Hej :)
Listopad już się skończył więc czas na denko :) Sporo się tego nazbierało, ale to dlatego, że robiłam porządki w lakierach hybrydowych i niektóre już nie nadają się do niczego :) W sumie zużyłam 29 kosmetyków w tym 1 próbka, 6 kosmetyków do pielęgnacji twarzy, 8 do makijażu, 3 do włosów i 11 produktów do paznokci. Zapraszam na przegląd :)
Lynia - Olejek hydrofilowy do mycia twarzy - Opakowanie to niepozorna butelka z zamknięciem na klik, dzięki temu nadaje się do podróży, bo produkt nie wycieka. Ma konsystencję olejku, który w połączeniu z wodą tworzy emulsję co jest dosyć ciekawe. Sam olejek nie posiada zapachu ani koloru. Mamy tu skwalan (nawilża), olej ze słodkich migdałów (łagodzi i odżywia) oraz witaminę E (zwiększa eastyczność i miękkość skóry). Można go stosować na suchą lub mokrą twarz zależnie od preferencji. Ja stosowałam na sucho i głównie służył mi jako pierwszy etap oczyszczania skóry po makijażu. Bardzo dobrze zmywa makijaż nawet bardzo mocny i radzi sobie nawet z makijażem oczu. Zmywa się ze skóry bez żadnego problemu, ale zawsze używam po nim jeszcze żelu, aby mieć pewność, że olejek został całkiem zmyty. Świetnie oczyszcza przy czym jest delikatny dla cery. Niewielka ilość wystarczy do demakijażu więc jest również wydajny. Dodatkowo delikatnie nawilża. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą marką i na pewno nie ostatnie. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to, że po zmyciu makijażu zostawia mgłę na oczach jeśli wiecie o co mi chodzi, a wiem, że niektórym może to przeszkadzać. Polecam.
Oleiq - Hydrolat "Ogórek" - Jeśli ktoś nie lubi zapachu ogórka, ale się przyzwyczai to działanie jest jak najbardziej zadowalające. Używałam jako toniku, ale nadaje się również do ciała i włosów. Więcej pisałam o nim <tutaj>.
Floslek - Serum do powiek i pod oczy ze świetlikiem i kofeiną - Kosmetyk z aplikatorem roll-on z metalową końcówką. Serum ma lekką konsystencję i nie posiada koloru ani zapachu. Mamy tu 91% składników pochodzenia naturalnego w tym ekstrakt ze świetlika lekarskiego (przynosi ulgę), kofeina (ujędrnia, wygładza) czy ekstrakt z kasztanowca (wzmacnia i uszczelnia naczynka). Sam aplikator jest chłodzący, ale ja i tak kosmetyki pod oczy zawsze trzymam w lodówce więc efekt chłodzenia daje, dzięki czemu skóra jest odświeżona i wygląda na bardziej wypoczętą. Serum szybko się wchłania i nie zostawia lepkiej czy tłustej warstwy. Delikatnie nawilża okolicę pod okiem, ale jest to serum więc ja zawsze nakładam na to jeszcze krem pod oczy. Kosmetyk na pewno redukuje oznaki zmęczenia i delikatnie radzi sobie z cieniami pod oczami, ale dla mnie to niezbyt zadowalający stopień. Poza tym wygładza i nadaje się pod makijaż. Dodatkowo jest wydajny. Co prawda znam lepsze sera pod oczy, ale te na początek w sumie nie jest złe. Może być.
Nacomi - Peeling do twarzy nawilżający "Korund, olej inca inchi i kakaowiec" - Opakowanie to tubka z zamknięciem na klik. Prosta i wygodna. Kosmetyk ma konsystencję gęstego kremu z mikro pyłkiem o brzoskwiniowym kolorze. Posiada zapach, który nie należy do przyjemnych. Mamy tu olej z pestek winogron i olej incha ichni (nawilżają) i ekstrakt z kakao (opóźnia pojawienie się zmarszczek). Peeling łatwo się nakłada chociaż ciężko zmyć te mikro drobinki z twarzy, ale da się to zrobić. Sam w sobie jest raczej delikatny chociaż czuć te drobinki podczas masowania więc nie wiem czy byłby to dobry produkt dla skóry wrażliwej. Po użyciu skóra jest świetnie nawilżona, gładka i miękka w dotyku. Dobrze usuwa martwy naskórek. Przy okazji nie ściąga i nie wysusza skóry. Fajnie odświeża i faktycznie sprawdza się jako domowa mikrodermabrazja. Wydajność jest w porządku - niewielka ilość wystarczy do nałożenia na twarz. Podsumowując całkiem niezły peeling. Polecam.
OnlyBio - Ritualia Tranquilty - Serum dodające blasku - Super rozświetla, wygładza i nawilża. Więcej na jego temat <tutaj>. Polecam.
Bielenda - Smoothie Care - Prebiotyczny krem multifunkcyjny regenerujący "Prebiotyk+banan+melon" - Jeśli lubicie zapach banana w kosmetykach i szukacie treściwego kremu na noc to może Wam się sprawdzić. Dodatkowo sprawdza się nie tylko jako krem do twarzy, ale również jako krem do rąk czy do ciała. Jeden z lepszych jakie miałam okazję używać. Więcej o nim <tutaj>. Polecam.
Catrice - Tensational 10 in 1 Dream Primer - Baza wielozadaniowa - Opakowanie to perłowa tubka z czarną zakrętką. Bardzo ładnie wygląda. Baza ma kremową, ale lekką konsystencję o beżowym kolorze. Posiada delikatny, przyjemny zapach. Mamy tu SPF15, ale uważam, że filtry o tak niskim stopniu raczej nam nie pomogą w ochronie przeciwsłonecznej. Kosmetyk łatwo się nakłada i szybko wchłania. Dzięki temu, że jest beżowa sprawdzi się nie tylko jako baza pod podkład, ale również samodzielnie do wyrównania kolorytu latem. Rozprowadzona na skórze daje efekt optycznie wygładzonej, satynowej cery. Po prostu dodaje skórze blasku. Minimalnie nawilża chociaż przed makijażem zalecam nałożyć pielęgnację tak czy inaczej. Przedłuża trwałość makijażu. Poza tym jest wydajna, nie wysusza i nie podrażnia. Jedna z fajniejszych jakie miałam okazję używać. Polecam.
Vianek - Seria różowa - Łagodzący krem BB SPF 15 - Świetny krem do co dzień. Długotrwały, ładnie wyrównuje koloryt, przy okazji ma średnie krycie. Na twarzy wygląda zdrowo, promiennie i lekko. Więcej o nim <tutaj>. Polecam.
Christian Dior - Diorskin - Forever Skin Glow Foundation - Podkład do twarzy - Posiadam 2,7 ml czyli trochę większa próbka. Mój odcień to 2N. Podkład jest bardzo wodnisty i łatwo rozprowadza się na skórze. Jest niemalże niezauważalny - wygląda jak druga, lepsza skóra. Krycie raczej do średniego, ale w dalszym ciągu delikatne. Wszystkiego na pewno nam nie zakryje. Faktem jest, że na skórze wygląda przepięknie i podczas aplikacji nie mogłam przestać się na niego napatrzeć. Daje naturalne, satynowe wykończenie. Jeśli chodzi o utrzymanie się to jestem w bardzo negatywnym szoku. Tak jak początkowo wygląda świetnie tak z czasem zaczął znikać z twarzy? Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale np. na nosie czy brodzie po kilku godzinach już go nie było. Jakbym sama sobie starła podkład, a tego nie robiłam. Dodatkowo powchodził w niektóre zagłębienia skóry - głównie przy nosie i na czole. Bardzo szybko zaczął się również wyświecać. Przez jakieś 2 godziny wygląda w porządku, później niestety jest co raz gorzej przez co na wielkie wyjście nie nadaje się wcale, a na dzień jedynie dla tych osób, które chodzą w makijażu maksymalnie 3h nie więcej. Po mimo początkowego świetnego wyglądu na skórze nie polecam.
Catrice - True Skin - High Cover Concealer - Korektor do twarzy - Standardowe opakowanie z aplikatorem. Korektor ma lekką konsystencję, posiada ledwo wyczuwalny zapach. Mój odcień to 020 warm beige. W składzie mamy kwas hialuronowy. Kosmetyk ma średnie krycie, które można budować i trochę zastyga. Łatwo rozprowadza się na skórze i ładnie na niej wygląda. Natomiast nie z każdym pudrem się lubi więc trzeba uważać. Przykrywa cienie, a skóra pod okiem ma wyrównany koloryt i wygląda bardziej świeżo. Długo utrzymuje się na twarzy, ale zdarza mu się wyglądać sucho. Wchodzi w załamania co nie wygląda zbyt estetycznie. Ja zależnie od dnia albo go lubię albo niekoniecznie. Plusem jest wydajność - naprawdę minimalna ilość wystarczy na pokrycie okolicy pod okiem. Poprzedni czyli Liquid Camouflage jest moim ulubieńcem - ten niestety nie będzie. Nie polecam.
Claresa - Feel The Pow(d)er! Soft Mat Under Eye Powder - Puder pod oczy o matowym wykończeniu - Produkt zamknięty w przeźroczystym słoiczku z białą zakrętką. Jest to sypki puder, który jest bardzo drobno zmielony. Po palcami jest przyjemnie miękki. Mój odcień to 01 white. Kosmetyk łatwo się rozprowadza i dobrze utrwala korektor. Daje matowe wykończenie na skórze, które nie wygląda sucho. Co prawda osobiście wolałabym satynowe wykończenie, ale i tak źle to nie wygląda. Bardzo ładnie wygładza skórę. Dodatkowo jest bardzo wydajny, nie obciąża i nie wysusza. Jest dobry, ale znam lepsze po prostu. Może być.
Eveline - Eyebrow Pencil - Kredka modelująca do brwi - Kredka wymaga temperowania i jest zakończona skuwką, która posiada szczoteczkę. Ja akurat jej nie używam, bo wolę spiralki do przeczesywania brwi. Mój odcień to brąz. Kredka ma średnią pigmentację, dzięki czemu nie zrobimy sobie nią krzywdy. Jest odpowiednia - niezbyt twarda ani zbyt miękka przez co nie podrażnia skóry. Nie należy do zbyt precyzyjnych chyba, że przed każdą aplikacją ostro ją na temperujemy. Nadaje się raczej do wypełniania brwi niż do rysowania pojedynczych włosków. Sam efekt wygląda bardzo naturalnie i jest długotrwały. Ja jednak wolę mieć większą precyzję, ale dla osób początkujących może się sprawdzić. Może być.
Bell - HYPOAllergenic - Nude Eyeshadow - Paleta 5 cieni do powiek - Dla początkujących, którzy zaczynają przygodę z makijażem może się sprawdzić. Dla tych co już trochę malowali jest zdecydowanie za słaba. Więcej na jej temat <tutaj>. Może być.
Rimmel - Exaggerate - Full Colour Lip Liner - Automatyczna konturówka do ust - Kredka należy do tych miękkich, dzięki czemu bez problemu sunie po ustach. Mój odcień to 063 eastend snob. W sumie nudziakowy róż - coś w tym stylu. Pigmentacja bardzi dobra, a dodatkowo delikatnie zastyga. Nadaje się do aplikacji na całe usta. Długo się utrzymuje chociaż samodzielnie po kilku godzinach wygląda trochę sucho. Dlatego ja zawsze aplikuję na nią pomadkę lub błyszczyk wtedy wygląda to wszystko w porządku. Wydajność również w porządku. Jedyne do czego mogę się przyczepić to kształt otworu kredki - jest dosyć spory przez co precyzyjnego wyrysowania ust trzeba się trochę nauczyć. Poza tym naprawdę nie jest zła. Może być.
Freedom Makeup London - Pro Lipstick - Szminka do ust - W sumie miałam 5 kolorów - teraz wykończyłam ostatni czyli 120 True power. Więcej na temat tych szminek <tutaj>. Ogólnie nie są zbytnio warte uwagi. Nie polecam.
Artishoq - Szampon - kremowa kąpiel do włosów wymagających nawilżenia - Kosmetyk zamknięty w butelce z atomizerem. Szata graficzna w odcieniach niebieskości, prosta, a jednocześnie przykuwająca uwagę. Szampon ma lejącą konsystencję o lekko cielistym kolorze. Posiada przyjemny ziołowy zapach, który jest mało wyczuwalny. Mamy tu keratynę z ekstraktem z karczocha (rewitalizują uszkodzenia włosów), olej z nasion maku (nawilża), pentawityna i prowitamina B5 (zmniejszają zaczerwienienia i wrażliwość skóry). Szampon łatwo się nakłada i dobrze się pieni. Nie ma problemu z jego zmyciem. Po umyciu włosy da się rozczesać bez żadnych dodatkowych produktów do tego celu za co duży plus. Niektóre szampony niestety mocno plączą włosy, a ten tego nie robi. Włosy są świetnie odżywione i nawilżone. Są miękkie, gładkie i sypkie w dotyku. Szampon sprawia, że włosy są również bardziej lśniące i wyglądają na zdrowsze. Kosmetyk nie podrażnia skóry głowy. Wydajność jest również w porządku. Po prostu dobry szampon do codziennego użytku. Polecam.
L'oreal Paris - Elseve - Total Repair 5 - Dwufazowy eliksir - Ekspresowa odżywka pielęgnacyjna - Kosmetyk zamknięty w plastikowej, przeźroczystej butelce z atomizerem. Odżywka ma wodnistą konsystencję chociaż w opakowaniu widać, że jest dwufazowa. Posiada przepiękny fryzjerski zapach, bardzo mi się podoba. Mamy tu pro-keratynę i serum pielęgnująco-nabłyszczające. Kosmetyk łatwo się rozprowadza na włosach i pomaga w ich rozczesaniu, a mi prawdę mówiąc głównie na tym zależy jeśli chodzi o takie odżywki. Nie zauważyłam, aby scalała końcówki, ale wątpię, że którykolwiek kosmetyk do włosów to potrafi. Faktem jest, że eliksir jest bardzo wydajny i starczy na wieki. Do rozczesania włosów jak najbardziej, ale do niczego innego się nie sprawdzi. Może być.
Ziaja - Kuracja olejkami arganowym i tsubaki - Satynowe serum wygładzające - Opakowanie to mała butelka z pompką. Ze względu na to, że sama butelka ma jasnobeżowy kolor nie jesteśmy w stanie zobaczyć ile kosmetyku nam zostało. Serum ma silikonową, gęstą konsystencję, która jest trochę tłusta. Pięknie pachnie perfumami i jest dość intensywny więc nie każdemu może przypaść do gustu. Kosmetyk łatwo się rozprowadza i jest lekkie, dzięki czemu nie obciąża włosów. Dobrze chroni końcówki przed rozdwajaniem czy uszkodzeniami mechanicznym. Włosy są miękkie i wygładzone oraz wyglądają na zdrowsze. Sprawdza się również na całej długości włosów. U nasady raczej bym go nie nakładała. Wydajność również jest zadowalająca. Jeśli szukacie dobrego serum na końcówki włosów to może Wam się sprawdzić. Polecam.
Niuqi - Baza hybrydowa kauczukowa - Dobry zamiennik dla żelu lub akrylu. Konsystencją jest dosyć gęsta przez co nie spływa z paznokcia i nie zalewa skórek. Dodatkowo możemy przedłużyć lub nadbudować paznokieć. Dzięki różnym kolorom śmiało można zostawić samą bazę i mamy stylizację gotową. Jedyny minus to, że piecze w lampie. Czasem bardzo mocno chociaż podobno wynika to z tego, że produkt jest trwały. Tak czy inaczej polecam.Semilac - Lakiery hybrydowe - 125 - Swan Lake i 22 - Mint - Ten pierwszy to półtransparentny granat, który wymaga trzech warstw i dalej będą minimalne prześwity. Najlepiej go podbić od spodu czernią. Co do miętowego odcienia to również wymaga nałożenia trzech warstw. Posiadają precyzyjne pędzelki i utrzymują się na paznokciach bez żadnych problemów. Może być.
Semilac - Lakiery hybrydowe - 11 - Purple Diamond, 88 - Blue Ink, 127 - Violet Cream, 136 - Creamy Muffin - Te kolory wymagają w zupełności dwóch warstw i nie ma żadnych prześwitów. Śmiało można rzec, że są bezproblemowe w aplikacji. Trwałość dobra - bez problemu utrzymują się 3 tygodnie, nic nie odpryskuje w międzyczasie. Przepiękne kolory swoją drogą - czerwono-różowy, bardzo ciemny granat, biały z liliową nutą i kremowy nudziak. Polecam.
Semilac - Sharm Effect - 620 - Silver, 632 - White - Są to produkty do wykonania efektu mokre na mokre chociaż prawdę mówiąc idzie to zrobić i bez nich. Wystarczy specjalna baza, którą nakładamy na nałożony wcześniej lakier i zanim włożymy do lampy na mokro nakładamy kolory - w tym przypadku srebrny albo biały. Da się to również zrobić na bazie czy topie i zwykłą hybrydą, ale mam wrażenie, że trwa to dłużej, a dodatkowo sama hybryda gorzej się rozmazuje. Fajna opcja do robienia wzorków jeśli zależy nam na czasie. Te produkty nie nadadzą się do pomalowania całego paznokcia. Polecam.
Chiodo - Pro Soft - Lakier hybrydowy - 217 - Black - W swoich zbiorach miałam trzy lakiery hybrydowe tej marki i wiem, że więcej po nie nie sięgnę. Podczas utwardzania w lampie lakier znika przy skórkach chociaż był nałożony równomiernie. Nakładając kolejną warstwę pojawia się to samo co nie wygląda zbyt estetycznie, a dodatkowo jest bardzo denerwujące. Co prawda posiadają precyzyjne pędzelki i pigmentacja jest w porządku, ale praca z tymi lakierami nie należy do najłatwiejszych. Nie polecam.
Modena Nails - Paint Art Gel UV/LED - Żel do zdobień - Mój kolor to Mysterious White czyli biały żel do zdobień. Ma nie zbyt gęstą, ale też nie lejącą konsystencję. Sprawdza się do wszelkiego rodzaju zdobień od cienkich po grube linie, ornamenty, zawijaski i inne cuda jakie tylko nam przyjdą do głowy. Dodatkowo można go mieszać z lakierami hybrydowymi. Dla fanów wzorków jest po prostu niezbędny podczas pracy. Poza tym jest bardzo wydajny. Polecam.
Zainteresował Was któryś z produktów? A może jakiś mieliście i macie inną opinię na jego temat? Dajcie znać :)
Pozdrawiam :)