13 marca 2021

178. Denko - luty 2021

 

Hej :)


Już czas na denko lutego. Tym razem zużyłam 25 kosmetyków, w tym 6 do pielęgnacji twarzy, 12 do makijażu, 4 do pielęgnacji ciała (w tym 1 próbka), 2 lakiery hybrydowe i 1 kosmetyk do włosów. Jeśli jesteście ciekawi co zużyłam i co o tym myślę zapraszam dalej :)


Dermika - HydroClean - Dwufazowy płyn do demakijażu oczu z kwiatem lotosu - opakowanie to istna tragedia. Plastik jest tak twardy, że jest problem z wydobyciem produktu. Jednak, gdy w końcu się uda to pojawia się kolejny problem. Tak płyn zmywa makijaż oczu, ale w takim stopniu, że trzeba się wspomóc kolejnym kosmetykiem, aby oczy faktycznie były czyste. Makijażu wodoodpornego nie usuwa w wcale chociaż producent twierdzi inaczej. Dodatkowo kosmetyk nie należy do wydajnych. Nie polecam.


Garnier - Skin Naturals - Płyn micelarny z wodą różaną - Najlepszy płyn micelarny jaki miałam do tej pory. Nie dość, że usuwa makijaż z twarzy to jeszcze z oczu. Poza tym przepięknie pachnie różami. Więcej na jego temat <tutaj>. Polecam.



Ziaja - Med, Kuracja lipidowa - Fizjoderm, żel - Ma żelową, delikatnie rzadką konsystencję o mlecznobiałym kolorze. Nie posiada zapachu. Łatwo się rozprowadza na skórze i dobrze oczyszcza. Po zmyciu czuć tłustą warstwę na skórze. Zazwyczaj mi to nie przeszkadza, ale tutaj było to trochę niekomfortowe. Nie zapycha i nie podrażnia. Do demakijażu się nie sprawdzi, ale do mycia twarzy może być.



Ziaja - Liście Zielonej Oliwki - Oliwkowy peeling drobnoziarnisty - przyjemne, plastikowe opakowanie, które jest przeźroczyste - dzięki temu widać ile produktu nam jeszcze zostało. Peeling jest średnio gęsty o jasnozielonym kolorze z mnóstwem maluteńkich drobinek. Ładnie pachnie chociaż nie jest to zapach oliwki. Kosmetyk nie należy do wydajnych, gdyż dosyć sporo trzeba go użyć. Używałam głównie jako peeling do twarzy i jeśli chodzi o działanie to usuwa martwy naskórek i oczyszcza. Cera jest odświeżona i wygładzona. Minusem jest zmywanie, gdyż dosyć ciężko pozbyć się drobinek z twarzy. Nie sprawdzi się u osób z wrażliwą cerą. Myślę, że do ciała jest zbyt delikatny. Może być, ale nic nadzwyczajnego.




Ala Natural Beauty - Light Cream - Lekki krem nawilżajacy - jest to niemal idealny krem na co dzień, który sprawdzi się pod makijaż oraz nawilży naszą cerę. Więcej na jego temat <tutaj>. Polecam.




Victoria Vynn - Pomadka do ust - Zapach słodyczy - Ma bardzo ładny i przyjemny zapach. Trochę słodki, ale bez przesady. Jeśli chodzi o działanie to niesamowicie nawilża usta przy okazji je regenerując i odżywiając. Usta są przyjemnie wygładzone i przygotowane do ochrony lub do nałożenia pomadki czy błyszczyku. Chyba jeszcze nigdy nie miałam tak nawilżającej pomadki. Serio. Dodatkowo jest wydajna i dosyć długo utrzymuje usta w dobrej kondycji. Polecam.


Wibo - Primer Base - Baza silikonowa pod makijaż - Ma gęstą żelową konsystencję i jest bezbarwna. Nie posiada zapachu. Opakowanie to tubka, z której idzie wyciągnąć niemalże cały produkt. Podczas rozprowadzania baza wydaje się tłustawa jednak po rozprowadzeniu nie czuć tego efektu. Baza się lepi, dzięki czemu pokład lepiej się przyczepia. Natomiast nie zauważyłam żadnego przedłużenia makijażu, wygładzenia czy matowienia. Wydajność mimo taniej ceny również jest na bakier. Więcej po nią nie sięgnę. Nie polecam.




My Secret - Long Wearing Full Coverage - Podkład kryjący - Mój odcień to 03 nude. Ma delikatnie lejącą konsystencję i nie posiada zapachu. Krycie małe idące delikatnie w stronę średniego. Można budować. Ładnie się rozprowadza na twarzy i super wygląda. Daje matowe wykończenie, które nie wygląda tępo, a do tego jest lekki i niemalże niezauważalny. Utrzymuje się do 8 godzin potem wchodzi w niektóre załamania skóry. Na większe wyjścia raczej się nie sprawdzi, ale na co dzień, gdy nie chcemy mocnego krycia będzie super :) Polecam.


L'oreal Paris - Infaillible, More Than Conealer - Korektor - Jeden z kultowych kosmetyków, który podbił serce wielu ludzi. Ma gęstą, zastygającą konsystencję i dziwny zapach - coś w stylu farby do malowania. Mój odcień to 326 vanilla. Ma mocne krycie, które można budować. Co prawda nie należy do najtańszych, ale jest bardzo wydajny- niewielka ilość wystarczy, aby zakryć cienie pod oczami. Na skórze po rozprowadzeniu wygląda bardzo ładnie. Jednak po użyciu pudru i z upływem czasu wygląda sucho i nienaturalnie. Podkreśla wszystkie niedoskonałości jak załamania skóry. Wchodzi w zmarszczki. Początkowo myślałam, że to wina pudru jednak używałam różnych wariantów, dodatkowo pod jedno oko aplikowałam ten z catrice, a pod drugie ten, używając tego samego pudru. Efekt był taki, że ten z catrice wyglądał przepięknie, a ten z l'oreal ciężko i bardzo sucho. I to niezależnie od nakładanej ilości. Faktem jest, że długo utrzymuje się na swoim miejscu. Ja jednak stwierdzam, że kultowe produkty niekoniecznie się u mnie sprawdzają, a to tylko kolejny przykład. Nie polecam.



Manhattan - Natural Bronzing Powder - Bronzer ma dobrą pigmentację i posiada drobinki. Ma satynowe wykończenie. Nie posiada zapachu. Bardzo dobrze rozkłada się na twarzy i nie robi plam. Jest to jeden z tych bronzerów, którym nie zrobimy sobie krzywdy. Nadaje cerze promienny i opalony wygląd - do konturowania raczej się nie nada, aczkolwiek latem do podkręcenia opalenizny będzie doskonały. Można go budować i dobrze współgra z resztą kosmetyków. Dodatkowo jest bardzo wydajny. Jeśli ktoś lubi satynowe bronzery to powinien się sprawdzić. Ja polecam :)



Bell - Sun Bronze Powder - Puder brązujący z pantenolem - (zdjęcie pochodzi z <tej strony>, gdyż zapomniałam zrobić zdjęcia zanim zaczęłam go używać) - mój odcień to 02 take me to Hawaii!. Bronzer jest dobrze napigmentowany i ma delikatne drobinki, które są ledwo zauważalne, a na twarzy niewidoczne. Nie posiada zapachu. Bardzo mocno się pyli. Ładnie wygląda na skórze chociaż trzeba uważać, gdyż zbyt duża ilość potrafi narobić niezłych plam. Ma delikatnie satynowe wykończenie. Niska cena i średnia wydajność to również jego atuty. Używałam już wiele bronzerów tej marki i prawdę mówiąc do tego raczej nie wrócę. Może być.




Bell - Ms. Perfect - Duo Blush - Podwójny róż do policzków - Mój odcień to 02. Nie posiada zapachu i jest miękki w dotyku. Delikatnie się pyli. Na twarzy daje naturalne wykończenie, dzięki czemu nasza cera wygląda świeżo i zdrowo. Posiada matowe wykończenie i z racji tego, że jest podwójny można używać dwóch odcieni osobno lub razem. Ja jednak używałam mieszając obydwa. Ma dobrą pigmentację tzn. nie jest ani zbyt mocno ani zbyt słabo na pigmentowany. Tak w sam raz, dzięki czemu nie da się zrobić nim krzywdy. Nie pozostawia plam i nie podrażnia. Do tego tani, wydajny i posiada poręczne opakowanie, które sprawdzi się w podróży. Polecam jeśli jeszcze gdzieś idzie go dorwać :)



Makeup Revolution - Ultra Sculpt & Contour Kit - Zestaw do konturowania twarzy - Posiadam wersję ultra fair co01. Fajne, kompaktowe opakowanie, a w środku bronzer, róż i rozświetlacz. Pigmentacja na plus, a do tego aksmitna konsystencja. Bronzer ma ciepły kolor i jest matowy. Róż jest delikatną taflą i mieni się na złoto. Rozświetlacz jest chłodno srebrny. Kosmetyki da się budować i bardzo ładnie wyglądają na twarzy. Tworzą efekt zdrowej cery, podkreślają opaleniznę i dodają blasku. Bronzer trzeba nakładać bardzo delikatnie i mimo to zdarza mu się robić plamy. Natomiast róż i rozświetlacz są bezproblemowe - chyba, że przesadzimy z ilością :P Podsumowując fajna, wydajna paleta, która sprawdzi się w podróży jak i w domu. Nie sprawdzi się jedynie osobom, które wolą matowe róże. Może być.




Essence - Kajal Pencil - Kredka do powiek - Mój odcień to 04 white. Kosmetyk nie posiada zapachu. Kredka jest delikatnie twarda przez co czasami podrażnia delikatnie oczy. Ma słabą pigmentację. Nakładając ją na linię wodną (głównie do tego była używana) trzeba kilka razy przejechać, aby była widoczna. Dodatkowo nie wiem od czego to zależy, ale nie zawsze chciała ze mną współpracować podczas temperowania. Czasami nie dało rady jej na temperować po prostu. Trwałość raczej średnia. Plusem jest to, że się nie rozmazuje i jest tania. Ja jednak więcej po nią nie sięgnę. Nie polecam.



Eveline - Volumix Fiberlast Mascara Ultra Length & Curl Up - Tusz do rzęs wydłużająco-podkręcający - Tusz ma silikonową szczoteczkę w kształcie klepsydy, która jest giętka. Kosmetyk bardzo sztucznie. Dobrze wydłuża i podkręca rzęsy jednak jak to przy mascarach trzeba nałożyć z dwie warstwy, aby efekt był widoczny. Nie skleja rzęs oraz nie odbija się na powiekach. Nie osypuje się i nie kruszy. Dodatkowo jest tani i wydajny. Na wielkie wyjścia raczej za słaby, ale na co dzień się sprawdzi. Polecam.


Hean - Hypoallergenic - Konturówka do ust - Mój odcień to 510 cadmium orange. Konturówka jest miękka i kremowa dzięki czemu łatwo sunie po ustach, a przy tym nie rozmazuje się. Jest precyzyjna co pozwala na idealne wyrysowanie ust. Używałam głównie zamiast pomadki i na to nakładałam bezbarwny błyszczyk lub przed nałożeniem pomadki. Efekt tak czy inaczej był świetny. Długo utrzymuje się na ustach, jest wydajna i bezproblemowa jeśli chodzi o temperowanie. Dodatkowo po nałożeniu jej na usta nie widać żadnego przesuszenia, a niektóre konturówki potrafią to podkreślać. Polecam.




Catrice - Prime and Fine - Multitalent Fixing Spray - Spray utrwalający makijaż - Spray jest zamknięty w przeźroczystej małej buteleczce, która do podróży nada się idealnie. Dozownik jak najbardziej na plus, gdyż psika delikatną mgiełką, która nie robi plam i nie psuje makijażu. Posiada zapach, który jest delikatne perfumowany, a jednocześnie orzeźwiający. Mi się podoba. Świetnie ściąga pudrowość z twarzy i nadaje cerze zdrowy wygląd po mimo makijażu. Nie czuć go na skórze i nie powoduje efektu ściągnięcia. Dodatkowo przedłuża trwałość makijażu o kilka godzin. Wydajność w miarę normalna, a do tego spray jest tani. Chyba jeden z lepszych jakie miałam okazję używać. Polecam.


Eveline - Fixer Mist HD Long Lasting Formula 12h - Mgiełka utrwalająca makijaż - W mgiełkach przede wszystkim opakowanie musi być solidne, aby zapewnić odpowiednią ilość produktu podczas psikania. Tutaj opakowanie to dramat. Szybciej się sprawdzi do niemal całkowitego zepsucia makijażu niż jego utrwalenia. Oczywiście przelałam mgiełkę do innego opakowania, bo inaczej wylądowała w koszu. Spray posiada zapach, który jest chemiczny i nieprzyjemny. Jeśli chodzi o działanie to również bez szału, co prawda zdejmuje pudrowość, aczkolwiek przedłużenia trwałości makijażu nie zauważyłam. Nie polecam.



Eveline - Nutri Honey - Odżywczy balsam do rąk "Rokitnik, owies, masło shea" - Poręczne opakowanie, w którym znajduje się krem o lekkiej formule i zapachu miodu. Zapach jest dosyć intensywny i dla niektórych może być przytłaczający, bo utrzymuje się na dłoniach. Jeśli chodzi o działanie to na pewno wygładza. Skóra jest miękka i odżywiona. Nawilżenie raczej znikome i pod wpływem wody znika. Krem się nie lepi, ale pozostawia delikatny film. Szybko się wchłania i jest wydajny. Dla dłoni bez większych problemów będzie ok. Może być.



Vital Pharma - Odświeżający żel do rąk - Melon - Dostałam go do zamówienia jednak nie pamiętam z jakiej strony. Żel ma wodnistą konsystencję o jasnozielonym kolorze z małymi drobinkami. Pachnie bardzo ładnie melonem. Jeśli chodzi o działanie to na pewno delikatnie nawilża. Szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Jest to żel antybakteryjny, a jak wiadomo takie żele wysuszają skórę i w tym wypadku wcale nie jest inaczej. Jednak jest to przyjemny żel w porównaniu do tych, które są w sklepach. Może być.



Dove - Purely Pampering Shea Butter and Warm Vanilla, Nourishing Lotion - Odżywczy balsam do ciała z masłem shea i wanilią - Opakowanie to jakiś istny dramat. Trzeba się nieźle podenerwować, aby wyciągnąć produkt. Balsam ma kremową konsystencję i przepięknie pachnie wanilią. Szybko się rozprowadza jednak trzeba używać bardzo małej ilości, bo inaczej pojawia się problem z rozprowadzeniem. Jak najbardziej jest bardzo wydajny. Nie zostawia żadnej tłustej warstwy, a skóra jest miękka i delikatna w dotyku. Świetnie nawilża i odżywia. Tylko te opakowanie... Może być.


Mokosh Cosmetics - Balsam do ciała "Melon z ogórkiem" - Posiadam próbkę. Balsam ma lekką konsystencję o białym kolorze i orzeźwiający zapach, w którym głównie czuć ogórek. Tak czy inaczej zapach ogórka nie jest zbyt nachalny tylko naprawdę przyjemny i delikatny. Produkt jest trochę tępy - dosyć opornie się rozsmarowuje. Poza tym delikatnie nawilża, a skóra jest przyjemnie miękka, odżywiona i delikatnie nawilżona. Minus jest taki, że próbka na całe ciało ledwo co starczyła, ale w sumie mogłam pomyśleć i nałożyć kilka razy na dany obszar. Moja strata. Myślę, że produkt sam w sobie nie jest zły i się sprawdza jednak nic więcej na podstawie próbki nie jestem w stanie stwierdzić. Na pewno ma ciekawy zapach, bo jeszcze nie spotkałam nic takiego o tak przyjemnym zapachu, który jest bądź co bądź ogórkowy.


Semilac - Lakier hybrydowy - 003 Sweet Pink - przepiękny odcień jasnego różu. Jest to chyba jeden z pierwszych lakierów hybrydowych jaki miałam. Łatwo się nakłada. Czasami niestety lubi się marszczyć i trzeba nałożyć minimum 3 warstwy, aby nie prześwitywał. Po prostu trzeba nauczyć się nim pracować. Poza tym posiada dobrą pigmentację oraz konsystencję. Dodatkowo jest bardzo wydajny i przystępny cenowo. Polecam.


Semilac - Lakier hybrydowy - 109 Miss Of The World - ten kolor jest mega sztosem. Jest o róż z mnóstwem małych srebrnych drobinek jak i większych, które opalizują na różne kolory. Dwie warstwy w zupełności wystarczają do pełnego krycia. Używałam go również jako toper. To znaczy na jakiś inny kolor nakładałam go w niewielkiej ilości przez co nie zostawiał koloru, a jedynie te wszystkie drobinki. Tak więc sprawdza się jako produkt wielofunkcyjny. Polecam.


Garnier - Fructis - Banana Hair Food - Odżywcza maska do włosów bardzo suchych - Tak wiem wszyscy już mieli wszystkie wersje, a ja dopiero zaczęłam używać. No, ale co ja mogę? Maska ma średnio gęstą konsystencję o białym kolorze. Ma cudowny zapach taki bananowo-cytrusowy, a nawet egzotyczny. Można używać jej na 3 sposoby: pielęgnacja bez spłukiwania, maska lub odżywka. Ja używałam jej jako maski na całe włosy. Po pierwszym użyciu nie mogłam przestać dotykać włosów. Po raz pierwszy spotkałam się z maską, która sprawia, że włosy są tak bardzo miękkie i sypkie. Dodatkowo sprawia, że włosy są lśniące, odżywione i wyglądają zdrowo. Nie obciąża i nie ma problemu z rozczesywaniem. Zazwyczaj wspomagam się odżywkami w spray'u, a tutaj nie musiałam tego robić. Do tego niska cena i bardzo dobra wydajność. Ta maska jest tak genialna, że już poleciłam ją niemal wszystkim, których znam :) Jak dotąd jest to najlepsza maska do włosów jakiej używałam kiedykolwiek i szczerze wątpię, że znajdę kiedyś coś tak dobrego lub lepszego. Zdecydowanie polecam :)




Macie któryś z kosmetyków?
Jak Wam się sprawdzają?


Pozdrawiam :)


11 komentarzy:

  1. Miałam płyn micelarny z Garniera, jak dla mnie był super ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie Ala natural. Sporo dobrych opinii słyszałam o tej marce. Chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam cienie z Revolution, to mój ulubiony róż. Inne palety cieni też się sprawdzają, mają ciekawe zestawienia kolorów :)
    Też mnie ciekawi Ala natural, samo opakowanie jest ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spore to denko. Wiele kosmetyków kojarzę ale żadnego z nich nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę spore denko :D Maskę z garniera będę musiała przetestować :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię zapach banana w tej masce :D

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam micele z garniera:) najlepsza rzecz do demakijażu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Płyn micelarny z wodą różaną Garnier czeka sobie w kolejce do użycia. Już nie mogę się doczekać <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakie duże denko, jestem pod wrażeniem. Miałam tusz z Eveline i dobrze go wspominam. Na ten korektor z L'oreala miałam ochotę, ale właśnie wydawał mi się taki suchy, więc go w końcu nie kupiłam i widzę, że słusznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Sporo tych kosmetyków zużyłaś- znam ten kosmetyki marki Ziaja i osobiście je bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń