30 grudnia 2020

157. Najlepsze kosmetyki 2020 :)

 

Hej :)


Jak ja uwielbiam te podsumowania, bo dzięki temu wiem co naprawdę mi się sprawdziło i do czego z chęcią wrócę. Oczywiście poprzednie wpisy z tej serii są nadal aktualne jednak kosmetyków wychodzi całe mnóstwo więc czasami upodobania się zmieniają :) Jeśli chcecie przeczytać pełną recenzję danego produktu to wystarczy kliknąć na jego nazwę :)


Kosmetyki do makijażu:


1.  Eveline - Liquid Contron HD, Mattyfing Drops Foundation Baby Face Effect Long Lasting Formula 24H - Długotrwały podkład do twarzy - idealny podkład, który świetnie się sprawdzi na codzień. Bardzo ładnie wygląda na twarzy - jest niemal niewidoczny, jak druga lepsza skóra.


2. Lovely - Liquid Camouflage - Kryjący korektor w płynie - jeden z dwóch najlepszych korektorów na rynku jakie miałam okazję używać. Jak wiecie ten z Catrice jest najlepszy, a ten jest tak samo dobry. Świetny na wielkie wyjścia, a do tego przepiękny zapach :)



3. Hean - Lightening Secret Eye Powder - Rozjaśniający ultra lekki puder pod oczy - najlepszy puder pod oczy jaki miałam do tej pory. Przepięknie wygląda pod okiem i sprawdza się na wielkie okazje. Do tego nie wysusza okolicy pod oczami.


4. Bell - Bon Bon, Beauty-licious Face Powder - Wygładzający puder upiększający - zakochałam się w nim od pierwszego użycia. Na twarzy wygląda bardzo lekko i długo się utrzymuje. Dodatkowo zapach jest obłędny :)


5. Wibo - 3 Steps to Perfect Face Light - Paleta do konturowania - świetna paletka o przepięknym zapachu w sam raz na podróż. Kosmetyki szybko się aplikują i nie robią plam, a na twarzy wyglądają przepięknie :)


6. Eveline - Precise Brush Liner 24H - Eyeliner z precyzyjnym pędzelkiem - dzięki niemu na nowo pokochałam kreski na oku i nauczyłam się je lepiej malować. Ostatni raz jak chodziłam w kreskach to byłam w gimnazjum i były dosyć grube więc już sporo czasu minęło.



7. L'oreal Paris - Volume Million Lashes Mascara - Pogrubiający tusz do rzęs - najlepszy tusz do rzęs jaki miałam w życiu - naprawdę. Żaden nie dawał tak spektakularnego efektu jak ten. Używałam głównie na większe wyjścia i byłam zachwycona. 


Kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy:

1. Garnier - Skin Naturals - Płyn micelarny z wodą różaną - najlepszy płyn micelarny jaki kiedykolwiek używałam. Przepięknie pachnie i wspaniale zmywa makijaż.


2. 
Ala Natural Beauty - Rose Water - Hydrolat z róży damasceńskiej - uwielbiam kosmetyki różane więc tego hydrolatu po prostu nie mogło zabraknąć w ulubieńcach. Przepięknie pachnie i niemalże się nie kończy. Używanie go to po prostu czysta przyjemność i nie ma tu co dużo mówić.


3. Pixi - FortifiEye Firming Eye Patches - Ujędrniające płatki pod oczy  - te płatki to istne cudeńko. Dosłownie wygładzają zmarszczki i sprawiają, że niemalże znikają z twarzy. Uwielbiam :)


4. Clinique - Anti-blemish solutions - Oil-control cleansing mask - Maseczka oczyszczająca - uwielbiam to jak moja cera wygląda po użyciu tej maski. Jest rozświetlona i oczyszczona. Blask jest niesamowity, gdyż jeszcze następnego dnia znajomi się mnie pytają co zrobiłam z cerą :)


5. Long4Lashes - Serum przyśpieszające wzrost rzęs - mało kiedy sięgam po tego typu produkty, ale po ciąży moje rzęsy były w koszmarnym stanie. Dzięki serum stały się dłuższe i mocniejsze. Zawsze, gdy moje rzęsy są w złej kondycji to sięgam po to serum, aby je trochę naprawić.


6. 
AA - Skin Boost HA+ - Serum z kwasem hialuronowym + wyciąg z alg Jania Rubens - cudownie nawilża cerę i sprawia, że z każdym dniem skóra wygląda coraz lepiej. Uwielbiam.


7. Bielenda - Professional - Zaawansowany krem do twarzy korygujący niedoskonałości - poza tym, że nawilża skórę to dodatkowo pomaga się pozbyć niedoskonałości. Jestem w nim zakochana, gdyż żaden krem do tej pory zbytnio nie poprawiał wyglądu cery jeśli chodzi o niedoskonałości. Znikały same po jakimś czasie i nic nie wpływało na to, aby się ich pozbyć szybciej.


Kosmetyki pielęgnacyjne do ciała:

1. Bielenda - Japan Beauty - Krem do rąk "Wygładzenie" - ten krem tak wspaniale pachnie wiśnią, że nie da się przejść koło niego obojętnie. Cudownie nawilża skórę dłoni.


2. 
Tutti Frutti - Cukrowy peeling do ciała "Papaja i tamarillo" - używanie peelingów przynajmniej dla mnie to przyjemność, która otula nasze ciało i usuwa martwy naskórek przy okazji. Ma zniewalający zapach, który sprawia, że chciałoby się zjeść ten peeling. Do tego wydajność, niska cena i działanie są na plus.


3. 
Eveline - Brazilian Body - Ekspresowa pianka brązująca do ciała - jak się opalać, by nie leżeć na słońcu, a się opalić? Ta pianka zrobi to za nas i to dosłownie w kilka minut. Wystarczy nałożyć i rozsmarować. Co najważniejsze nie brudzi ubrań więc nie trzeba czekać, aż się wchłonie.


Kosmetyki do włosów:

1. Green Pharmacy - Olejek łopianowy z czerwoną papryką - może na pielęgnacji włosów zbyt dobrze się nie znam, ale widzę czy coś działa czy niekoniecznie. Jeśli chcecie, aby włosy zaczęły Wam rosnąć i to jak szalone to nic tylko zakupić ten olejek i używać. Mam taki wysyp baby hair, że powoli zaczynają mnie denerwować :P


Najlepsza stylizacja paznokci:

Tym razem najlepsza stylizacja paznokci to ombre i wakacyjne palmy :)


Najlepszy makijaż:

Tutaj wygrał makijaż w całości kosmetykami marki Catrice.


Trochę tych ulubienców znalazłam i jest ich więcej niż w poprzednim roku. Albo zaczęłam używać kosmetyków, które się sprawdzają albo to był zwykły przypadek :P
Znacie któryś z produktów? Jak Wam się sprawdza?
I ilu macie ulubieńców roku 2020?

P. S. Szczęśliwego Nowego Roku ;) Przede wszystkim, aby ten następny był dużo lepszy i żeby zdrowia nie zabrakło :) 

Pozdrawiam




26 grudnia 2020

156. Vianek - Seria Zielona - Normalizujący krem do twarzy na dzień


Hej :)

Dopiero poznaję markę Vianek i powoli przekonuję się do tej marki. Czy krem do twarzy również był godny uwagi?


Opis producenta:

Lekki krem matujący do codziennej pielęgnacji cery przetłuszczającej się i problematycznej. Zawiera olej z pestek winogron, oliwę z oliwek i skwalan roślinny, które zapewniają skórze optymalne nawilżenie, nie obciążając jej. Ekstrakt z kory wierzby białej to źródło związków o działaniu ściągającym, przyśpieszających redukcję zmian skórnych, które w połączeniu z witaminą B3 normalizują stan skóry.

Moja opinia:

OPAKOWANIE: Biała buteleczka z pompką. Podoba mi się, że jest pompka, gdyż nie wkładamy rąk co chwilę do produktu. Biały kolor jednak uniemożliwia zobaczenie, ile kremu nam zostało. W środku 50 ml produktu za około 26 zł.
KONSYSTENCJA I ZAPACH: Ma gęstą, lekką konsystencję o białym kolorze. Posiada lekki, ziołowy zapach.
DZIAŁANIE: Krem szybko się rozprowadza i tak samo szybko się wchłania. Jest lekki. Nie zauważyłam efektu matowienia. Delikatnie nawilża. Dobrze sprawdza się jako baza pod makijaż. Nie roluje się, nie ściąga skóry i nie obciąża. Natomiast w moim przypadku zauważyłam tendencję do zapychania. Plusem jest to, że skóra po użyciu kremu mniej się przetłuszcza.
PODSUMOWUJĄC: Jest to dobry krem dla osób, które nie mają zbyt wielkich problemów ze skórą jednak należy wsiąść pod uwagę fakt, że niektóre osoby może zapychać. Wiem, że u niektórych sprawdza się świetnie jednak ja z powodu zapychania więcej po niego raczej nie sięgnę.


Pozdrawiam


22 grudnia 2020

155. Ulubieńcy kwartału: październik, listopad, grudzień 2020


Hej :)


Czas na ulubieńców kwartału. Tym razem mam dla Was 6 produktów w tym dwa do makijażu, jeden do ciała i 3 do twarzy. Jeśli jesteście ciekawi jakie kosmetyki skradły moje serce i zasługują na uwagę to zapraszam :)


Bell - Sun Sea & Ice Cream - Mix & Fix Bronze Powder - Wielokolorowy bronzer do twarzy i ciała - przede wszystkim jest tani, wydajny, trwały, a do tego bezproblemowy. Dla osób, które mają problem z bronzerami tym nie ma opcji zrobić sobie krzywdy. Dodatkowo ten przepiękny zapach, który sprawia, że nakładanie go to czysta przyjemność :) Więcej pisałam o nim <tutaj>





L'oreal Paris - Volume Million Lashes Mascara - Pogrubiający tusz do rzęs - spektakularny efekt na specjalne okazje tylko z tym tuszem. Jest to jak dotąd jedyny tusz, który daje mi takie piękne rzęsy, które normalnie są króciutkie. Do tego trwały i wydajny. Używany głównie na wesela, urodziny itp. Więcej pisałam o nim <tu>.



Polana - Kremowy olejek do mycia twarzy "Nawilżanie i łagodzenie" - jeszcze go używam, ale pokochałam go niemal od pierwszego użycia. Najkrócej mówiąc jeśli chcecie zastąpić 3 kosmetyki jednym to jest to właśnie olejek do mycia twarzy. Nie dość, że zmywa makijaż oka, twarzy oczywiście również to jeszcze oczyszcza skórę. Po prostu musicie go wypróbować na własnej skórze. Więcej o nim <tutaj>



Pixi - FortifiEye Firming Eye Patches - Ujędrniające płatki pod oczy - kolejne cudo, które działa jak lifting na okolicę pod okiem. Po użyciu zmarszczki są wygładzone, a opuchlizny jak i cieni nie widać. Uwielbiam i na pewno jeszcze się na nie skuszę :) Więcej na ich temat <tu>



Ala Natural Beauty - Rose Water - Hydrolat z róży damasceńskiej - odświeża, nawilża i wygładza. Jest to moje pierwsze podejście do hydrolatów, ale coraz częściej się zastanawiam czy się na nie nie przerzucić zamiast toników. Do tego wydajny no i przepiękny różany zapach, który zauroczył mnie od razu :) Więcej <tutaj>.



Eveline - Brazilian Body - Ekspresowa pianka brązująca do ciała - jeśli tak jak ja wolicie opalać się na słońcu bez samoopalaczy, a chcecie, by Wasza opalenizna trwała dłużej to nic tylko sięgać po tą piankę. Nie robi plam ani smug, a do tego nie brudzi ubrań. Aplikujesz, rozsmarowujesz i cieszysz się brązową skórą. W przyszłym roku na pewno kupię po raz kolejny. Więcej o niej <tu>.



Znacie któryś z tych produktów?

A może jakiś Was zainteresował?


P. S. Życzę Wam zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia :) 


Pozdrawiam :)



19 grudnia 2020

154. Myszka Miki i inne inspiracje na świąteczne paznokcie

 

Hej :)


Jak wiadomo święta już za chwilę więc przychodzę do Was z jedną pełną stylizacją jak i wzorkami, które śmiało wykorzystamy właśnie na świąteczną stylizację paznokci. 



Do stylizacji użyłam następujących produktów:

- pilnik do paznokci
- frezarka
- bloczek polerski
- cleaner

- primer
- Chiodo pro - Soft - żel - Cover Light
- Chiodo - White - 1
- Chiodo - Black - 217
- Niuqi - Czerwień - 5
- Semilac - Tango Amore - 172
- Semilac - Nuts & Caramel - 139
- SemiArt - Black - 001
- Eveline - Light Nude - 315
- sonda
- pędzelek do zdobień - 02

- top błyszczący
- top matowy
- oliwka do skórek

Wszystkie paznokcie wypiłowałam i zmatowiłam za pomocą frezarki, bloczka i pilnika. Odtłuściłam cleaner'em i nałożyłam primer. Następnie nadbudowałam lekko płytkę żelem, który utwardziłam w lampie. Odtłuściłam i nadałam im pożądany kształt i znowu odtłuściłam. Następnie większość paznokci pokryłam przepiękną czerwienią od Niuqi, którą możecie dostać w Biedronce. Swoją drogą bardzo dobrze się nią pracuje. Nałożyłam dwie warstwy każdą utwardzając w lampie. Na ostatni paznokieć nałożyłam Tango Amore - czerwony z drobinkami, aby nie było zbyt nudno. Tak samo jak wcześniej - dwie warstwy i każdą utwardziłam. Następnie na wskazujący nałożyłam dwie warstwy białego koloru, a na to matowy top - wszystko po kolei zamrażałam w lampie. Kremowym kolorem od Eveline wymieszanym z odrobiną białego namalowałam buzię myszki. Utwardziłam. Następnie czarnym namalowałam uszy i resztę twarzy - zamroziłam. Później przy pomocy białego i czerwonego malowałam czapkę. Przy takich zdobieniach warto co jakiś czas utwardzać w lampie, aby jeśli coś nie wyjdzie nie musieć malować wszystkiego od nowa. Czarnym namalowałam usta nos i zmarszczkę. Zamroziłam. Białym zrobiłam oczy i utwardziłam. Usta pomalowałam na czerwono i zrobiłam czarne oczy. Zamroziłam. Następnie brązowy wymieszałam z białym i topem i wycieniowałam buzię. Utwardziłam. Do tej mieszanki dodałam więcej brązu i powtórzyłam czynność. Następnie czarnym wymieszanym z topem zrobiłam cienie - utwardziłam i czarnym semiartem zrobiłam kontur. Zamroziłam. Białym namalowałam oczka. Również utwardziłam. Następnie biały wymieszałam z topem i zrobiłam światło gdzieniegdzie. Całość utwardziłam. Wszystkie paznokcie pokryłam błyszczącym topem i zamroziłam w lampie. Oliwka na skórki i tak oto wyszła czerwona stylizacja z myszką Miki :)


Muszę się przyznać, że jest to pierwsze moje bajkowe zdobienie jakie kiedykolwiek robiłam i chyba się do tego akurat nie nadam :P

Przy okazji podrzucam inne inspiracje świąteczne, które na pewno są dużo łatwiejsze w wykonaniu :)


Koniecznie dajcie znać, które zdobienie podoba Wam się najbardziej :)


Pozdrawiam



15 grudnia 2020

153. Catrice - Light Correcting, Serum Primer - Baza rozświetlająca


Hej :)

Na pewno znacie kultowy podkład Catrice, który należy do moich ulubieńców. Tym razem postanowiłam sprawdzić czy baza rozświetlająca spełni moje oczekiwania?


Opis producenta:

Płynna baza z aloesem zawiera pigmenty odbijające światło. Subtelnie rozświetla skórę. Do samodzielnego stosowania lub pod podkład.

Moja opinia:

OPAKOWANIE: Baza jest zamknięta w szklanym słoiczku z kroplomierzem. Słoiczek jest przeźroczysty, dzięki czemu widać ile produktu nam jeszcze zostało. W środku 14 ml produktu za około 19 zł.
KONSYSTENCJA I ZAPACH: Produkt jest średnio gęsty o białym kolorze z mnóstwem świecących drobinek. Mój odcień to 010 candelight. Nie posiada zapachu.


DZIAŁANIE: Ja używałam produktu głównie jako baza pod makijaż. Pod tym względem sprawdza się świetnie. Sprawia, że skóra jest cudownie rozświetlona i błyszcząca w pozytywnym znaczeniu. Kolor podczas rozprowadzania zanika, a drobinki pozostają. Poza tym świetnie się sprawdzi również jako kremowy rozświetlacz na kości jarzmowe oraz jako dodatek do podkładów, aby nadać blasku. Dobrze współgra z różnymi podkładami i szybko się rozprowadza. Nie wysusza i nie zapycha skóry za co duży plus. Delikatnie nawilża naszą cerę. Co do minusów to na pewno brak wydajności, ale za taką cenę i ilość produktu można to przeboleć. Na pewno nie polecam nakładać tej bazy na strefę T, gdyż przyśpiesza proces błyszczenia się skóry  w tych miejscach.

PODSUMOWUJĄC: Jest to chyba najlepszy produkt mulifunkcyjny jaki miałam okazję poznać i w każdej kombinacji sprawdza się wyśmienicie niezależnie od tego czy używamy jako bazy, rozświetlacza czy w wymieszaniu z podkładem. Myślę, że super się sprawdzi przede wszystkim latem, gdy chcemy, by nasza skóra przepięknie odbijała światło.


Pozdrawiam


12 grudnia 2020

152. Ciemnozielone sweterki

 

Hej :)


Kto już widział pierwszy śnieg? Mi w tym roku się udało :) Dziś stylizacja typowo zimowa, ale spokojnie, bo świąteczna też jeszcze będzie :) Tym razem postawiłam na jeden kolor i matowe sweterki :)



Do stylizacji użyłam następujących produktów:

- pilnik do paznokci
- frezarka
- bloczek polerski
- cleaner

- primer
- formy do paznokci
- Chiodo pro - Soft - żel - Cover Light
- Chiodo - Emerald - 24
- sonda
- pędzelek do zdobień - 02

- top błyszczący
- top matowy
- oliwka do skórek

Standardowo wypiłowałam paznokcie za pomocą frezarki i pilnika. Odtłuściłam i nałożyłam primer. Przedłużyłam za pomocą form i żelu, który utwardziłam w lampie. Następnie wypiłowałam kształt i odtłuściłam. Na to położyłam dwie warstwy ciemnozielonego koloru, który jest przepiękny. Każdą utwardziłam w lampie. Następnie pokryłam paznokcie błyszczącym topem, a te na których będą sweterki pomalowałam matowym topem. Całość zamroziłam. Następnie wymieszałam tą zieleń z żelem i tą mieszanką malowałam sweterki. Głównie robiłam linie, kreski, kropki i trójkąty :) Gdy efekt mi się podobał utwardziłam. Aby sweterki były bardziej wypukłe powtórzyłam malunek. Po utwardzeniu nałożyłam matowy top i również utwardziłam w lampie. Na to oliwka do skórek i gotowe :)



Mam nadzieję, że się podoba. 
Jakie paznokcie robicie na święta? Świąteczne wzorki czy bardziej delikatnie? 
Koniecznie dajcie znać :)


Pozdrawiam


08 grudnia 2020

151. Herbapol Lublin - Polana - Kremowy olejek do mycia twarzy, serum olejowe i krem-żel na dzień

 

Hej :)


Po raz kolejny dzięki uprzejmości portalu wizaz.pl miałam możliwość przetestować kosmetyki marki Polana. Pierwszy raz spotykam się z tą marką. Jeśli jesteście ciekawi jak sprawdzają się poszczególne produkty to zapraszam na recenzje :)



Opis producenta:


Polana - Kremowy olejek do mycia twarzy "Nawilżanie i łagodzenie" - Skutecznie oczyszcza i usuwa makijaż twarzy i oczu, nawilża i łagodzi podrażnienia skóry. Odświeża skórę i nadaje jej promienny wygląd.


Polana - Serum olejowe "Nawilżanie" - Zwiększanie nawilżenia skóry, uelastycznienie i wygładzanie skóry, przywracanie zdrowego wyglądu skóry, nadanie blasku i świeżości skóry.


Polana - Krem - żel na dzień "Nawilżanie i wygładzanie" - Intensywne nawilżanie, wygładzanie i redukcja widoczności pierwszych zmarszczek, zmniejszanie widoczności porów, kojenie i przywracanie zdrowej kondycji skóry.


Moja opinia:


Polana - Kremowy olejek do mycia twarzy "Nawilżanie i łagodzenie"



Opakowanie to plastikowa buteleczka, przeźroczysta z pompką. Bardzo podoba mi się szata graficzna, która kojarzy mi się z  marką Soraya, ale nie wiem czemu :P 
Ma dosyć płynną, delikatną konsystencję o białym kolorze. Posiada delikatny i przyjemny zapach, który jest niemal niewyczuwalny.


Jeśli chodzi o działanie to śmiało mogę nazwać go produktem 2, a nawet 3 w 1. Zazwyczaj potrzebuję płynu dwufazowego do demakijażu oczu, micelarny do demakijażu twarzy oraz jakiś żel do oczyszczenia z resztek. Ten produkt robi to wszystko czego potrzebuję. Usuwa makijaż oczu jak i twarzy, a przy tym oczyszcza cerę. Stosuję go rano i wieczorem. Wystarczy dwa razy umyć twarz jak i oczy tym produktem i makijaż znika bez najmniejszego problemu. Przy tym nie szczypie w oczy i ich nie podrażnia. Rano stosuję go zamiast żelu do mycia twarzy i również sprawdza się świetnie. Skóra po użyciu jest nawilżona, odświeżona oraz oczyszczona. Dodatkowo wydaje się wydajny, a do tego jest delikatny i łagodny więc sprawdzi się do wrażliwej skóry.

Polana - Serum olejowe "Nawilżanie"


Opakowanie to szklana buteleczka z pipetką. 
Jak nazwa wskazuje ma oleistą konsystencję, która jest przeźroczysta. Dzięki zatopionym kwiatom wygląda luksusowo. Nie posiada zapachu.



Kosmetyk łatwo rozprowadza się na skórze jednak nie każdemu może przypaść do gustu, gdyż jest tłusty więc może przeszkadzać. Ja się przyzwyczaiłam. Stosowałam rano jak i wieczorem i muszę przyznać, że jestem w szoku, gdyż makijaż się na nim utrzymywał. Serum jest bardzo treściwie i dosyć długo się wchłania. Po użyciu zauważyłam, że moja skóra stała się mniej wysuszona, miękka i bardziej promienna. Poza tym jest to produkt wydajny, co prawda rzadko spotykany, ale mam nadzieję, że im dłużej będę go używać tym więcej będę mogła powiedzieć.

Polana - Krem - żel na dzień "Nawilżanie i wygładzanie"


Jak na krem przystało opakowanie to szklany słoiczek z białą zakrętką. W środku 50 ml produktu. Uwielbiam tą szatę graficzną.
Ma średnio gęstą, lekką konsystencję o białym kolorze. Posiada delikatny zapach, który jest przyjemny, ale mało wyczuwalny.



Krem używałam rano i wieczorem. Nie zapycha skóry i nadaje się pod makijaż. Szybko się wchłania. Nie pozostawia tłustej warstwy. Cera po użyciu jest nawilżona, wygładzona i miękka w dotyku. Dodatkowo jest wydajny. Wydaje mi się, że przez to, że jest lekki bardziej sprawdzi się latem niż zimą. Myślę, że sprawdzi się do każdego rodzaju skóry.

Podsumowując jestem zadowolona z działania tych kosmetyków. Najbardziej jednak przypadł mi do gustu kremowy olejek do mycia twarzy. Co do serum to mam nadzieję, że będzie robiło więcej po dłuższym czasie używania, a krem również mi się sprawdza. Są to dobre produkty, które są wydajne i działają. Po prostu.

Mieliście coś z tej marki?


Pozdrawiam


05 grudnia 2020

150. Denko - listopad 2020


Hej :) 


Jak Wam minął listopad? Bo mi zdecydowanie za szybko. W denku listopada w sumie znalazło się 17 kosmetyków w tym: 6 do pielęgnacji twarzy, 7 do makijażu, 2 do pielęgnacji ciała i 2 do pielęgnacji włosów. Jeśli jesteście ciekawi co zużyłam i jak mi się sprawdziło to zapraszam dalej :)





Perfecta - Your Time is Green - Żel z drobinami do mycia twarzy - opakowanie to tubka z zamknięciem na klik. W środku 150 ml produktu. Żel ma dosyć lejącą konsystencję o jasnozielonym kolorze. Posiada drobinki, które są niemalże niewyczuwalne. Pachnie delikatnie zieloną herbatą. Kosmetyk łatwo się rozprowadza na skórze. Nie zapycha i nie podrażnia. Dzięki mikroskopijnym drobiną myślę, że sprawdzi się również do cery wrażliwej. Dobrze oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i przygotowuje do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Cera po użyciu jest odświeżona, wygładzona i nawilżona. Dodatkowo jest wydajny i przystępny cenowo. Jak dla mnie nie ma żadnych minusów. 


Clinique - Anti-blemish solutions - Płyn rozświetlający - o tym kosmetyku pisałam więcej <tutaj> więc jeśli chcecie więcej informacji to zapraszam do osobnego wpisu. W dalszym ciągu alkoholowy zapach jest nie do zniesienia. Chociaż rozświetla naszą skórę, a niedoskonałości znikają to niestety z wielkim uporem zużyłam go do końca. W tym wypadku niska wydajność jest na plus :)



Biolaven - Krem pod oczy - z góry uprzedzam, że używałam tylko próbki więc jeśli chodzi o pełnowymiarowe opakowanie to opinie jak i działanie może się różnić. Pierwszy raz miałam okazję używać tej marki. Krem ma lekką konsystencję o białym kolorze. Cudownie pachnie lawendą z dodatkami winogron. Zapach jest obłędny. Kosmetyk łatwo rozprowadza się po skórze i dosyć szybko się wchłania. Pozostawia delikatnie lepką warstwę. Dobrze współpracuje z kosmetykami do makijażu. Krem odświeża i nawilża skórę wokół oczu. Dodatkowo skóra jest miękka, sprężysta i rozjaśniona. Dodatkowo kosmetyk jest wydajny, gdyż próbka 2 ml starczyła mi na jakieś 6 użyć. Z chęcią wypróbuję pełnowymiarowe opakowanie.


Floslek - Żel ze świetlikiem lekarskim do powiek i pod oczy - żel przede wszystkim delikatnie nawilża i szybko się wchłania. Nie jest zbyt wydajny i nie posiada zapachu. Sprawia, że skóra jest delikatnie wygładzona natomiast nie zauważyłam, aby łagodził objawy zmęczenia. Podsumowując - bez rewelacji.


Ala Natural Beauty - Skin Stick - Wielofunkcyjny sztyft do twarzy i ciała - więcej na jego temat pisałam <tutaj>. Używałam go jako kremu pod oczy, pomadki ochronnej i kremu do rąk. Pomijając opakowanie, które nie jest zbyt użyteczne, zapach jak i dosyć tłustą konsystencję to muszę przyznać, że nawet się spisał. Wszystkie te części ciała do którego go używałam były nawilżone i zregenerowane. Jednak brak mu wydajności, cena dosyć wysoka no i reszta minusów sprawia, że raczej go nie zakupię ponownie.



Pixi - FortifiEye Firming Eye Patches - Ujędrniające płatki pod oczy - czegoś takiego bardzo długo szukałam. Denerwuje mnie to, że marki mają płatki pod oczy do kupienia na jedno użycie. Nie widzę sensu w kupowaniu kilku opakowań dlatego też szukałam opcji, która będzie miała kilka par płatków na kilka użyć i znalazłam :) Opakowanie to odkręcany słoiczek, w środku mamy szpatułkę i 30 par płatków. Cena dosyć spora, ale po przeliczeniu wychodzi około 3 zł za parę więc nie jest źle no i mamy jeden produkt. Dla lepszego efektu kosmetyk trzymałam w lodówce. Jeśli chodzi o działanie to jest to jakieś istne cudeńko. Po zastosowaniu skóra wokół oczu jest bardziej napięta, zliftingowana i ujędrniona. Dodatkowo cienie pod oczami jak i opuchlizna jest zmniejszona. Po ściągnięciu płatków skóra wygląda tak choćby ją ktoś wyprasował, gdyż zmarszczki są niewidoczne. Poza tym jest miękka i gładka w dotyku oraz nawilżona. Jestem pełna podziwu, gdyż te płatki robią niemal wszystko to co chciałam i chyba trafią do ulubieńców roku :)


Lovely - Gold Pineapple Primer & Serum - Primer do twarzy 2w1 - opakowanie to szklana, mała buteleczka z pipetą. W środku 9 ml produktu co nie jest za dużo w porównaniu do ceny (około 20zł). Serum ma średniogęstą konsystencję, białego koloru ze złotymi drobinkami. Przepięknie pachnie ananasem. Używałam głównie jako bazy. Rozprowadza się bez najmniejszych problemów i dobrze współpracuje z podkładem. Po rozmasowaru skóra jest gładka i delikatnie lepka. Gdzieniegdzie widać drobinki, ale nie jest to zbyt zauważalne. Jeśli chodzi o przedłużenie makijażu to nie zauważyłam takiego efektu natomiast delikatnie nawilża skórę. Poza tym nie podrażnia i nie zapycha. Dla mnie nie było złe i polecam wypróbować chociaż nie jest to kosmetyk najlepszy jaki miałam.


Bandi - Anti acne - Multiaktywny krem BB - mój pierwszy produkt tej marki. Krem ma gęstą konystencję o jasnobeżowym kolorze. Nie radzę wąchać, gdyż zapach to istna tragedia. Całe szczęście, że podczas aplikacji nie czuć tego zapachu. Jeśli chodzi o krycie to jest delikatne, a nawet niskie. Ja bym nazwała to kremem tonującym, a nie kremem BB, bo jednak od tych drugich minimalnie większego krycia się oczekuje. Co do działania to ładnie wyrównuje koloryt skóry i jest niewidoczny, a także go nie czuć na cerze. Świetnie się sprawdza latem lub w innym wypadku, gdy nasza opalenizna jest bledsza. Stosowałam go głównie na twarz zamiast makijażu, aby delikatnie wyrównać cerę lub pod pełen makijaż. Dobrze współgra z następnymi kosmetykami, które się nakłada. Skóra po nałożeniu jest wygładzona, delikatnie zmatowiona i wygląda bardzo naturalnie. Podobno działa antybakteryjnie, ale poza delikatnym nawilżeniem nie zauważyłam innych leczniczych efektów. Dodatkowo krem należy do najbardziej wydajnych produktów jakie chyba istnieją. Moim zdaniem może być chociaż taki trochę średni. 


Makeup Revolution - Pencil Eye Liner - Kredka do oczu - kredka z kalendarza z poprzedniego roku. Odcień to black. Ma bardzo ładny czarny kolor. Jest miękka, ale bez przesady, gdyż da się nią wyrysować kreskę. Świetnie się sprawdza nałożona na powiekę i roztarta jak również na linię wodną. Jak wiadomo czarnych kredek nigdy nie jest za dużo, bo zawsze się przydają :) Należy ją temperować, ale zbytnio mi to nie przeszkadza.



L'oreal Paris - Volume Million Lashes Mascara - Pogrubiający tusz do rzęs - to już chyba kultowy kosmetyk, który miał każdy :) Tusz ma silikonową szczoteczkę, która jest dosyć spora. Dolne rzęsy początkowo się ciężko malowało, ale gdy dojdziemy do wprawy i będziemy wiedzieć jak manewrować szczoteczką to problem znika. Ma bardzo ładny zapach, taki perfumowany, ale przyjemny. Dla mnie jest to najlepszy tusz do rzęs jaki miałam i idealnie sprawdza się na większe wyjścia typu wesela, czy urodziny. Rzęsy są pogrubione, wydłużone i wyglądają spektakularnie. Dodatkowo kosmetyk jest trwały i wydajny. Jedynie pod koniec opakowania trochę się osypywał czasami, ale początkowo nie miało to miejsca. Jeśli jeszcze nie używaliście (w co wątpię) to koniecznie polecam wypróbować :)


Bell - Bon Bon - Long Lasting Mat Lip Contour - Trwała, matowa konturówka do ust - Mój odcień to 001 pudding. Ma przyjemną konsystencję, którą łatwo się rozprowadza na ustach. Sunie jak masełko. Nie posiada zapachu i jest automatyczna. Jeśli chodzi o długotrwałość to jest nawet dobra. Wiadomo, że jeśli coś zjemy tłustego to może zejść, ale poza tym się trzyma. Niestety jest to najmniej wydajny kosmetyk jaki miałam w życiu. Kredka po prostu lubi się łamać. Tak więc złamała się trzy razy i się skończyła. Podsumowując nie polecam. 



Makeup Revolution - Lip Liner - Konturówka do ust - konturówka pochodzi z kalendarza z 2019roku, ale dopiero teraz ją wykończyłam :P Mój odcień to chauffeur. Jest to idealny odcień nude taki brązowo-beżowy. Fajnie utrzymuje się na ustach - jest dosyć trwała i z wydajnością również nie najgorzej. Niestety trzeba temperować i nie byłoby to takie najgorsze. Tylko, że z czasem z jednej strony zamiast kredki jest nienatemperowana część i trochę może haczyć o usta. Poza tym przyjemna i łatwo się nakłada. Nie jest ani za miękka ani zbyt twarda.



Essence - You Better Work! - Fixing Spray - Utrwalający spray do makijażu - Ładnie pachnie i ma poprawny atomizer - nie robi idealnej mgiełki, ale też nie chlapie zbyt mocno w jedno miejsce. Bardzo ładnie scala makijaż i zdejmuje pudrowość. Nie zapewnia matowego efektu i nie przedłuża trwałości makijażu. Ogólnie nie jest zły, ale znam lepsze.


Lovely - Nail Recovery 3 in 1 Hardener - Utwardzacz do paznokci - opakowanie standardowe jak przystało na odżywkę do paznokci. Można stosować jako odżywkę, bazę pod lakier lub utwardzacz na lakier. Ja używałam jako odżywkę. Kosmetyk ma dosyć gęstą konsystencję i jest przeźroczysty. Posiada zapach lakieru do paznokci czyli w sumie nic specjalnego. Stosowałam odżywkę pomiędzy "wolnym" czasem od hybryd. Nakładałam jedną warstwę rano i wieczorem. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam, że paznokcie były zregenerowane, mocniejsze i odżywione. Sam producent podaje, że jest to odżywka właśnie do regeneracji po hybrydach i jest to jak najbardziej trafne stwierdzenie. Niska cena i szybkość aplikacji jest jak najbardziej na plus. Co do wydajności produktu to raczej jest średnia tak jak sam kosmetyk. Działa, ale nic nadzwyczajnego.


Przepisy Babci Agafii - 5 Soków - Jałowcowy balsam - łaźnia przeciw wypadaniu włosów - opakowanie to plastikowa butelka z dozownikiem. W środku 280 ml produktu za około 10zł. Balsam ma lejącą konsystencję i jest jasnozielony. Pachnie ziołami jednak zapach należy do intensywnych i nie każdemu może przypaść do gustu. Używałam go jako odżywki na włosy, zaraz po szamponie. Kosmetyk nawilża nasze włosy i sprawia, że po ich umyciu da się je rozczesać za co ogromny plus. Ja zazwyczaj muszę wspomagać się odżywkami w spray'u, aby rozczesać włosy, a tu nie ma takiej potrzeby. Dodatkowo włosy są gładkie i błyszczące. Co do wypadania włosów to niestety nie zauważyłam, aby balsam hamował ten efekt, a szkoda, gdyż właśnie ostatnio to mój największy problem jeśli chodzi o włosy. Z minusów to jedynie bardzo mała wydajność produktu, ale za taką cenę to nawet nie szkoda. Chociaż z drugiej strony jak często można kupować odżywkę do włosów? Moim zdaniem kosmetyk jest w porządku i ze względu na rozczesywanie włosów mogłabym kupić ponownie.


Schwarzkopf Gliss Kur - Total Repair - Ekspresowa odżywka regeneracyjna do włosów suchych i zniszczonych - opakowanie to butelka z atomizerem (spray). Odżywka bardzo ładnie pachnie jednak nie wiem co mi przypomina ten zapach. Po stosowaniu zauważyłam, że moje włosy nabrały blasku. Dodatkowo ułatwia rozczesywanie szczególnie po umyciu włosów, a z tym mam największy problem. Jest wydajna. Poza tym nic więcej nie wniosła. 


Tutti Frutti - Cukrowy peeling do ciała "Papaja i tamarillo" - ja to się chyba uzależniłam od tych peelingów. Opakowanie to plastikowy słoiczek zamykany na klik. W środku 300 g produktu, który jest wydajny i bardzo przystępny cenowo. Pachnie jakimiś egzotycznymi owocami i jest to tak obłędne i przyjemne, że aż chce się zjeść :) W sumie głównie z tych zapachów w kosmetykach ta marka słynie - przynajmniej moim zdaniem. Ma zbitą, gęstą konsystencję o jasnozielonym kolorze, w którym są zatopione drobinki cukru. Jeśli chodzi o działanie to peeling usuwa martwy naskórek. Sprawia, że skóra jest miękka i gładka w dotyku. Delikatnie nawilża więc jeśli ktoś nie ma zbyt dużych problemów ze skórą spokojnie może sobie odmówić nakładania balsamu czy masła do ciała. Kosmetyk łatwo się rozprowadza i tak samo się zmywa. Pozostawia tłustą warstwę, ale mi to akurat nie przeszkadza. Podsumowując nie jest to delikatny peeling, ale określiłabym go jako średni, bo do zdzieraka w moim odczuciu trochę mu brakuje. Kolorowe opakowanie, przyjemność z używania i działanie idą w parze z wydajnością. Do tego ten zapach, w którym można się zakochać. Uwielbiam peelingi tej marki, a ten polecam jeszcze bardziej niż inne :)


Znacie któryś z kosmetyków?
Jak Wam się sprawdza?

Pozdrawiam