27 lutego 2021

174. Lirene - Dermoprogram - Peeling enzymatyczny z morską algą


Hej :)

Dzisiaj na temat peelingu z Lirene, który już myślałam, że nigdy się nie skończy :)


Opis producenta:

Zespół Naukowców Laboratorium Naukowego Lirene zainspirowany ideą kompleksowego oczyszczania i pielęgnacji skóry stworzył innowacyjną Technologię ALGAE PURE, opartą na synergii działania składników oczyszczających oraz intensywnie pielęgnujących alg. Zapewnia ona działanie na kilku poziomach:
- delikatne złuszczenie bez konieczności tarcia i związanego z nim ryzyka podrażnień
- usunięcie martwego naskórka i wygładzenie
- nawilżenie i przywrócenie komfortu skórze
Kompleks 5 kwasów owocowych oraz enzym z papai delikatnie złuszczają i oczyszczają naskórek, nie przesuszając skóry. Morska alga odbudowuje warstwę hydrolipidową naskórka. Peeling wzbogacono o kompleks 3 ziół, pobudzający procesy odnowy naskórka - skóra wygląda promiennie i młodo.

Moja opinia:

Opakowanie to tubka w biało-różowym kolorze z zamknięciem na klik. W środku mamy 75 ml produktu za około 14zł. Ja stosowałam peeling raz w tygodniu, ale to jak on jest wydajny przekracza wszelkie granice. Naprawdę miałam wrażenie, że nigdy się nie skończy. Wszystko dlatego, że wystarczy naprawdę niewielka ilość, aby pokryć całą twarz.
Produkt ma gęstą konsystencję i jest koloru jasnoróżowego. Łatwo się rozprowadza i ładnie pachnie. Jest to zapach kosmetyczno-kwiatowy czy coś w tym stylu. W każdym bądź razie nie każdemu może przypaść do gustu.
Jako, że jest to peeling enzymatyczny to nie ma co się spodziewać, że będzie bardzo mocno złuszczał. Jest to peeling delikatny przez co nadaje się do każdego typu cery nawet do naczynkowej. Produkt delikatnie złuszcza i dodatkowo nawilża skórę oraz ją wygładza.  Nie wysusza i nie podrażnia. Jedyny minus jest taki, że gdy przesadzimy z ilością produktu to może trochę szczypać. Jednak po chwili przechodzi.
Moim zdaniem świetny produkt do delikatnych cer przede wszystkim. Do cer tłustych czy mieszanych może się również sprawdzić, ale nie musi. I dodatkowo ta wydajność, dzięki której peeling starcza na wieki :)

Pozdrawiam

23 lutego 2021

173. Nowości kosmetyczne

 

Hej :)


Czas pokazać Wam kolejne nowości, które znalazły się w moim posiadaniu. Tym razem jest ich zdecydowanie mniej niż ostatnio :P


Moje zamówienie z modenanails.pl

- Quick Top Matte - Top matowy (40zł)
- Rubber Base + Vitamins - Mousse Rose - Baza witaminowa (42zł)
- Lakier hybrydowy nr 47 (25,90zł)
- Lakier hybrydowy nr 451 (25,90zł)
- Paint Art Gel - Black Meteorite - Czarny żel do zdobień (19,50zł)


Natomiast w Biedronce znalazłam:

- Floslek - Masełko do rąk odżywcze "Figa" (6,99zł)
- Niuqi - Bazy kauczukowe (9,99zł za jedną)


W Aldi znalazłam jeszcze :

- Eveline - Satin Matt - Mattifying & Covering Foundation 4 in 1 - Podkład matująco-kryjący 4 w 1 (15zł)

Podsumowując kupiłam w sumie 9 kosmetyków w tym: 1 do makijażu, 1 do ciała i 7 do paznokci. Wydałam w sumie 195,27zł.

Znacie coś z tych kosmetyków?


Pozdrawiam :)


20 lutego 2021

172. Bielenda - Vegan friendly - Peeling do ciała arbuz


Hej :)

Dzisiaj kolejny peeling od Bielendy - tym razem arbuzowy :)


Opis producenta:

Niezwykle przyjemny w aplikacji peeling o wspaniałym owocowym zapachu oraz innowacyjnej nietłustej formule, opartej na naturalnym cukrze oraz mielonych pestkach kokosa.
Peeling niezwykle skutecznie, a jednocześnie delikatnie, złuszcza szorstki, zgrubiały martwy naskórek, oczyszcza skórę przywraca jej gładkość i miękkość. Peeling wspomaga jędrność i elastyczność skóry, poprawia jej kondycję i wygląd.
Owocowa formuła peelingu została wzbogacona o prowitaminę A, pochodzącą z naturalnych olejów roślinnych - silny antyutleniacz o działaniu przeciwrodnikowym i odmładzającym.
Pobudzający kolor i egzotyczny wakacyjny zapach, dodają energii, pobudzają do działania i ożywiają zmysły.

Moja opinia:

Opakowanie to tubka w zamykana na klik. Pomysł nie jest zły jednak ja wolę zdecydowanie peelingi w słoikach. Szata graficzna jest przede wszystkim owocowo letnia, co wygląda bardzo pozytywnie i wakacyjnie zarazem.  W środku 200g produktu, który przy stosowaniu raz w tygodniu starcza na ponad miesiąc czasu, czyli jak na standardowy peeling przystało.
Peeling jest średnio gęstej konsystencji w kolorze różowym z drobinkami cukru i kokosu. Przepięknie pachnie arbuzem. Ja co prawda za arbuzami zbytnio nie przepadam, ale ten zapach jest rewelacyjny.
Po pierwsze produkt łatwo się rozprowadza po skórze i nie ma problemu z jego zmyciem. Po użyciu jest konieczne użycie masła czy balsamu, gdyż nawilża dosyć delikatnie. Jest to peeling, który nałożony i masowany faktycznie złuszcza naskórek. Złuszcza w stopniu średnim idącym w stronę mocnego. Dodatkowo oczyszcza skórę i w dotyku jest miękka, gładka, odżywiona i pachnąca.
Moim zdaniem jest to jeden z niewielu peelingów, który działa świetnie i naprawdę złuszcza naskórek.


Pozdrawiam


16 lutego 2021

171. Denko - styczeń 2021


Hej :)


Styczeń już minął więc czas na denko :) Zużyłam w sumie 27 kosmetyków, w tym: 5 do pielęgnacji twarzy (w tym 1 próbka), 14 do makijażu, 6 do ciała ( w tym 2 próbki) oraz 2 do włosów.



Lirene - Glinkowa pasta myjąca z bambusem, miętą i pomarańczą - opakowanie to tubka z zamknięciem na klik. Pasta jest białego koloru o gęstej konsystencji. Bardzo ładnie pachnie tak delikatnie i świeżo - minimalnie czuć miętę. Łatwo się rozprowadza i równie przyjemnie się zmywa. Dobrze oczyszcza skórę nie zostawiając tłustego filmu ani uczucia ściągnięcia. Dodatkowo odświeża i delikatnie złuszcza martwy naskórek. Skóra jest gładka i miękka w dotyku. Poza tym niska cena i duża wydajność również działa na korzyść. Ja osobiście polecam.



Eveline - Botanic Expert - Antybakteryjny tonik do twarzy "Drzewo herbaciane" - Duże opakowanie z zakrętką na klik. Dzięki temu produkt nie wylewa się z opakowania. Ma płynną konsystencję i pachnie ziołowo. Jeśli chodzi o działanie to na pewno tonizuje i odświeża. Jednak na tym zalety się kończą. Nie zauważyłam, aby matowił czy redukował niedoskonałości jak zapewnia producent. Dodatkowo wysusza skórę co też nie jest plusem. Wydajność jest bardzo dobra jednak działanie dosyć kiepskie.


Floslek - Żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem i algami - Żel jest bezbarwny i nie posiada zapachu. Zamknięty w tubce, która ładnie się prezentuje. Jeśli chodzi o działanie to na pewno delikatnie rozjaśnia cienie i nawilża. Dodatkowo daje uczucie chłodzenia. Szybko się wchłania i nadaje pod makijaż. Jednak dla osób z większymi problemami zdecydowanie się nie sprawdzi. Myślę, że będzie dobry jako nasz pierwszy krem pod oczy, gdy jeszcze nie ma zmarszczek, a skóra jest mało wymagająca.



Orientana - Naturalny krem pod oczy - Wiciokrzew Japoński - Posiadam próbkę. Krem ma lekką, ale jednocześnie bogatą konsystencję. Posiada delikatny zapach w stylu ziołowo-kwiatowym jednak nie każdemu przypadnie do gustu. Szybko się wchłania i nadaje się pod makijaż. Fajnie nawilża skórę, dodatkowo również ją rozświetla i delikatnie rozjaśnia. W mojej ocenie należy do wydajnych, gdyż próbka 2ml starczyła mi na ponad tydzień stosowania rano i wieczorem. Prawdę mówiąc do tej pory jestem w szoku. Myślę, że ten krem sprawdzi się do skóry wokół oczu, która nie posiada zbyt dużych problemów. Tak czy inaczej sprawdzę pełnowymiarowe opakowanie :)


Bielenda Professional - 5% regulujący krem do twarzy z kwasem azelainowym - świetne opakowanie z pompką. Krem ma gęstą konsystencję chociaż jest lekki. Nie posiada zapachu. Szybko się wchłania i nadaje się pod makijaż. Jeśli chodzi o działanie to na pewno nawilża i wyrównuje koloryt. Dodatkowo sprawia, że niedoskonałości znikają szybciej. Poza tym koi i regeneruje naszą cerę i sprawia, że wygląda ona promiennie i jest gładka w dotyku. Poza tym jest wydajny i naprawdę widać różnicę po jego zastosowaniu na skórze. Polecam chociaż moim zdaniem krem korygujący niedoskonałości z kwasem hialuronowym jednak był troszkę lepszy :)


Essence - Prime+ Studio - Mattifying + pore minimizing primer - Matująca baza pod makijaż z czarną glinką minimalizująca pory - Baza w tubce ma kremową konsystencję o szarym kolorze. Pachnie jak maseczka z węglem czy cos w tym stylu. Dla mnie jest to przyjemny zapach. Po rozsmarowaniu wtapia się w skórę i nie pozostawia żadnego koloru. Nie zauważyłam, aby matowiła, ale przepięknie minimalizuje pory. Nakładając podkład pory są niemal niewidoczne. Dodatkowo szybko się wchłania i przedłuża trwałość makijażu. Jest bardzo wydajna, bo jeszcze niedawno myślałam, że się w ogóle nie skończy, a do tego bardzo przystępna cenowo. Polecam :)



Lovely - Camouflage Foundation - Kryjący podkład do twarzy - mój odcień to 3 ivory. Podkład ma gęsta konsystencję i delikatny zapach. Ciemnieje o jakiś jeden ton, a gama kolorystyczna jest dosyć słaba ( 4 odcienie bodajże). Ma bardzo dobre średnie krycie idące w stronę mocnego. Można budować. Skóra po nałożeniu jest matowa i gładka jednocześnie wygląda lekko i nie ma efektu maski. Długo utrzymuje się na cerze jednak po dłuższym noszeniu wchodzi w zmarszczki. Dobrze współgra z kremami jak i kosmetykami kolorowymi różnych marek. Dodatkowo nie wysusza i nie zapycha. Wydajność raczej średnia, ale cena jest niska więc jakoś da się przeżyć. Piękna szata graficzna nawiązująca do słynnego już korektora. Jestem pozytywnie zaskoczona, gdyż początkowo miałam mieszane uczucia. Na co dzień jest idealny więc polecam.


My Secret - Matte Blur Effect Make-up - Podkład matujący - mój odcień to 01 ivory. Podkład ma lekką konsystencję i pachnie jak krem - tak pielęgnacyjnie (delikatnie, ale przyjemnie). Niestety ciemnieje o jeden ton. Co do krycia to jest średnie w stronę mocnego (da się budować), a jednocześnie wygląda lekko na skórze po mimo, że jest matowy. Łatwo się nakłada jednak nie utrzymuje się zbyt długo na skórze. Dobrze współpracuje z pozostałymi produktami. Poza tym nie zapycha. Zdarza się, że podkreśla suche skórki. Dodatkowo jest dosyć wydajny i ma niską cenę. Trzeba uważać na opakowanie, gdyż kosmetyk lubi się z niego wylewać. Moim zdaniem średniak i raczej do niego nie wrócę.


Max Factor - Miracle Veil - Radiant Loose Powder - Sypki puder rozświetlający - posiada plastikowe opakowanie, które jest przeźroczyste, dzięki czemu widzimy ile produktu nam zostało. W opakowaniu puder wygląda na mokry jednak dotykając go jest delikatny i jedwabisty w dotyku. Jest drobnozmielony i posiada malutkie drobinki. Kosmetyk nie posiada zapachu i ma beżowy odcień. Dla osób z bladą cerą może się nie sprawdzić, bo z powodu koloru może przyciemniać. Puder przepięknie wygładza cerę. Na skórze wygląda jak taki satynowy mat, dzięki czemu cera wygląda zdrowo, a nie przytłaczająco. Ja używałam głównie do utrwalania korektora pod oczami i to jak on wygląda w tym miejscu jest po prostu niesamowite. Czasem używałam go też na całą twarz i również się sprawdzał. Poza tym nie wysusza i jest wydajny. Zdecydowanie polecam :)




Makeup Revolution - Luxury Banana Powder - Puder sypki - opakowanie nie należy do zbyt przyjemnych. Przez małą zakrętkę pojawia się problem, by nabrać produkt na pędzel. Co prawda niska cena w porównaniu do ilości kosmetyku jest jak najbardziej na plus. Jest to puder sypki o żółtym kolorze. Nie posiada zapachu. Daje matowy efekt i o ile z podkładem rozświetlającym lub satynowym źle to nie wygląda tak z matującym podkładem daje matowy efekt, który zbyt naturalnie niestety nie wygląda. Dodatkowo pojawia się problem z nakładaniem bronzera i nie wiem od czego to zależy, bo używałam różnych bronzerów, aby sprawdzić o co chodzi. I tak oto raz nakładając bronzer wszystko jest ok tak następnym razem nakładając ten sam kosmetyk robią się plamy. Ja jestem na nie i nie wiem, gdzie polega fenomen tego kosmetyku.




Bell - Bon Bon - Sweet Love Highlighter - Puder intensywnie rozświetlający - kolejny rozswietlacz z edycji limitowanych z Biedronki. Przepiękne opakowanie, które skradło moje serce. W środku 3 kolory, które można nakładać osobno lub mieszać wszystkie razem. Jestem zwolenniczka tej drugiej opcji. Kosmetyk jest bezzapachowy. Pigmentacja jest bardzo dobra, ale da się nad nią panować. Jeśli chodzi o wygląd na skórze to wygląda przepięknie - jak tafla bez jakichkolwiek drobinek. I nie żartuję w tym momencie ani trochę. Efekt moim zdaniem należy do tych mocniejszych, ale da się go jeszcze dobudować jeśli ktoś ma ochotę. Dobrze nakłada się na pędzel. Poza zastosowaniem na twarzy świetnie wygląda również na oku jak rozświetlenie wewnętrznego kącika jak i na całej powiece ruchomej. Poza tym jest tani i wydajny, ale podejrzewam, że już niedostępny. Tak czy inaczej jakby się kiedyś gdzieś pojawił to bierzcie śmiało :)




Freedom Makeup London - Pro Eyebrow - Zestaw do brwi - mam wersję medium-dark. Opakowanie to plastikowa czarna paletka, która wygląda schludnie i prosto. W środku 3 cienie oraz wosk utrwalający. Dodatkowo posiada lusterko i minipęsetę oraz pędzelek chociaż te dwa ostatnie moim zdaniem są zbędne. Cienie są bardzo miękkie i mocno się osypują. Dodatkowo ich pigmentacja jest bardzo dobra więc potrzeba trochę lekkiej ręki. Wosk jest najciemniejszy z całej palety i również należy go nakładać w małej ilości, aby nie zrobić sobie kruczoczarnych brwi. Ja używałam wszystkiego tzn. malowałam brwi trzeba cieniami, każdego umiejscawiając w innym obszarze brwi, a na to szedł wosk. Dzięki tej paletce podkreślanie brwi to czysta przyjemność. Dodatkowo wyglądają na wypełnione w 100% przy tym nie wygląda to sztucznie ani przerysowanie. Trzymają się dosłownie cały dzień. Do tego niska cena i duża wydajność. Jestem zadowolona z tego zakupu :)




Makeup Revolution - Kredka do brwi - Mój kolor to medium brown. Kredkę posiadam z kalendarza adwentowego. Przepiękny kolor w sam raz do moich brwi. Nie jest zbyt twarda, ale też nie rozmazuje się podczas rozprowadzania. Da się nią wyrysować pojedyńcze włoski. Jak wiadomo kredki do brwi nie należą do zbyt wydajnych, ale za to ta utrzymuje się cały dzień bez żadnego uszczerbku na brwiach. Minusem może być konieczność temperowania, ale dla mnie to nie problem. 



Makeup Revolution - Eye Primer - Bazę mam z kalendarza adwentowego. Posiada kremową lekko tłustą konsystencję o jasnobeżowym kolorze. Uwielbiam bazy w opakowaniach jak korektory, gdyż nie musimy wkładać rąk do środka jak w przypadku słoiczków. Szybko się rozprowadza i sprawia, że cienie utrzymują się na powiece niemal cały dzień. Jak znajdę ją gdzieś do kupienia samodzielnie to na pewno ją zakupię :)



Eveline - Art Professional Make-up - Eyeliner Maker - Eyeliner w pisaku - eyeliner posiada dosyć precyzyjną końcówkę i ma czarny satynowy odcień. Jeśli chodzi o wyrysowanie kreski to nie ma z tym problemu jednak końcówka po mimo precyzyjności jest trochę gruba przez co nie da się namalować cienkiej kreski. Nie odbija się na powiece i mimo końcówki to ładnie wygląda na oku. Dodatkowo jest wydajny i tani. Jednak precise liner jest mimo wszystko lepszy.



Wibo - Nude Lips - Konturówka do ust - Mój odcień to nr 4. Kredka jest miękka i ma bardzo dobrą pigmentację. Łatwo się nakłada jako podkreślenie konturu ust jak i wypełnienie ich. Obojętnie czy zostawiamy ją samodzielnie, nałożymy błyszczyk lub pomadkę - w każdej opcji prezentuje się fenomenalnie. Jest bardzo wydajna i ma niską cenę. Co do trwałości to raczej średnia, ale za to jak wygląda na ustach to warto ja wypróbować.



Freedom Makeup London - Pro Lipstick - Szminka do ust - moje odcienie to 116 game on i 117 juicy lips. W sumie mam jeszcze 3 pomadki, ale jeszcze nie zaczęłam używać. Pomadki posiadają kremową konsystencję i są bezzapachowe. Pigmentacja jest ok, widać ją na ustach i nie trzeba malować nie wiadomo ile razy. Jest tania i wydajna. Łatwo rozprowadza się na ustach, ale niestety podkreśla wszystkie niedoskonałości. Ja przed nałożeniem jej nakładam peeling na usta i pomadkę, a dopiero później przechodzę do szminki. Inaczej wygląda sucho i nieestetycznie. Jak na szminkę to bardzo szybko się zjada. Raczej nie polecam.



Manhattan - High Shine - Lipgloss - Błyszczyk do ust - mój odcień to 19L. Błyszczyk ma lekką konsystencję i przepiękny zapach. Ma średnią pigmentację. Na ustach jest lekki i wygląda przepięknie. Daje efekt mokrych ust z drobinkami co mi osobiście bardzo się podoba. Jak wiadomo jest to błyszczyk więc nie ma co liczyć na nie wiadomo jaką trwałość jednak dopóki nie zjemy żadnego posiłku to się trzyma. Niska cena również jest na plus. Niestety nie należy do zbyt wydajnych, ale myślę, że po raz kolejny po niego sięgnę :)



Dermacol - Aroma Ritual - Hand Cream "Grappe & Lime" - Krem do rąk z winogronami i limonką - ma kremową i lekką konystencję o białym kolorze. Cudownie pachnie winogronami i ten zapach podoba mi się bardziej niż ta opcja z pomarańczą i czekoladą. Krem szybko się wchłania, nie posiada lepkiej warstwy i jest wydajny - niewielka ilość wystarczy, aby pokryć całe dłonie. Kosmetyk sprawia, że nasze dłonie są nawilżone i nie jest to zbyt krótki efekt. Dodatkowo są miękkie i gładkie w dotyku. Poza tym krem należy do niskiej półki cenowej. Zdecydowanie polecam.


Ziaja - Pielęgnacyjny przysmak - Nawilżający krem do rąk "Truskawkowy puch - Marshallow" - krem ma lekką konsystencję o jasnoróżowym kolorze. Pachnie niby truskawkami, ale zapach po mimo, że jest nawet przyjemny to jednak należy do sztucznych. Krem szybko się wchłania, ale zostawia lepką warstwę co może być trochę drażniące. Po użyciu skóra jest nawilżona i miękka w dotyku. Niestety jest to bardzo krótkotrwały efekt. Poza tym ma fajne, małe, poręczne opakowanie jednak jak na 50 ml w środku to nie jest to zbyt wydajny produkt. Zużyć zużyłam, ale jest sporo kremów do rąk na rynku, które robią zdecydowanie dużo więcej.


Ziaja - Masło kakaowe - Kremowe mydło pod prysznic - Mydło ma średnio gęstą konsystencję o mlecznym kolorze. Przepięknie pachnie delikatną czekoladą. Dobrze się pieni, dzięki czemu nasze ciało jest dobrze umyte. Delikatnie natłuszcza i nawilża jednak nie na tyle, aby nie użyć balsamu czy masła do ciała. Nie zauważyłam, aby wysuszał skórę. Poza tym nie podrażnia. Natomiast poprawia koloryt skóry :) Dodatkowo niska cena i spore opakowanie jak najbardziej na plus. Minusem może być średnia wydajność jednak jak ktoś lubi testować kosmetyki to nie powinno mu to przeszkadzać. Ja jestem zadowolona :)


Bania Agafia - Modelujący solny peeling do ciała - Peeling ma gęstą, żelową konsystencję z zatopionymi kryształkami soli, które są dosyć spore. Ma ciemnoróżowy kolor i pachnie jagodami i lasem. Bardzo przyjemny i relaksujący zapach. Jeśli chodzi o zdzieranie naskórka to jest dosyć mocne. Zdecydowanie nie dla skóry wrażliwej. Świetnie oczyszcza skórę i pozostawia ją miękką i gładką w dotyku. Nie zostawia żądnego tłustego filmu. Poza tym nie wysusza i nie podrażnia. Delikatnie nawilża, bo czasami nie nakładałam na niego balsamu, a skóra mimo to nie była szorstka. Najlepszy peeling jaki miałam do tej pory. Jeśli ktoś szuka mocnego zdzieraka to właśnie jest to :)



Sylveco - Łagodny żel do higieny intymnej - Żel posiada lejącą konsystencję i jest bezbarwny. Ma specyficzny zapach, który na szczęście jest mało wyczuwalny. Próbka starczyła na jakieś 5 użyć więc myślę, że może być wydajny. Jeśli chodzi o działanie to na pewno koi i łagodzi. Dodatkowo nie wysusza i nie podrażnia. Tak na prawdę minusem może być tylko zapach.


Gehwol - Soft Feet - Krem z mlekiem i miodem do pielęgnacji stóp i nóg - z góry zaznaczam, że wykończyłam próbkę, a pełnowymiarowego opakowania nie posiadam. Krem ma lekką konsystencję o białym kolorze. Posiada delikatny zapach, który jest mleczny, ale przyjemny. Jeśli chodzi o działanie to nawilża stopy i sprawia, że są one wygładzone, a naskórek jest delikatnie zmiękczony. Poza tym szybko się wchłania i się nie klei. Mi próbka starczyła na dwa użycia. Na pewno jest to ciekawy produkt i z pewnością kupię pełnowymiarowe opakowanie. 


Green Pharmacy - Szampon do włosów tłustych u podstawy i suchych na końcach "Żeń-szeń" - opakowanie standardowe jak na markę przystało - ciemna butelka z zieloną zakrętką na klik. Konsystencja szamponu jest wodnista, ale nie, aż tak aby spływała z ręki. Ma ziołowy nieco intensywny zapach więc niektórym może przeszkadzać. Jeśli chodzi o działanie to wypadania włosów niestety nie powstrzymał. Co prawda jest to trochę uciążliwe dla mnie chociaż pocieszam się faktem, że mam dużo gęstych włosów i ogromną ilość baby hair, ale mimo to mogłyby wypadać nieco mniej. Dobrze oczyszcza włosy, ale po jego zastosowaniu pojawia się problem w rozczesaniu włosów. Co prawda zazwyczaj używam odżywki lub maski na włosy oraz spray'u jako ułatwiacza rozczesania włosów, ale po tym szamponie plączą się jak nie wiem co. Dodatkowo po mimo niskiej ceny nie należy do zbyt wydajnych produktów. Zdecydowanie nie polecam.


Vianek - Seria Czerwona - Intensywnie regenerująca maska do włosów ciemnych farbowanych - kosmetyk jest zamknięty w małym słoiczku z zakrętką. Ma gęstą minimalnie kremową konsystencję o białym kolorze. Posiada zapach, który nie jest ani przyjemny ani nieznośny. Po prostu jest, ale idzie się do niego przyzwyczaić. Po zastosowaniu włosy są miękkie i gładkie w dotyku. Dodatkowo są nawilżone. Jeśli chodzi o regenerację to nie zauważyłam takiego efektu. Natomiast maska nie plącze włosów co wiąże się z tym, że da się je rozczesać bez używania dodatkowych specyfików. Może być, ale znam lepsze maski niż ta.



Znacie któryś z kosmetyków?
I jak  Wam poszło zużywanie produktów w styczniu?


Pozdrawiam :)