05 grudnia 2020

150. Denko - listopad 2020


Hej :) 


Jak Wam minął listopad? Bo mi zdecydowanie za szybko. W denku listopada w sumie znalazło się 17 kosmetyków w tym: 6 do pielęgnacji twarzy, 7 do makijażu, 2 do pielęgnacji ciała i 2 do pielęgnacji włosów. Jeśli jesteście ciekawi co zużyłam i jak mi się sprawdziło to zapraszam dalej :)





Perfecta - Your Time is Green - Żel z drobinami do mycia twarzy - opakowanie to tubka z zamknięciem na klik. W środku 150 ml produktu. Żel ma dosyć lejącą konsystencję o jasnozielonym kolorze. Posiada drobinki, które są niemalże niewyczuwalne. Pachnie delikatnie zieloną herbatą. Kosmetyk łatwo się rozprowadza na skórze. Nie zapycha i nie podrażnia. Dzięki mikroskopijnym drobiną myślę, że sprawdzi się również do cery wrażliwej. Dobrze oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i przygotowuje do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Cera po użyciu jest odświeżona, wygładzona i nawilżona. Dodatkowo jest wydajny i przystępny cenowo. Jak dla mnie nie ma żadnych minusów. 


Clinique - Anti-blemish solutions - Płyn rozświetlający - o tym kosmetyku pisałam więcej <tutaj> więc jeśli chcecie więcej informacji to zapraszam do osobnego wpisu. W dalszym ciągu alkoholowy zapach jest nie do zniesienia. Chociaż rozświetla naszą skórę, a niedoskonałości znikają to niestety z wielkim uporem zużyłam go do końca. W tym wypadku niska wydajność jest na plus :)



Biolaven - Krem pod oczy - z góry uprzedzam, że używałam tylko próbki więc jeśli chodzi o pełnowymiarowe opakowanie to opinie jak i działanie może się różnić. Pierwszy raz miałam okazję używać tej marki. Krem ma lekką konsystencję o białym kolorze. Cudownie pachnie lawendą z dodatkami winogron. Zapach jest obłędny. Kosmetyk łatwo rozprowadza się po skórze i dosyć szybko się wchłania. Pozostawia delikatnie lepką warstwę. Dobrze współpracuje z kosmetykami do makijażu. Krem odświeża i nawilża skórę wokół oczu. Dodatkowo skóra jest miękka, sprężysta i rozjaśniona. Dodatkowo kosmetyk jest wydajny, gdyż próbka 2 ml starczyła mi na jakieś 6 użyć. Z chęcią wypróbuję pełnowymiarowe opakowanie.


Floslek - Żel ze świetlikiem lekarskim do powiek i pod oczy - żel przede wszystkim delikatnie nawilża i szybko się wchłania. Nie jest zbyt wydajny i nie posiada zapachu. Sprawia, że skóra jest delikatnie wygładzona natomiast nie zauważyłam, aby łagodził objawy zmęczenia. Podsumowując - bez rewelacji.


Ala Natural Beauty - Skin Stick - Wielofunkcyjny sztyft do twarzy i ciała - więcej na jego temat pisałam <tutaj>. Używałam go jako kremu pod oczy, pomadki ochronnej i kremu do rąk. Pomijając opakowanie, które nie jest zbyt użyteczne, zapach jak i dosyć tłustą konsystencję to muszę przyznać, że nawet się spisał. Wszystkie te części ciała do którego go używałam były nawilżone i zregenerowane. Jednak brak mu wydajności, cena dosyć wysoka no i reszta minusów sprawia, że raczej go nie zakupię ponownie.



Pixi - FortifiEye Firming Eye Patches - Ujędrniające płatki pod oczy - czegoś takiego bardzo długo szukałam. Denerwuje mnie to, że marki mają płatki pod oczy do kupienia na jedno użycie. Nie widzę sensu w kupowaniu kilku opakowań dlatego też szukałam opcji, która będzie miała kilka par płatków na kilka użyć i znalazłam :) Opakowanie to odkręcany słoiczek, w środku mamy szpatułkę i 30 par płatków. Cena dosyć spora, ale po przeliczeniu wychodzi około 3 zł za parę więc nie jest źle no i mamy jeden produkt. Dla lepszego efektu kosmetyk trzymałam w lodówce. Jeśli chodzi o działanie to jest to jakieś istne cudeńko. Po zastosowaniu skóra wokół oczu jest bardziej napięta, zliftingowana i ujędrniona. Dodatkowo cienie pod oczami jak i opuchlizna jest zmniejszona. Po ściągnięciu płatków skóra wygląda tak choćby ją ktoś wyprasował, gdyż zmarszczki są niewidoczne. Poza tym jest miękka i gładka w dotyku oraz nawilżona. Jestem pełna podziwu, gdyż te płatki robią niemal wszystko to co chciałam i chyba trafią do ulubieńców roku :)


Lovely - Gold Pineapple Primer & Serum - Primer do twarzy 2w1 - opakowanie to szklana, mała buteleczka z pipetą. W środku 9 ml produktu co nie jest za dużo w porównaniu do ceny (około 20zł). Serum ma średniogęstą konsystencję, białego koloru ze złotymi drobinkami. Przepięknie pachnie ananasem. Używałam głównie jako bazy. Rozprowadza się bez najmniejszych problemów i dobrze współpracuje z podkładem. Po rozmasowaru skóra jest gładka i delikatnie lepka. Gdzieniegdzie widać drobinki, ale nie jest to zbyt zauważalne. Jeśli chodzi o przedłużenie makijażu to nie zauważyłam takiego efektu natomiast delikatnie nawilża skórę. Poza tym nie podrażnia i nie zapycha. Dla mnie nie było złe i polecam wypróbować chociaż nie jest to kosmetyk najlepszy jaki miałam.


Bandi - Anti acne - Multiaktywny krem BB - mój pierwszy produkt tej marki. Krem ma gęstą konystencję o jasnobeżowym kolorze. Nie radzę wąchać, gdyż zapach to istna tragedia. Całe szczęście, że podczas aplikacji nie czuć tego zapachu. Jeśli chodzi o krycie to jest delikatne, a nawet niskie. Ja bym nazwała to kremem tonującym, a nie kremem BB, bo jednak od tych drugich minimalnie większego krycia się oczekuje. Co do działania to ładnie wyrównuje koloryt skóry i jest niewidoczny, a także go nie czuć na cerze. Świetnie się sprawdza latem lub w innym wypadku, gdy nasza opalenizna jest bledsza. Stosowałam go głównie na twarz zamiast makijażu, aby delikatnie wyrównać cerę lub pod pełen makijaż. Dobrze współgra z następnymi kosmetykami, które się nakłada. Skóra po nałożeniu jest wygładzona, delikatnie zmatowiona i wygląda bardzo naturalnie. Podobno działa antybakteryjnie, ale poza delikatnym nawilżeniem nie zauważyłam innych leczniczych efektów. Dodatkowo krem należy do najbardziej wydajnych produktów jakie chyba istnieją. Moim zdaniem może być chociaż taki trochę średni. 


Makeup Revolution - Pencil Eye Liner - Kredka do oczu - kredka z kalendarza z poprzedniego roku. Odcień to black. Ma bardzo ładny czarny kolor. Jest miękka, ale bez przesady, gdyż da się nią wyrysować kreskę. Świetnie się sprawdza nałożona na powiekę i roztarta jak również na linię wodną. Jak wiadomo czarnych kredek nigdy nie jest za dużo, bo zawsze się przydają :) Należy ją temperować, ale zbytnio mi to nie przeszkadza.



L'oreal Paris - Volume Million Lashes Mascara - Pogrubiający tusz do rzęs - to już chyba kultowy kosmetyk, który miał każdy :) Tusz ma silikonową szczoteczkę, która jest dosyć spora. Dolne rzęsy początkowo się ciężko malowało, ale gdy dojdziemy do wprawy i będziemy wiedzieć jak manewrować szczoteczką to problem znika. Ma bardzo ładny zapach, taki perfumowany, ale przyjemny. Dla mnie jest to najlepszy tusz do rzęs jaki miałam i idealnie sprawdza się na większe wyjścia typu wesela, czy urodziny. Rzęsy są pogrubione, wydłużone i wyglądają spektakularnie. Dodatkowo kosmetyk jest trwały i wydajny. Jedynie pod koniec opakowania trochę się osypywał czasami, ale początkowo nie miało to miejsca. Jeśli jeszcze nie używaliście (w co wątpię) to koniecznie polecam wypróbować :)


Bell - Bon Bon - Long Lasting Mat Lip Contour - Trwała, matowa konturówka do ust - Mój odcień to 001 pudding. Ma przyjemną konsystencję, którą łatwo się rozprowadza na ustach. Sunie jak masełko. Nie posiada zapachu i jest automatyczna. Jeśli chodzi o długotrwałość to jest nawet dobra. Wiadomo, że jeśli coś zjemy tłustego to może zejść, ale poza tym się trzyma. Niestety jest to najmniej wydajny kosmetyk jaki miałam w życiu. Kredka po prostu lubi się łamać. Tak więc złamała się trzy razy i się skończyła. Podsumowując nie polecam. 



Makeup Revolution - Lip Liner - Konturówka do ust - konturówka pochodzi z kalendarza z 2019roku, ale dopiero teraz ją wykończyłam :P Mój odcień to chauffeur. Jest to idealny odcień nude taki brązowo-beżowy. Fajnie utrzymuje się na ustach - jest dosyć trwała i z wydajnością również nie najgorzej. Niestety trzeba temperować i nie byłoby to takie najgorsze. Tylko, że z czasem z jednej strony zamiast kredki jest nienatemperowana część i trochę może haczyć o usta. Poza tym przyjemna i łatwo się nakłada. Nie jest ani za miękka ani zbyt twarda.



Essence - You Better Work! - Fixing Spray - Utrwalający spray do makijażu - Ładnie pachnie i ma poprawny atomizer - nie robi idealnej mgiełki, ale też nie chlapie zbyt mocno w jedno miejsce. Bardzo ładnie scala makijaż i zdejmuje pudrowość. Nie zapewnia matowego efektu i nie przedłuża trwałości makijażu. Ogólnie nie jest zły, ale znam lepsze.


Lovely - Nail Recovery 3 in 1 Hardener - Utwardzacz do paznokci - opakowanie standardowe jak przystało na odżywkę do paznokci. Można stosować jako odżywkę, bazę pod lakier lub utwardzacz na lakier. Ja używałam jako odżywkę. Kosmetyk ma dosyć gęstą konsystencję i jest przeźroczysty. Posiada zapach lakieru do paznokci czyli w sumie nic specjalnego. Stosowałam odżywkę pomiędzy "wolnym" czasem od hybryd. Nakładałam jedną warstwę rano i wieczorem. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam, że paznokcie były zregenerowane, mocniejsze i odżywione. Sam producent podaje, że jest to odżywka właśnie do regeneracji po hybrydach i jest to jak najbardziej trafne stwierdzenie. Niska cena i szybkość aplikacji jest jak najbardziej na plus. Co do wydajności produktu to raczej jest średnia tak jak sam kosmetyk. Działa, ale nic nadzwyczajnego.


Przepisy Babci Agafii - 5 Soków - Jałowcowy balsam - łaźnia przeciw wypadaniu włosów - opakowanie to plastikowa butelka z dozownikiem. W środku 280 ml produktu za około 10zł. Balsam ma lejącą konsystencję i jest jasnozielony. Pachnie ziołami jednak zapach należy do intensywnych i nie każdemu może przypaść do gustu. Używałam go jako odżywki na włosy, zaraz po szamponie. Kosmetyk nawilża nasze włosy i sprawia, że po ich umyciu da się je rozczesać za co ogromny plus. Ja zazwyczaj muszę wspomagać się odżywkami w spray'u, aby rozczesać włosy, a tu nie ma takiej potrzeby. Dodatkowo włosy są gładkie i błyszczące. Co do wypadania włosów to niestety nie zauważyłam, aby balsam hamował ten efekt, a szkoda, gdyż właśnie ostatnio to mój największy problem jeśli chodzi o włosy. Z minusów to jedynie bardzo mała wydajność produktu, ale za taką cenę to nawet nie szkoda. Chociaż z drugiej strony jak często można kupować odżywkę do włosów? Moim zdaniem kosmetyk jest w porządku i ze względu na rozczesywanie włosów mogłabym kupić ponownie.


Schwarzkopf Gliss Kur - Total Repair - Ekspresowa odżywka regeneracyjna do włosów suchych i zniszczonych - opakowanie to butelka z atomizerem (spray). Odżywka bardzo ładnie pachnie jednak nie wiem co mi przypomina ten zapach. Po stosowaniu zauważyłam, że moje włosy nabrały blasku. Dodatkowo ułatwia rozczesywanie szczególnie po umyciu włosów, a z tym mam największy problem. Jest wydajna. Poza tym nic więcej nie wniosła. 


Tutti Frutti - Cukrowy peeling do ciała "Papaja i tamarillo" - ja to się chyba uzależniłam od tych peelingów. Opakowanie to plastikowy słoiczek zamykany na klik. W środku 300 g produktu, który jest wydajny i bardzo przystępny cenowo. Pachnie jakimiś egzotycznymi owocami i jest to tak obłędne i przyjemne, że aż chce się zjeść :) W sumie głównie z tych zapachów w kosmetykach ta marka słynie - przynajmniej moim zdaniem. Ma zbitą, gęstą konsystencję o jasnozielonym kolorze, w którym są zatopione drobinki cukru. Jeśli chodzi o działanie to peeling usuwa martwy naskórek. Sprawia, że skóra jest miękka i gładka w dotyku. Delikatnie nawilża więc jeśli ktoś nie ma zbyt dużych problemów ze skórą spokojnie może sobie odmówić nakładania balsamu czy masła do ciała. Kosmetyk łatwo się rozprowadza i tak samo się zmywa. Pozostawia tłustą warstwę, ale mi to akurat nie przeszkadza. Podsumowując nie jest to delikatny peeling, ale określiłabym go jako średni, bo do zdzieraka w moim odczuciu trochę mu brakuje. Kolorowe opakowanie, przyjemność z używania i działanie idą w parze z wydajnością. Do tego ten zapach, w którym można się zakochać. Uwielbiam peelingi tej marki, a ten polecam jeszcze bardziej niż inne :)


Znacie któryś z kosmetyków?
Jak Wam się sprawdza?

Pozdrawiam