednak aplikacja nie należy do najbardziej przyjemnych. Po nałożeniu wklepuję gąbeczką, ale kosmetyk się zjada i bardzo nierównomiernie się rozkłada. Dobry puder pod oczy czasami ratuje sytuację, ale czasem nawet to nie pomaga. Nie posiada krycia niemalże wcale. Trwałość również jest słaba skoro nie można go rozłożyć na twarzy równomiernie i trzeba go dokładać, aby coś przykrył to wiadomo, że zbyt trwały nie będzie. Początkowo na skórze bardzo ładnie wygląda jednak z czasem wchodzi w załamania i wygląda sucho. Dodatkowo ma tendecję do ważenia się. Po mimo dobrego pierwszego wrażenia więcej po niego nie sięgnę. Wydajność również jest mizerna, bo skoro chcemy zakryć cienie pod oczami to dokładamy go, gdyż jedna warstwa nie przykrywa prawie wcale. Dodatkowo cena jest dosyć spora jak za tak małą pojemność. Nie polecam.



Bell - Oriental Tales - Cool Mint Powder - Chłodzący puder do twarzy z miętą - Plastikowe opakowanie ze złotymi i niebieskimi elementami bardzo ładnie wygląda. Kosmetyk jest prasowany i trochę suchy o białym kolorze. Posiada miętowy przyjemny zapach, który podczas otwierania się ulatnia więc z czasem zapach znika całkowicie. Puder jest transparenty, ale nałożony zbyt wielką ilością może bielić. Na skórze daje matowy, lekko satynowy efekt naturalnej skóry. Dodatkowo świetnie wygładza i długo się utrzymuje. Dobrze współgra z innymi kolorowymi kosmetykami i jest bardzo wydajny. Osobiście wolę pudry sypkie, ale ten jak na prasowany jest bardzo dobry. Polecam.



L'oreal Paris - Glow Paradise Balm-in-gloss - Błyszczyk do ust - Efek lśniących, błyszczących ust bez drobinek z efektem nawilżenia i chłodzenia. Więcej o nim pisałam <tutaj>. Polecam.



Miya Cosmetics - HAND.lab - Peeling wygładzający do rąk z olejkami - Naturalny, wegański peeling, który świetnie odżywia i nawilża. Dodatkowo sprawdza się samodzielnie bez kremu do rąk. Więcej o nim pisałam <tutaj>. Polecam.




Bielenda - Star Dream - Rozświetlający krem-maska do rąk nawilżający - Słodka, złoto-miętowo tubka, która jest niezbyt duża, dzięki czemu sprawdzi się w podróży. Krem ma średnio gęstą konsystencję o lekko miętowym kolorze z maleńkimi drobinkami. Posiada zapach, który dla mnie jest nie do zniesienia i raczej spodoba się zdecydowanej mniejszości. W składzie znajdziemy opalizujący księżycowy pył, jadeit (nadają blasku), a także d-panthenol (nawilża), witaminę E (odżywia) i trehalozę (łagodzi i nawilża). Kosmetyk szybko się wchłania i nie zostawia żadnej tłustej czy lepkiej warstwy. Można rzec, że jest niewyczuwalny na skórze. Świetnie nawilża i wygładza sprawiając, że dłonie wyglądają na bardziej zadbane, są pełne blasku i dogłębnie wypielęgnowane. Sprawdzi się przy skórze odwodnionej czy suchej. Wydajność jest średnia - nie potrzebujemy zbyt wiele kosmetyku, aby pokryć dłonie, ale ze względu na małe opakowanie dosyć szybko się kończy. Gdyby nie ten śmierdzący zapach to sam krem ma ciekawe działanie. Może być. 



OnlyBio - Body in Balance - Żel pod prysznic migdałowy - Spora plastikowa butelka z pompką w przystępnej cenie. Ma żelową, bezbarwną konsystencję i migdałowy, lekko słodki zapach, który mi osobiście nie odpowiada. Wegański żel zawiera 98% składników pochodzenia naturalnego w tym olejek ze słodkich migdałów odżywia i ujędrnia. Produkt dobrze się pieni i fajnie oczyszcza skórę. Po użyciu jest świetnie wygładzona, a także nawilżona i odżywiona. Niestety nie należy do zbyt wydajnych kosmetyków ze względu na lekko lejącą konsystencję. Może być. 



Biokap - Szampon regenerująco-naprawczy - Ciemno zielona butelka z zamknięciem na klik. Ma lekko lejącą konsystencję. Posiada ziołowo-miętowy zapach, który nie każdemu się sprawdzi. Szampon dobrze się pieni, oczyszcza włosy i je wygładza. Po umyciu nie ma problemu z rozczesaniem włosów. Dodatkowo jest to kosmetyk naturalny. Fajnie nawilża i nie obciąża włosów. Wydajność raczej średnia. Ogólnie jest w porządku, ale znam szampony z lepszym działaniem. Może być. 



Artego - Touch Thermo Shimmer - Dwufazowy nabłyszczający spray termoochronny - Ciemna butelka z dozownikiem. Na szczęście widać ile kosmetyku nam jeszcze zostało. Spray jest dwufazowy więc posiada dwie warstwy, które należy zmieszać ze sobą przed użyciem. Posiada przyjemny zapach tak jak u fryzjera. W składzie znajdziemy fitokompleks z zielonych orzechów włoskich Veneto, które chronią włosy przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Nie tylko chroni przed temperaturą suszarki czy prostownicy, ale także nawilża i sprawia, że włosy wyglądają na bardziej lśniące. Sprawdza się również do rozczesania włosów po umyciu. Dodatkowo nie obciąża włosów i jest bardzo wydajny. Polecam. 


NeoNail - Lakier hybrydowy - 4821-1 - My Lolita i 5403-1 - Blaze Peony - Świetne kolory idealne na wakacyjny okres, ale nie tylko. Pierwszy to neonowy róż, a drugi bardzo intensywna fuksja. Wymagają dwóch warstw, trzymają się bez zarzutu i mają dobrą pigmentację. Polecam.


Który kosmetyk zainteresował Was najbardziej? :)


Pozdrawiam :)





17 czerwca 2023

424. Kallos - Aloe - Aloesowa maska do włosów


Hej :)

Pewnie już wiecie, że uwielbiam maski do włosów i co chwilę kupuję kolejne. Jeśli jesteście ciekawi jak sprawdziła się aloesowa z Kallos to zapraszam dalej :)


Opis producenta:

Kallos Aloe Vera Nawilżająca, Regenerująca Maska do Włosów Blask z ekstraktem Aloe Vera do suchych i łamiących się włosów. Natychmiast nawilża i odżywia strukturę suchych, łamiących się włókien włosów. Aktywne i bogate w witaminy i substancje mineralne czynne składniki ekstraktu Aloe Vera pobudzają porost włosów oraz wyczarowują jedwabiste, lśniące, bujne i łatwe do uczesania włosy. 

Moja opinia:

Produkt zamknięty w białym plastikowym słoiku, który jest ogromny. Szata graficzna prosta w srebrno zielonych odcieniach. Mamy tu 1000 ml produktu za około 10zł. Przy stosowaniu dwa lub trzy razy w tygodniu starcza na niecały rok.
Maska gęstą konsystencję o mlecznym kolorze. Pachnie proszkiem do prania. Dosłownie. Tak więc zapach z aloesem nie ma nic wspólnego.
Kosmetyk szybko się rozprowadza. Poza tym jest to produkt wydajny i tani, gdyż 1 litr za 10 zł to prawie jak za darmo :) Włosy po użyciu są gładkie, miękkie, odżywione i lśniące. Jeśli chodzi o rozczesywanie włosów to miałam z tym problem. Wiadomo, że było łatwiej z maską niż bez, ale bez rewelacji. Produkt sprawia, że włosy są łatwe w uczesaniu natomiast pomoc w rozczesywaniu nie ma tu miejsca. Poza tym produkt nie przetłuszcza i nie obciąża. Delikatnie nawilża włosy. Podoba mi się to, że zapach zostaje nawet po spłukaniu maski chociaż zdaję sobie sprawę, że nie każdemu proszek do prania pachnie :)
Moim zdaniem ten kosmetyk do włosów jest poprawny. Działanie jest w porządku jednak nie znalazłam w niej czegoś co sprawiłoby, aby sięgnąć po nią po raz kolejny.

Pozdrawiam


13 maja 2023

414. Denko - kwiecień 2023

 

Hej :)


Zapraszam Was na denko za ponad 500 zł. Tym razem mało co mi się faktycznie sprawdziło, ale mam nadzieję, że ta zła passa się szybko skończy. W sumie zużyłam 19 kosmetyków, w tym 3 próbki, 5 kosmetyków do makijażu, 8 do twarzy i 3 do ciała. Zapraszam dalej :)



Embryolisse - Lait Dous Demaquillant waterproof - Mleczko do demakijażu kosmetyków wodoodpornych - Posiadam próbkę. Kosmetyk ma przyjemną, lekką, mleczną konsystencję o lekko białym kolorze. Posiada zapach, który na szczęście nie jest wyczuwalny. Próbka starczyła mi na jedno i to niecałe użycie więc ciężko mówić o tym jak sprawdza się do demakijażu oczu czy całej twarzy, ale na jednym policzku faktycznie makijaż zszedł z twarzy. Poza tym mleczko dobrze się zmyło. Nic więcej powiedzieć niestety nie jestem w stanie.



Stars from the stars - Space Face - Pianka-chmurka do mycia twarzy "Magic Cloud" - Delikatny kosmetyk oczyszczający dla skóry posiada 99% składników pochodzenia naturalnego. Oczyszcza, matuje i delikatnie odżywia. Poza tym nie wysusza. Więcej o niej pisałam <tutaj>. Polecam.




Perfecta - Eye Patch - Węglowe płatki pod oczy - Produkt zamknięty w prostym opakowaniu. W środku mamy hydrożelowe płatki pod oczy - z jednej strony są bawełniane, a z drugiej czarne - hydrożelowe. Są dobrze wyprofilowane przez co świetnie przylegają do skóry pod okiem i nie zsuwają się podczas noszenia. Posiadają lekki zapach aloesu z zieloną herbatą, który jest niemalże niewyczuwalny. W składzie mamy aktywny węgiel i kwas hialuronowy, które mają zapewnić detox i nawilżenie skóry. Po użyciu skóra jest przyjemnie wygładzona. Nie zauważyłam natomiast intensywnego nawilżenia czy przywrócenia jędrności czy elastyczności okolicy pod okiem, a to właśnie obiecuje producent. Dodatkowo jest to produkt jednorazowy. Nie mamy w środku żadnej esencji, aby skorzystać z tych płatków z dwa razy. Nie powiem, bo sama nazwa zachęca, ale działanie nie jest spektakularne. Nie polecam.



Oriflame - Love Nature - Clarifying Face Mask with Upcycled Verbena - Oczyszczająca maseczka do twarzy z werbeną z upcyklingu - Zielona tubka z zakrętką. Jest bardzo mała więc sprawdzi się w podróży. Posiada kremową, jasno zieloną konsystencję i przyjemny herbaciany zapach. 95 % składników jest pochodzenia naturalnego w tym kwas salicylowy (oczyszcza i złuszcza), kwas mlekowy (rozjaśnia, wygładza) czy woda z organicznej werbeny z upcyklingu (odświeża). Maskę bardzo łatwo się nakłada, nie ściąga skóry i nie zastyga. Po 10 minutach należy ją zmyć. Cera po użyciu jest oczyszczona i świetnie wygładzona. Daje matowe wykończenie, ale nawilżenie jest znikome więc należy nałożyć później wieczorną pielęgnację. Skóra jest dobrze odświeżona, a zapach zostaje z nami na dłużej. Co do wydajności to dosyć szybko się kończy więc słabo. Może być. 



Bielenda - Bakuchiol - Regenerujący krem pod oczy przeciwzmarszczkowy na dzień i na noc - Poręczna tubka z białą zakrętką przykuwa uwagę. Samo opakowanie jest ekologiczne. Kosmetyk ma lekką wręcz wodnistą konsystencję o białym kolorze. Posiada ledwo wyczuwalny różany zapach. 97% to składniki naturalne w tym woda różana (nawilża), bakuchiol (regeneruje), ginko bilboa (poprawia jędrność i elastyczność) i kwiat lotosu (odżywia, łagodzi). Krem szybko się wchłania i nie zostawia lepkiej warstwy. Nadaje się pod makijaż, a wydajność jest dobra. To co zauważyłam podczas stosowania to na pewno napięcie skóry. Nawilżenie raczej średnie, ale ja lubię zdecydowanie bogate konsystencje pod oczy, niemalże tłuste. Na pewno ujędrnia i odżywia. Cera jest przyjemnie gładka i miękka w dotyku. Nie zauważyłam regeneracji skóry ani korekcji zmarszczek, ale takie rzeczy akurat dosyć ciężko zauważyć. Faktem jest, że krem nie nada się dla cer wrażliwych, gdyż czasami czuć pieczenie po nałożeniu produktu chociaż producent twierdzi inaczej. Podsumowując całkiem przyjemnie mi się go używało, ale ze względu na lekką formułę już do niego nie wrócę. Może być.



Germainde de Capuccini - Timexpert Radiance C+ - Illuminating Antioxidant Cream - Rewitalizujący krem do twarzy - Kosmetyk zamknięty w pomarańczowym słoiczku z zakrętką. Wygląda bardzo elegancko. Krem ma gęstą konsystencję o lekko brzoskwiniowym tonie. Posiada przyjemny taki cytrynowo cytrusowy zapach. Mamy tu witaminę C, E i ekstrakt ze śliwki UME, które mają silnie działanie antyoksydacyjne i chronią skórę przed starzeniem. Krem łatwo się rozprowadza i szybko wchłania zostawiając ochronny film na skórze, który nie jest tłusty ani lepki. Cera wygląda na bardziej zdrową, promienną i pełną blasku. Skóra jest przyjemnie miękka w dotyku. Fajnie nawilża i odżywia skórę przy okazji wyrównuje koloryt, a z czasem przebarwienia są mniej widoczne. Dodatkowo sprawdza się pod makijaż. Wydajność dosyć dobra. Fajne działanie, ale jakoś bardzo mocno mnie nie zachwycił. Może być.




Purito - B5 Panthenol Re-barrier Cream - Odbudowująco-nawilżający krem do twarzy - Posiadam próbkę. Krem ma lekką konsystencję o białym kolorze. Posiada ledwo wyczuwalny zapach. Ze składników aktywnych mamy tu niacynamid, skwalan, panthenol 10%, które mają wygładzić, nawilżyć, odżywić czy wzmocnić skórę. Krem łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Nadaje się pod makijaż. Po użyciu cera jest ładnie wygładzona i nawilżona. Więcej efektów nie zauważyłam. Cena dosyć spora więc raczej nie kupię pełnowymiarowego opakowania.



Iwostin - Pure Balance - Zwalczający niedoskonałości krem na dzień - Produkt zamknięty w zielonej tubce z zakrętką. Krem ma lekką konsystencję o białym kolorze i nieprzyjemny zapach, który mnie osobiście bardzo drażni. Przeznaczony do skóry normalnej i mieszanej. Ja co prawda mam cerę suchą, ale niedoskonałości co jakiś czas się pojawiają. W składzie znajdziemy kwas hialuronowy (nawilża), witaminę C i E (przeciwdziałają starzeniu się skóry) i sarkozynę (aminokwas, zapewniający matowy wygląd). Krem łatwo się nakłada i szybko wchłania. Nie zostawia lepkiej czy tłustej warstwy. Po użyciu cera jest zmatowiona i lekko nawilżona. Dodatkowo nadaje się pod makijaż. Na niedoskonałości natomiast nie działa w żadnym wypadku. Niestety ma tendencję do zapychania. Robiłam do niego dwa podejścia i za każdym razem mnie zapchał więc muszę się z nim pożegnać. Wydajność natomiast jest dosyć dobra. Nie polecam.



Hagi Cosmetics - Phases - Cykloczuły krem do twarzy 3 - Czerwona butelka z pompką. Wygląda proso, a jednocześnie przyciąga wzrok. Jest to krem, który stosujemy pod koniec cyklu w fazie lutealnej. Kosmetyk jest wegański, naturalny, a opakowanie nadaje się do recyklingu. Krem ma gęstą konsystencję o białym kolorze. Posiada neutralny niezbyt wyczuwalny zapach. Mamy tu kwas anyżowy i bisabolol (działają antybakteryjnie), niacynamid (wyrównuje koloryt), bukko brzozowe (matuje i zmniejsza pory), filtr mineralny (ochrona przeciwsłoneczna), olej krokoszowy (wygładza, zmiękcza) i skwalan. Sama pompka dosyć mało produktu wydobywa co jest dosyć męczące. Kosmetyk dosyć ciężko się rozprowadza, jest tępawy. Co wiąże się również z niezbyt szybkim wchłanianiem. Dodatkowo bieli skórę. Cera po użyciu jest wygładzona i miękka. Co do niedoskonałości to delikatnie je zmniejsza, ale nie jest to spektakularny efekt. I z dobrego działania to by było na tyle. Krem nadaje się pod makijaż jeśli nie przesadzimy z ilością, w innym wypadku się roluje. Wydajność natomiast jest bardzo dobra. Sama koncepcja kosmetyku jest bardzo innowacyjna szkoda tylko, że samo działanie jest marne. Nie polecam.



Essence - Heart Core Lip Balm - Balsam do ust - Opakowanie w sztyfcie, które wygląda bardzo tanio. Sam sztyft jest zakończony sercem co dosyć ciekawie wygląda. Formuła jest dosyć tępa - balsam nie sunie gładko po ustach i trzeba się trochę namachać. Mój kolor to 04 lucky lemon - żółty odcień. Nie zostawia koloru na ustach - jest bezbarwna, ale daje połysk. Przy aplikacji większej ilości podkreśla suchość i robi się lekko biała co nie wygląda zbyt estetycznie. Balsam zawiera olejek migdałowy i masło shea, ale nie daje nawilżenia raczej lekko tłustą warstwę. Podczas noszenia zmiękcza usta, ale gdy już zniknie to zostają one w takim samym stanie jak wcześniej. Dodatkowo nie należy do wydajnych produktów. Nie polecam.


Lirene - My Master - Wysokokryjący podkład odmładzający - Podkład zamknięty w luksusowej szklanej butelce. Niestety brak w nim jakiegokolwiek dozownika w stylu pipety, pompki czy czegokolwiek co w obecnych czasach jest raczej niespotykane. Kosmetyk ma lekką, wodnistą konsystencję przez co zbyt dużo się go wylewa. Mój odcień to beige. Posiada delikatny, świeży zapach. Zastyga i ma średnie krycie, które można budować jednak nie zakrywa wszystkiego. Na twarzy daje matowe, lekko satynowe wykończenie. W składzie mamy złoto koloidalne i peptydy (regenerują skórę), ceramidy , olej tamanu i ekstrakt z kwiatów lotosu, które dbają również o nawilżenie skóry. Ładnie wyrównuje koloryt cery i świetnie wygładza. Wygląda naturalnie i świeżo, ale niestety do czasu. Podczas noszenia z każdą kolejną godziną wygląda bardziej sucho i podkreśla załamania. Wydajność bardzo dobra, ale aplikacja nie należy do bezproblemowych. Po mimo to lubiłam go używać, ale na wielkie wyjścia się nie sprawdzi. Może być.



Purito - Cica Clearing BB Cream - Krem BB - Posiadam próbkę więc to moje pierwsze wrażenie. Krem ma lekką konsystencję. Mój odcień to 15 rose ivory i prawdę mówiąc jest mocno pomarańczowy, ale na szczęście dopasowuje się do skóry. Posiada lekkie krycie, które można budować prawie do średniego. Nie posiada zapachu i zastyga. Na twarzy daje świetliste wykończenie, które wygląda przepięknie - jak promienna i wypoczęta cera. Bardzo naturalnie się prezentuje. Trwałość również jest w porządku. Używałam go bez bazy i fiksera i po 8 godzinach powchodził w skrzydełka nosa i na czole podkreślił lekko załamania więc całkiem dobrze sobie radzi. Dodatkowo się nie waży, a cera wygląda świeżo. Z chęcią sięgnę po pełnowymiarowe opakowanie.


Kobo Professional - Modeling Illuminator - Modelujący korektor rozświetlający do twarzy - Standardowe opakowanie z aplikatorem. Kosmetyk ma kremową konsystencję, nie posiada zapachu i ciemnieje. Mój odcień to 02 natural. Pigmentacja jest lekka i zbytnio nie da się jej zbudować. Korektor nie zastyga i posiada złote drobinki, które są widoczne pod okiem. Wygląda to tak jakbym nakładała rozświetlacz czy cienie do powiek i trochę się rozsypały pod okiem. Na szczęście są widoczne dopiero z bardzo bliska. Sam kosmetyk utrwalony dobrym pudrem ładnie się prezentuje. Natomiast po kilku godzinach noszenia wygląda bardzo sucho i nieestetycznie. Z plusów to zbytnio nie wchodzi w załamania za co plus. Wydajność raczej średnia. Powiedziałabym, że nie jest to korektor rozświetlający tylko korektor ze złotymi drobinkami i raczej wątpię, że ktoś chciałby taki efekt nosić pod okiem. Szkoda, bo sama konsystencja jest nieobciążająca. Nie polecam.



Neo Make-up - Pro Eyebrow Designer - Kredka do brwi - Kredka jest wykręcana, a z drugiej strony mamy coś w stylu małego, białego pędzelka. Nie wiem co prawda do czego mógłby mi się on przydać, ale jest. Zdecydowanie wolałabym spiralkę na końcu. Kredka należy bardziej do tych twardych i ma pudrową konsystencję. Mój odcień to dark brown 02. Pigmentacja jest średnia - trochę trzeba się napracować. Nie należy do zbyt precyzyjnych i raczej ciężko nią domalować pojedyncze włoski. Sprawdzi się jedynie do wypełniania kształtu brwi przez co wszystko wygląda bardzo naturalnie i nie jest przerysowane. Nie zastyga, ale dosyć długo utrzymuje się na brwiach. Wydajność jest w porządku. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą marką, ale na pewno nie ostatnie. Co do kredki to jeśli potrzebujecie tylko wypełniać brwi to się sprawdzi w innym wypadku niekoniecznie. Może być.




Ingrid - Eyeshadow Base - Baza pod cienie - Produkt zamknięty w małym słoiczku z czarną zakrętką. Baza ma gęstą, mocno tępą konsystencję o beżowym kolorze. W składzie mamy olej z oliwek i witaminę E, które nawilżają i odżywiają skórę. Kosmetyk dosyć topornie się rozprowadza. Delikatnie wyrównuje koloryt powiek. Cienie nałożone na tą bazę nie gromadzą się w załamaniach natomiast w żaden sposób nie przedłuża ich trwałości ani nie podkreśla kolorów cieni do powiek. Wydajność dosyć dobra szkoda, że działanie takie marne. Nie polecam.




Pierre Rene - Make Up Fixer - Utrwalacz do makijażu - Produkt zamknięty w czarnej butelce z atomizerem w spray'u, który dozuje odpowiednią dawkę kosmetyku. Ma bardzo intensywny alkoholowy zapach. Początkowo przypomina psikanie twarzy lakierem do włosów co nie należy do przyjemnych. Po mimo tego mankamentu sama aplikacja jest bezproblemowa. Natomiast utrwala makijaż na jakieś 8-9 godzin, ale przy tym ściąga skórę i sprawia, że wygląda sucho. Nie ściąga pudrowości z twarzy co nie wygląda zbyt spektakularnie. Wydajność bardzo dobra, ale ja jednak preferuję innego rodzaju utrwalacze. Nie polecam.


Stars from the stars - Gwiezdny żel do mycia ciała z drobinkami "Oriental Star" - Przeźroczysta butelka z pompką, a w środku złoty żel ze złotymi drobinkami. Wygląda kosmicznie i luksusowo. Posiada żelową konsystencję i bardzo ciekawy, przepiękny zapach. Idealny do relaksu w wannie. 98 % składników jest pochodzenia naturalnego w tym rozświetlający kamień księżycowy, regenerujący migdał czy odżywczy jaśmin. Żel lekko się pieni, a aplikacja jest sprawna. Oczyszcza skórę nie powodując podrażnień czy wysuszenia. Zapach i mikrodrobinki zostają z nami na dłużej na ciele. Skóra jest przyjemnie miękka i gładka, lekko nawilżona. Wydajność jest bardzo dobra jak na żel pod prysznic. Idealny do domowego spa i relaksu. Polecam.



Floslek - Balerina - Profesjonalna kuracja do stóp - Domowy zabieg Spa na stopy to idealna kuracja, aby je przygotować na lato. Zabieg składa się z zmiękczającego peelingu i regenerującej maski, a do tego zostały dołączone foliowe skarpetki. Peeling zawiera 92% składników pochodzenia naturalnego w tym kwas migdałowy (złuszcza i nawilża) oraz ekstrakt z aceroli (rozjaśnia i regeneruje). Posiada żelową, bezbarwną konsystencję o ledwo wyczuwalnym zapachu. Po użyciu martwy naskórek jest złuszczony, stopy są oczyszczone i przygotowane do następnego etapu zabiegu. Regenerująca maska zawiera 97% składników pochodzenia naturalnego w tym masło shea (regeneruje i odżywia) oraz prebiotyki (przywracają komfort). Maska ma kremową konsystencję. Posiada różowy kolor i ładny zapach. Po użyciu stopy są nawilżone, odżywione i zregenerowane. Świetnie wygładzone i przyjemnie miękkie w dotyku. Spokojnie sprawdzi się dla osób, które mają szorstką i suchą skórę. Kuracja wystarcza na jeden zabieg co prawda, ale cena nie jest zbyt wygórowana więc można kupić kilka opakowań od razu. Ja na pewno jeszcze będę sięgać po tą kurację, aby cieszyć się wypielęgnowanymi i pięknymi stopami. Polecam.


Marion - Dr Koala - Żel do nóg i stóp - Żel zamknięty w białej tubce z zakrętką. Biała szata graficzna z koalą wygląda bardzo uroczo. Kosmetyk ma żelową konsystencję o lekko żółtej barwie. Nie posiada zapachu. Mamy tu kompleks roślinny i mentol, które dają uczucie komfortu i działają przeciwobrzękowo. Żel łatwo się nakłada i szybko wchłania. Nie zostawia żadnej lepkiej czy tłustej warstwy. Po użyciu stopy są przyjemnie wygładzone i odświeżone. Sam kosmetyk jest wydajny - niewielka ilość wystarcza na pokrycie stóp. Dodatkowo jest testowany dermatologicznie, a kupując ten produkt wspieramy australijskie koale co jest fajne i ciekawe zarazem. Jedynie co to brakuje mi tu jakiegokolwiek nawilżenia czy odżywienia. Dla osób, które chcą wygładzić skórę stóp i przynieść im ulgę może się sprawdzić. Może być.




Znacie któryś z kosmetyków? A może polecacie coś ciekawego do przetestowania? :)



Pozdrawiam :)


Niektóre z kosmetyków otrzymałam w ramach współpracy jednak nie ma to wpływu na moją opinię.