Hej :)
Zapraszam na moje kosmetyczne denko za prawie 600 zł. W sumie zużyłam 25 kosmetyków w tym 2 próbki, 10 kosmetyków do pielęgnacji twarzy, 3 do makijażu, 4 do ciała i 6 do włosów. Ciekawi co mi się skończyło i jak się sprawdza? :)
Garnier - Skin Naturals - Płyn micelarny z witaminą Cg - Opakowanie to ogromna przeźroczysta butelka z zamknięciem na klik w delikatnym żółtym kolorze. Dodatkowo wykonana z plastiku z recyklingu. Kosmetyk ma płynną konsystencję i posiada delikatny cytrusowy zapach. Produkt nie posiada składników pochodzenia zwierzęcego i jest wegański. Znajdziemy tu jak na płyn micelarny przystało micele, które usuwają makijaż i zanieczyszczenia oraz witaminę Cg, która ma właściwości rozświetlające. Demakijaż przebiega sprawnie i bezproblemowo. Nadaje się również do demakijażu oczu więc sprawdzi się nawet dla cer wrażliwych, gdyż nie podrażnia tej okolicy. Skóra jest oczyszczona i odświeżona. Nie zauważyłam, aby cera była w dużo lepszym stanie, ale od tego moim zdaniem są inne produkty. Natomiast nie wysusza cery i sprawia, że jest miękka i gładka. Po prostu kolejny dobry płyn do zmywania makijażu, który jest bardzo wydajny i przystępny cenowo. Polecam.
Nacomi - Magic Dust - Cleansing Powder Brightening - Pyłek oczyszczająco-rozświetlający - Plastikowy słoik z różową zakrętką. Zazwyczaj do oczyszczania cery na rynku mamy pianki czy żele. Tutaj jak nazwa wskazuje jest to pyłek, który po zmieszaniu z wodą zamienia się w delikatny żel, piankę. Bardzo innowacyjne i ciekawe jednocześnie. Posiada delikatny zapach taki glinkowy z delikatną słodką domieszką. Sam kosmetyk jest wegański i naturalny stworzony na bazie białej glinki oraz oleju ze słodkich migdałów, który dba o nawilżenie skóry oraz sprawdzi się do cer suchych i wrażliwych. Pyłek sam w sobie podczas aplikacji jest delikatny, ale skutecznie oczyszcza skórę. Zostawia cerę delikatnie nawilżoną, wygładzoną i rozświetloną. Wygląda świeżo i promiennie. Nie ściąga skóry ani jej nie wysusza, a dodatkowo jest to bardzo wydajny kosmetyk. Niewielka ilość wymieszana z wodą wystarcza na pokrycie całej twarzy. Ze względu na konsystencję jak i opakowanie sprawdzi się w podróży bez obaw, że coś się rozleje. Polecam.
Nutka - Peeling do twarzy "Czarna porzeczka i białe kwiaty" - Produkt w białej tubce z zamknięciem na klik. Ma żelową konsystencję, delikatnie fioletową z zatopionymi małymi drobinkami. Bardziej przypomina właśnie żel niż peeling. Posiada przyjemny, kwiatowy zapach, który umila aplikację. 88,3% składników jest pochodzenia naturalnego w tym pochodna oleju z kokosa i oleju słonecznikowego (substancja myjąca), ekstrakt z białych kwiatów (nawilża), ekstrakt z czarnej porzeczki (bogaty w witaminę C) oraz drobinki węgla. Kosmetyk sam w sobie jest delikatny i szybciej sprawdza się jako żel do twarzy lub produkt do masażu twarzy, gdyż drobinki są ledwo wyczuwalne przez co w roli peelingu zdecydowanie się nie sprawdzi. Ze względu na swą delikatność może się sprawdzić przy cerze wrażliwej czy suchej. Po użyciu skóra jest dobrze oczyszczona i wygładzona natomiast złuszczenie naskórka nie ma tu miejsca. Wydajność również marna, gdyż trochę trzeba go nałożyć na twarz. Wydaje mi się, że sam producent nie do końca wiedział do czego ma służyć ten kosmetyk. Nie polecam.
La Roche-Posay - Hyalu B5 Eye Serum - Przeciwzmarszczkowe serum do skóry okolic oczu - Świetnie nawilża i koi delikatną okolicę oczu. Ujędrnia i regeneruje. Więcej pisałam o nim <tutaj>. Uwielbiam.
Mixa - Hyalurogel - Serum dla skóry wrażliwej - Kosmetyk otrzymujemy w szklanej, niebieskiej butelce z pompką. Ma żelową konsystencję i posiada lekko wyczuwalny kojący zapach. W składzie znajdziemy 5% witaminę B3, prowitaminę B5 i kwas hialuronowy, dzięki czemu świetnie się sprawdzi w odbudowie bariery hydrolipidowej. Serum jest lekkie, nie obciążające, a jednocześnie ma konkretne działanie. Szybko się wchłania i nie zostawia lepkiej warstwy. Cera jest dogłębnie nawilżona. Świetnie wygładza i sprawia, że skóra jest miękka. Super koi, a przy tym nie ściąga cery i nie zapycha. Sprawdza się pod makijaż, ale także w rutynie porannej i wieczornej. Sprawia, że skóra wygląda zdrowiej, a do tego wydajność jest w porządku. Najlepsze nawilżające serum jakie miałam okazję używać. Uwielbiam.
Polana - Serum olejowe "Odmładzanie" - Miałam już serum nawilżające i byłam zadowolona. Przyszedł teraz czas na serum odmładzające Szklane opakowanie z pipetą wygląda przepięknie z zatopionymi w środku płatkami kwiatów. Serum ma olejową, treściwą konsystencję i delikatny zapach. Bardzo lubię takie bogate formuły szczególnie w tej kategorii produktów. Mamy tu 94,7 % składników pochodzenia naturalnego w tym olej z maku (nawilża i działa przeciwzmarszczkowo), ekstrakt z żywokostu (napina i sprawia, że skóra jest promienna) czy olej z ostropestu (poprawia jędrność i elastyczność). Kosmetyk łatwo się nakłada, ale ze względu na swoją konsystencję nie wchłania się zbyt szybko. Ja używałam go na noc i na to dawałam krem chociaż producent preferuje używanie go zamiast kremu. Co do działania to świetnie napina i ujędrnia skórę. Sprawia, że jest dobrze odżywiona i zregenerowana. Genialnie nawilża i wygładza. Cera wygląda bardziej promiennie Co do likwidacji zmarszczek to ciężko mi stwierdzić, ale niektóre bardziej płytkie faktycznie są mniej widoczne. Dodatkowo serum jest wegańskie i wydajne. Dla fanów bogatych konsystencji będzie strzałem w dziesiątkę. Polecam.
Bell Hypoallergenic - Hydrating 2-phase serum - Dwufazowe serum do twarzy - Szklane opakowanie z pipetą. Sam kosmetyk jest dwufazowy czyli posiada dwie formuły, które należy zmieszać. Ma olejowo-żelową konsystencję, która jednocześnie jest bardzo wodnista. Produkt jest wegański, a w składzie znajdziemy kwas hialuronowy i olej z pestek moreli. Serum szybko się wchłania zostawiając tłustą warstwę na twarzy co nie jest zbyt komfortowe. Skóra po użyciu jest gładka. Nawilżenie jest bardzo minimalne. Poza tym sprawdza się pod makijaż i jest wydajne. Nie wiem kto to wymyślił, ale może lepiej zostać przy kosmetykach kolorowych? Nie polecam.
Urgo Dermoestetic - C-Vitalize - Revitalizing Serum 21% C-Hyal - Serum rewitalizująco-rozświetlające - Posiadam próbkę więc to moje pierwsze wrażenie. Sam kosmetyk jest na bacie witaminy C i kwasu hialuronowego. Ma lekką, trochę rzadką konsystencję o mlecznym kolorze i delikatny zapach. Sama formuła jest bogata co ja akurat lubię. Szybko się wchłania i nadaje pod makijaż. Zaraz po użyciu czuć, że cera jest bardziej napięta i wygładzona. Wygląda na bardziej promienną. Podejrzewam, że pełnowymiarowe opakowanie działało by również antyoksydacyjnie.
Bielenda - Eco Sorbet - Nawilżająco-kojąca maseczka "Malina" - Niepozorne wydawało by się jednorazowe opakowanie z przyjemną malinową szatą graficzną. Nic bardziej mylnego. W środku mamy dosyć sporo produktu, który starcza spokojnie na 4 użycia więc wydajność jest dobra. Maseczka ma konsystencję kremu i cudowny malinowy zapach. 99 % składników jest pochodzenia naturalnego w tym ekstrakt z maliny (odżywia), hydro complex (mix betainy i trehalozy - nawilżają i koją) oraz kwas hialuronowy (nawilża). Dodatkowo jest to kosmetyk wegański. Sama aplikacja jest bezproblemowa. Wystarczy rozprowadzić na twarzy, szyi i dekolcie i zależnie od humoru zmywamy po 15-20 minutach lub zostawiamy na noc. Ja zdecydowanie wolę tą drugą opcję. Świetnie koi i nawilża skórę jednocześnie sprawia, że jest ona przyjemnie gładka i miękka. Nie zapycha i nie ściąga skóry oraz sprawdzi się nawet do cery wrażliwej. Sam zapach zostaje z nami na dłużej, a używanie tego produktu to po prostu czysta przyjemność, która dodatkowo świetnie się łączy z domowym relaksem. Polecam.
Bioliq - Dermo - Krem CICA intensywnie regenerujący po zabiegach dermatologicznych - Świetny krem do zadań specjalnych. Sprawdzi się nie tylko do odbudowy bariery hydrolipidowej, ale także ładnie regeneruje i łagodzi cerę. Więcej o nim <tutaj>. Polecam.
Purito - Centella Green Level Recovery Cream - Regenerujący krem z wąkroty azjatyckiej - Posiadam próbkę więc to moje pierwsze wrażenie. Krem ma bogatą konsystencję o białym kolorze i mocno ziołowy zapach. Zapewne jest to spowodowane wąkrotą azjatycką. Mi osobiście nie przeszkadza, ale raczej nie każdemu przypadnie do gustu. Kosmetyk nadaje się pod makijaż. Nie wysusza skóry, ani nie powoduje ściągnięcia czy zapychania. Fajnie nawilża, odżywia i sprawia, że cera wygląda zdrowo. Ze względu na bogatą konsystencję sprawdzi się również na noc. Ogólnie mi się podoba, ale w tej cenie póki co znam lepsze.
Oriflame - Tender Care - Krem uniwersalny - Małe i poręczne opakowanie w formie żółtego, małego słoiczka ze złotymi elementami wygląda bardzo elegancko chociaż wolę sztyfty. Balsam ma gęstą konsystencję o żółtej barwie. Pięknie pachnie marakują. W składzie znajdziemy wyciąg z plastra miodu i olejki roślinne. Opakowanie nie należy do zbyt higienicznych, a jeśli ktoś ma długie paznokcie pod koniec produktu może mieć problem z jego wyciągnięciem. Ja do tego celu używam patyczków higienicznych. Po użyciu na ustach, gdyż używałam go tylko i wyłącznie jako balsam do ust nie lepi się i jest komfortowy w noszeniu. Fajnie koi usta i świetnie nawilża, dzięki czemu sprawdzi do spierzchniętych czy suchych ust. Sprawia, że są one wygładzone i mięciutkie. Wydajność również jest bardzo dobra, a balsam nałożony na noc zostaje z nami do rana. Chyba znalazłam kolejnego ulubieńca chociaż opakowanie mogłoby być inne. Polecam.
Claresa - Feel the Pow(d)er! - Light Reflecting Under Eye Powder - Puder pod oczy z rozświetlającymi drobinkami - Wcześniej miałam już okazję poznać matową wersję o której możecie przeczytać <tutaj>. Ten ma beżowy odcień, jest drobno zmielony, nie posiada zapachu i jest miękki pod palcem. Posiada drobinki, które nie są zbyt mocno widoczne na skórze. W składzie znajduje się olej makadamia, który silnie nawilża i regeneruje skórę. Puder dobrze utrwala korektor dając przy okazji wygładzenie. Niestety nie ze wszystkimi korektorami dobrze współgra. Bywa, że czasem ta okolica pod okiem sucho wygląda. Pod koniec dnia niestety też nie wygląda najlepiej. Wydajność natomiast jest bardzo dobra. Zdecydowanie znam lepsze pudry na rynku więc po ten raczej już nie sięgnę. Nie polecam.
Catrice - On Point Brow Liner - Pisak do brwi - Wygodny pisak zakończony filcową końcówką. Mój odcień to 040 dark brown. Daje matowe wykończenie i lekko zastyga. Sam aplikator nie jest zbyt precyzyjny więc tu nie ma mowy o dorysowaniu pojedynczych włosków. Kolor dla odmiany albo jest półtransparentny albo nie jest zbyt mocno na pigmentowany. Jeśli w jakikolwiek sposób chcemy coś zrobić z brwiami za pomocą tego pisaka to możemy jedynie wypełnić luki w taki sam sposób jak idzie to zrobić kredką. Co gorsza kredką zajmie nam to tylko chwilę, a tym pisakiem całe wieki. Tak czy inaczej brwi po aplikacji nie wyglądają źle, ale w moim odczuciu pisak do brwi ma nam dać jeszcze bardziej naturalne wykończenie i imitacje włosków w porównaniu do kredki. Tutaj tego nie ma. Jest to moje pierwsze podejście do pisaków i na tą chwilę raczej ostatnie. Nie polecam.
Pierre Rene - Long Lasting Gel Eyeliner - Wodoodporny eyeliner - Słoiczek z zakretką, w której znajduje się pędzelek. Jeśli nie mamy swojego da się nim namalować kreskę, ale bardziej komfortowe będzie użycie skośnego lub cienkiego pędzelka ze swojej kolekcji. Eyeliner ma żelową konsystencję nie jest zbyt gęsty ani zbyt lejący - po prostu w sam raz. Mój kolor to brąz, który ma średnią pigmentację. Dobrze maluje się nim kreski, ale gdy chcemy coś poprawić to robi nieestetyczne plamy, które ciężko wypełnić. Po pewnym czasie zastyga i daje matowy efekt jednak zanim to nastąpi zdarza się, że odbija się na powiece i jeśli mamy nałożone cienie to trochę ciężko się go pozbyć. Podczas noszenia nie kruszy się i jest trwały. Wydajność jest bardzo dobra. Ogólnie ma trochę minusów, ale dla osób początkujących może się sprawdzić. Ja więcej do niego nie wrócę, gdyż znam lepsze eyeliner'y od tego. Może być.
Nutka - Konopie polskie - Konopny krem do rąk z ekstraktem z czarnuszki - Zielona tubka z zamknięciem na klik. Krem ma gęstą konsystencję białego koloru i ledwo wyczuwalny zapach. Mamy tu 95% składników pochodzenia naturalnego w tym olej migdałowy, konopny, masło shea i kakaowe, emolienty naturalnego pochodzenia, ekstrakt z czarnuszki, mocznik, pantenol, alantoina, witamina B3 i puder ryżowy. Kosmetyk nie zostawia lepkiej, tłustej warstwy na skórze i łatwo się rozprowadza. Po użyciu dłonie są nawilżone i wygładzone. Fajnie odżywia i przynosi ukojenie. Wydajność jest w porządku, a cena bardzo niska. Może nie robi zbyt spektakularnych efektów, ale do codziennego użytku jak najbardziej się sprawdzi. Polecam.
Kneipp - Balsam do mycia pod prysznic o zapachu kwiatu migdałowca - Kosmetyk zamknięty w tubce z zieloną zakrętką, która trochę opornie się otwiera. Kwiatowa szata graficzna wygląda zachęcająco. Konsystencją bardziej przypomina balsam niż żel pod prysznic. Jest gęsty o perłowym kolorze i posiada kwiatowo-migdałowy zapach, który w moim odczuciu jest trochę mdły. Sam kosmetyk jest wegański i naturalny. Mamy tu olejek migdałowy czy masło shea, które chronią skórę przed wysuszeniem. Sam balsam jest dedykowany skórze suchej i wrażliwej. Żel dobrze się rozprowadza i równie łatwo zmywa. Do zapachu na szczęście idzie się przyzwyczaić i nie drażni podczas użytkowania produktu. Po użyciu skóra jest oczyszczona i przyjemna w dotyku. Nie zauważyłam natomiast nic spektakularnego, co więcej po użyciu tego balsamu trzeba nałożyć jakiś dodatkowy kosmetyk, gdyż nawilżenia tu nie ma wcale. Wydajność również nie jest najlepsza - dosyć dużo potrzeba tego żelu, aby umyć ciało. Nie polecam.
Soraya - Body Ceremony - Rytuał Nasycenia - Nawilżający solny scrub do ciała - Prosta, przykuwająca oko szata graficzna w morskim odcieniu. Jak na peeling przystało opakowanie to słoik z zakrętką. Ma gęstą konsystencję, w zgaszonym niebieskim odcieniu z zatopionymi dosyć sporymi drobinami soli. Ma przepiękny zapach idealny do domowego spa i relaksu. W składzie znajdziemy niebieską glinkę, matchę i algę morską, które mają nawilżające działanie. Należy do średnich peelingów więc dla osób ze skórą wrażliwą może się nie sprawdzić. Łatwo się nakłada i równie sprawnie się zmywa. Skóra po użyciu jest super oczyszczona, dobrze złuszcza naskórek. Daje nawilżenie jednak i tak zawsze nakładam balsam. Skóra jest świetnie wygładzona. Niestety peeling zbyt szybko się kończy więc jest mało wydajny. Może być.
Lift4Skin - Get Your Tan! - Gold Glowing Mist - Złota mgiełka rozświetlająca - Plastikowa, przeźroczysta butelka z atomizerem. Mgiełka ma lekko żelową konsystencję o złotym kolorze z mnóstwem maleńkich, złotych drobinek. Posiada przepiękny słodko budyniowy zapach, który umila aplikację. Znajdziemy tu opalizujące mikropigmenty, a także ekstrakt z karamboli i wodę kokosową, które nawilżają skórę i podkreślają opaleniznę. Kosmetyk szybko się wchłania nie pozostawiając lepkiej czy tłustej warstwy. Daje efekt podkreślonej opalenizny, zdrowej i rozświetlonej skóry z mnóstwem delikatnych złotych drobinek. Poza tym fajnie wygładza i nawilża. Trwałość jest powalająca. Dopóki nie zmyjemy tego kosmetyku to cały czas utrzymuje się na ciele. Dodatkowo jest bardzo wydajny - minimalna ilość wystarcza na pokrycie ciała. Świetna mgiełka do podkreślenia opalenizny i nadania zdrowego wyglądu skórze z dodatkową pielęgnacją. Polecam.
So!Flow by Vis Plantis - Humektantowy szampon do włosów średnioporowatych i z tendencją do puszenia - Jest to moje pierwsze spotkanie z tą marką i na pewno nie ostatnie. Minimalistyczne, świetne opakowanie czyli spora butelka z zamknięciem. Dzięki temu produkt sprawdzi się w podróży, bo nic się z niego nie wylewa. Szampon ma konsystencję bogatego żelu przez co nie wylewa się z dłoni. Egzotyczny zapach mango umila aplikację. Ten zapach jest po prostu obłędny. W składzie znajdziemy pantenol i aloes (zatrzymują wodę w strukturze włosa), betainę cukrową (wzmacnia i zwiększa elastyczność), a także adaptogeny w tym korzeń maca (hamuje wypadanie włosów). Szampon dobrze się pieni i jest bardzo wydajny. Minimalna ilość wystarczy do umycia włosów. Po użyciu włosy jak i skóra głowy są dobrze oczyszczone, nawilżone i podniesione u nasady. Dodatkowo da się je rozczesać bez zbędnych produktów. Fajnie koi skórę głowy i sprawdza się w codziennej pielęgnacji. Nie wysusza i nie przetłuszcza włosów. Kosmyki są mięciutkie i gładkie, wyglądają na bardziej zdrowe i pełne blasku. Nie zauważyłam, aby hamował wypadanie włosów, ale nie wiem czy jeszcze mi po ciąży nie wypadają po prostu. Tak czy inaczej to świetny kosmetyk z przyjemnym działaniem, a do tego zapach, który zostaje z nami na dłużej. Uwielbiam.
Rated Green - "Rosemary" - Kuracja regulująca do skóry głowy z rozmarynem i aktywnym węglem - Świetny wielofunkcyjny produkt nie tylko do skóry głowy, ale również do stosowania w formie odżywki. Włosy po nim wyglądają obłędnie jak po dobrym spa czy wizycie u fryzjera. Więcej o tej kuracji pisałam <tu>. Polecam.
Garnier - Fructis - Goodbye Damage - Odżywka odbudowująca do włosów bardzo zniszczonych - Jeśli szukacie czegoś co odżywi, nawilży i zregeneruje Wasze włosy, dzięki czemu będą przyjemnie miękkie, gładkie i lśniące to koniecznie musicie wypróbować tą odżywkę. Więcej o niej pisałam <tu>. Polecam.
Biokap - Belleza - Maska do włosów regenerująco-naprawcza - Opakowanie to zgrabny, zielony słoik z zakrętką. Jest to również moje pierwsze spotkanie z tą marką. Kosmetyk ma kremową, gęstą konsystencję o kremowym kolorze. Posiada zapach taki jakby olejkowo ziołowy. Nie jest zbyt przytłaczający, ale mi osobiście nie przeszkadza. W składzie znajdziemy fitokeratynę, olej ze słodkich migdałów bio i ceramidy roślinne, które mają odżywić i odbudować włosy. Maskę łatwo się nakłada - ja zawsze wczesuję ją jeszcze szczotką, aby pokryć wszystkie pasma. Po użyciu włosy są odżywione, lekkie i sypkie. Są bardziej zdrowe i da się je rozczesać. Dobrze regeneruje i nawilża. Nie obciąża włosów i jest wydajna. Po prostu dobra maska szczególnie dla włosów suchych i zniszczonych, ale dla mnie jest zwykłą maską, która nie skradła mi serca. Może być.
Loreal Paris - Dream Long - Waves Waterfall Mousse - Mus do długich włosów - Różowo-pomarańczowa szata graficzna bardzo ładnie wygląda. Opakowanie to butelka z atomizerem. Posiada całkiem przyjemny zapach i ma lekką formułę. Poprawia skręt loków, ale nie należy do zbyt wydajnych kosmetyków. Zużyłam niecałe pół opakowania i się po prostu zepsuł. Wstrząsając przed użyciem i wyciskając produkt nie wychodzi on w formie pianki tylko wody. Po mimo pierwszych dobrych działań skończyło się na wielkim rozczarowaniu. Nie należy również do trwałych kosmetyków. Nie polecam.
Kallos - KJMN - Flat Iron Spray - Ochronny spray do prostowania włosów - Biała butelka z atomizerem. Kosmetyk ma bardzo sztuczny i nieprzyjemny zapach. Włosy prostuję raz w tygodniu i przed użyciem prostownicy używam tego spray'u, ale także przed suszeniem. Wiadomo, że ciężko sprawdzić czy chroni włosy przed temperaturą, ale faktem jest, że nie pogarsza ich faktycznego stanu. Lepsze to niż nic. Nie obciąża i nie przetłuszcza włosów. Jest bardzo wydajny, a aplikacja jest szybka. Może być.
Znacie któryś z produktów? Dajcie znać jak się sprawdza, bo co osoba to różna może być opinia :)
Pozdrawiam :)
Niektóre z produktów otrzymałam w ramach współpracy jednak nie miało to wpływu na moją opinię.