Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tutti Frutti. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tutti Frutti. Pokaż wszystkie posty

12 kwietnia 2022

301. Tutti Frutti - Nawilżający peeling cukrowy do ciała "Pomarańcza i truskawka"


Hej :)

Jak zapewne wiedzie uwielbiam peelingi Tutti Frutti przede wszystkim za przepiękne zapachy jakie posiadają :) Jeśli chcecie wiedzieć jak sprawdził się ten z pomarańczą i truskawką to zapraszam na dalszą część wpisu :)


Opis producenta:

Przenikające Twoje ciało dźwięki delikatnego menueta, prosto z dworu Ludwika XIV. Zapach pomarańczowego gaju, w którym radośnie pląsa chiński mandaryn, błogi szum szampana, do którego podano truskawki we wspaniałej paterze z chińskiej porcelany... Truskawkowo-pomarańczowe sny i Twoje ciało, które krzyczy: tak, to jest to! No nie mów, że odmówisz swojemu ciału...
Nawilżający peeling z kryształkami cukru Pomarańcza i Truskawka działa jak działa przeciwmonotonne! Porusza, pobudza, oczyszcza, wygładza, natłuszcza i złuszcza, a to wszystko za sprawą mocnego ładunku ekstraktu pomarańczy oraz kompleksu nawilżającego. Całe ciało delikatnie się nasprężynuje i będzie chciało przeskoczyć cały dzień!

Moja opinia:

Opakowanie to tubka w pomarańczowych odcieniach z czarnym zamknięciem na klik. Szata graficzna zdecydowanie cieszy oko. W środku 210g produktu za około 12zł. Przy stosowaniu raz w tygodniu starcza na jakieś 4 miesiące.
Peeling ma dosyć gęstą konsystencję. Jest koloru pomarańczowego i posiada cukrowe drobinki. Jeśli chodzi o zapach to pachnie przepięknie pomarańczą. Truskawki tu nie czuję, ale zapach jest bardzo przyjemny taki owocowy.


Produkt łatwo się rozprowadza i równie sprawnie się go zmywa. Nie pozostawia żadnej tłustej warstwy. Jest wydajny i określiłabym go jako delikatny peeling. Fani mocnych zdzieraków nie będą z niego zadowoleni. Delikatnie złuszcza i nawilża naszą skórę. Jednak nawilżenie jest tylko chwilowe tak więc bez masła czy balsamu się nie obejdzie.
Moim zdaniem peeling należy do dobrych i przyjemnych produktów. Przepięknie pachnie i sprawdzi się świetnie, gdy chcemy delikatnie złuszczyć naskórek.

Pozdrawiam


26 maja 2021

199. Tutti Frutti - Nawilżająca mgiełka do ciała "Gruszka & żurawina"


Hej :)

Bardzo lubię kosmetyki Tutti Frutti przede wszystkim ze względu na zapach jaki posiadają :) Tym razem postanowiłam przetestować mgiełkę do ciała. 


Opis producenta:

Pięknieją dziewczyny od gruszki i żurawiny! Starożytni Rzymianie uwielbiali słodycz gruszki, nazywając ją "gwiazdą ogrodów". Zapewne już w tym samym czasie Indianie Delaware orzeźwiali się lekko kwaśną żurawiną. To słodko-kwaśne połączenie orzeźwi cię i rozanieli jednocześnie. Nie widzisz tego? To wyobraź sobie gruszkowinę czy żurawuszkę! Zobacz co Cię czeka! Twoje ciało naenergetyzowane wibrującym zapachem odwzajemni się doskonałym samopoczuciem. Skóra rozpieszczona kompozycją aloesu, ekstraktu z gruszki i kwasu hialuronowego będzie specjalnie dla Ciebie tak gładka i miękka jak wzorzec miękkości z Sevres!

Moja opinia:


Opakowanie to przeźroczysta buteleczka z czarnym atomizerem. Szata graficzna w kolorze gruszki wygląda bardzo apetycznie. W środku 200 ml produktu za około 11 zł. Przy stosowaniu raz lub dwa razy w tygodniu starcza na około pół roku.
Konsystencja jest wodnista, w jasnozielonym kolorze. Przepięknie pachnie słodką gruszką chociaż zapachu żurawiny tutaj nie czuję. Ze względu na to, że zapach jest dosyć słodki nie każdemu może przypaść do gustu.
Zazwyczaj mgiełek używamy latem zamiast perfum. Tutaj jednak ja stosowałam tą mgiełkę jako alternatywę zamiast balsamu czy masła do ciała i tu również produkt sprawdza się świetnie. Psikałam całe ciało po kąpieli po czym wsmarowywałam w skórę. Po aplikacji skóra jest delikatnie nawilżona i pachnąca. Dodatkowo jest miękka i delikatna w dotyku. Co prawda ten efekt dość krótko utrzymuje się na skórze, ale i tak uważam, że nie ma tragedii. Poza tym orzeźwia i chłodzi co latem jest zdecydowanie niezbędne.
Moim zdaniem jest to dobry produkt, który należy do tych wydajnych. Co prawda jeśli ktoś nie lubi krótkich efektów to nie jest to mgiełka dla niego. 

Pozdrawiam


27 kwietnia 2021

191. Nowości kosmetyczne

 

Hej :)


Już czas, aby pokazać Wam co zakupiłam w tym miesiącu :) Tym razem zakupy zrobiłam na stronie wizaz24.pl, a dodatkowo byłam również w Rossmanie i Biedronce :)



Zamówienie z wizaz24.pl:

- Tutti Frutti - Masło do ciała rewitalizujące - "Brzoskwinia & Mango" - 200 ml (14,77 zł)
- Green Pharmacy - Ppeeling cukrowo-solny "Masło shea & zielona kawa" - 300 ml (17,72 zł) - użyłam po raz pierwszy i podoba mi się ten delikatny zapach natomiast peeling należy do tych bardziej delikatnych :)
- Soraya - Silnie odżywczy krem do rąk skóry dojrzałej - 100 ml (8,05 zł) - zaczęłam używać i muszę powiedzieć, że faktycznie odżywia i nawilża dosyć dobrze skórę dłoni. Póki co jestem zadowolona :)
- Soraya - Intensywnie odmładzający krem do rąk skóry dojrzałej - 100 ml (8,05zł)
- Eveline - Samoopalająca mgiełka do ciała - 150 ml (16,55) - użyłam dopiero raz i jak sprawdzałam na ręce to byłam załamana, że nie działa, aczkolwiek po pierwszym użyciu stwierdzam, że opala, bo do tej pory mam ciemniejszy ślad na ręce :)
- Floslek - Krem ochronny do opalania SPF 50 - 50ml (26,12 zł)
- Bell - HypoAllergenic - Róż modelujący w sztyfcie - 6g (23,13 zł) - użyłam raz i to chyba jest jakaś totalna pomyłka.
- Bell - HypoAllergenic - Contour Stick - Bronzer modelujący do twarzy - 6g (26,90zł) - śmiem twierdzi, że kosmetyki do konturowania mogą się szybko skończyć. Użyłam raz i już wiem, że pigmentu to nie mają i trzeba się trochę namachać, aby było coś widać na twarzy...


Zakupy z Rossmana:

- Lovely - Pastel Tropics - Paleta cieni (22,99 zł)
- Makeup Obssesion - Crystal Waves - Paleta cieni (29,99zł)
- Makeup Obsession - x Wersow - You got this - Paleta cieni (29,99zł)
- Soraya - Plante - Balsam do ust naturalnie odżywczy (13,99 zł)
- Bielenda - Eco Nature - Balsam do ust nawilżający "Mleczko migdałowe + jaśmin + róża" (9,99 zł)


I już ostatnie zakupy z Biedronki:

- Bell - Peach Skin BB Cream - Krem BB; kolor: natural beige - 20ml (10,99zł) - użyłam raz i faktycznie jest bardzo leciutki, ale póki co jestem zadowolona :)
- Bell - Spring Sounds - Electric Vibes - Kolorowe cienie do powiek  (13,49 zł) - praca z nimi wymaga trochę pracy, aczkolwiek jestem zadowolona z efektu jaki dają :) Zresztą sami zobaczycie za niedługo :P

W sumie kupiłam 15 kosmetyków w tym 7 do makijażu, 3 do pielęgnacji twarzy i 5 do ciała. Na to wszystko wydałam 272,72zł.
Znacie któryś z kosmetyków? Dajcie znać co o nich myślicie :)


Pozdrawiam :)



12 stycznia 2021

161. Denko - grudzień 2020

 

Hej :)


Czas na denko grudnia :) Tym razem udało mi się wykończyć 17 kosmetyków z czego 8 kosmetyków do makijażu, 5 do pielęgnacji twarzy, 3 do pielęgnacji ciała i 1 do włosów. Jeśli chcecie wiedzieć co to za produkty i co o nich myślę to zapraszam dalej :)



Hean - Brightener od Foundation Colour - Rozjaśniacz kolorów podkładów - ma gęstą konsystencję o białym kolorze. Świetnie rozjaśnia podkłady, które są zbyt ciemne przy tym nie zmieniając ich właściwości. Dodatkowo nie ma zapachu jest tani i wydajny. Ja już zaczęłam używać drugie opakowanie :) Świetny produkt szczególnie, gdy kupujemy podkłady przez internet, gdyż nie zawsze idzie dobrze trafić z odcieniem.




Bielenda - Make-up Academie - Matt - Fluid matujący - mój odcień to nr 2 beżowy. Podkład posiada gęstą konsytencję, którą łatwo się rozprowadza. Nie posiada zapachu. Trochę ciemnieje o jakiś jeden maks dwa tony. Krycie określiłabym jako dobre, które można budować, idące w stronę średniego. Jestem w szoku jak ten kosmetyk wygląda na skórze. Wygląda bardzo naturalnie jak nasza druga, lepsza skóra. Długo się utrzymuje, faktycznie jest matowy, ale wygląda bardzo zdrowo i świeżo. Nie wchodzi w zmarszczki oraz nie zapycha. Po mimo gęstej formuły jest bardzo lekki. Ja jestem w szoku. Do tego jest tani. Co do wydajności to raczej jest średnia, ale i tak polecam wypróbować :)



Soraya - Studio Matt - Fluid matujący - Mój odcień to 03 naturalny. I nazwa chyba ma niewiele wspólnego z faktycznym kolorem, gdyż niewiele osób mogłoby go nałożyć nawet latem - taki jest ciemny. Na szczęście jest rozjaśniacz więc się zbytnio nie martwiłam. Ma lekko gęstą, kremową konsystencję i pachnie jak jakiś kosmetyk pielęgnacyjny. Łatwo się rozprowadza na twarzy. Jeśli chodzi o krycie to jest niskie i za bardzo nie da się go budować. Na co dzień może być, ale jeśli ktoś lubi mocniejsze krycie to odpada. Po nałożeniu skóra jest zmatowiona,wyrównana i wygładzona. Zakrywa drobne niedoskonałości - z większymi jest problem. Dobrze wygląda na twarzy - mat nie jest zbyt tępy tylko raczej zdrowy. Trwałość jest średnia, bo z czasem wchodzi w zmarszczki. Poza tym jest tani i wydajny. Efekt ładny, ale jestem ciekawa jak wygląda pozostała gama odcieni.


Bell - Magical Fairy Tale - Eye Bright Pencil - Rozświetlająca kredka do oczu - kredka jest automatyczna i nie posiada zapachu. Ma przepiękny cielisty kolor i dosyć długo utrzymuje się na linii wodnej. Nie jest ani zbyt miękka ani zbyt twarda - taka akurat. Ładnie sunie po linii wodnej jednak trzeba ją dwa razy zaaplikować, aby pigment był bardziej widoczny. Świetnie rozjaśnia spojrzenie, dodatkowo jest wydajna i nie łamie się zbyt szybko. Tani produkt, który się sprawdza.



Lovely - Curling Pump Up Volume Black Mascara - Czarna mascara pogrubiająca i unosząca rzęsy - jeden z lepszych jakie miałam okazję używać. Ma silikonową szczoteczkę, która jest poręczna przez co docieramy nią nawet do najkrótszych rzęs. Efekt dla niektórych może nie być zbyt spektakularnt jednak jeśli ktoś ma takie rzęsy jak ja - jest ich dużo, ale są krótkie to będzie zadowolony. Ładnie pogrubia i wydłuża rzęsy. Trzy warstwy i efekt jak dla mnie jest bardzo dobry. Do tego nie brudzi powieki, nie kruszy się i nie odbija pod okiem. Niska cena, dobra wydajność i efekt, który widać.


Eveline - Color Edition - Szminka do ust - piękne złote opakowanie, które wygląda luksusowo. Posiada delikatny zapach, ale nie wiem do czego mogłabym go porównać. W każdym bądź razie brzydki nie jest. Mój odcień to 729 deep red - czyli klasyczna czerwień. Konsystencja pomadki jest kremowa i lekka. Jest bardzo dobrze napigmentowana. Na ustach ma satynowe wykończenie i bardzo ładnie wygląda. Utrzymuje się bardzo długo i ładnie się zjada. Dodatkowo nie wysusza tylko nawilża nasze usta przez co wyglądają przepięknie. Poza tym jest wydajna, tania i ją uwielbiam :)



Bell - Mat Liquid Lips - Matowa pomadka w płynie - Mój kolor to 01 dream - nudziakowy róż w sam raz na co dzień. Ma płynną konsystencję i posiada zapach, który nie należy do przyjemnych. Bardzo lekko sunie po ustach i szybko zastyga. Pigment jest bardzo dobry. Jeśli chodzi o trwałość na ustach to dopóki nic nie zjemy wszystko jest w porządku jednak po jedzeniu znika niemal całkowicie. Świetnie wygląda na ustach jednak z czasem potrafi je niestety wysuszyć. Niska cena na plus jednak nazwałabym ją średniakiem.



Essence - Keep It Perfect! - Make-up Fixing Spray - Mgiełka utrwalająca makijaż - opakowanie, a właściwe atomizer to istna katorga. Wydaje tyle produktu, że zamiast utrwalać to wszystko jest mokre i niemalże spływa z twarzy. Zapach jest delikatny, ale przyjemny. Utrwala makijaż jednak ze względu na męczące opakowanie więcej po nią nie sięgnę.


Bielenda - Expert Czystej Skóry - Odżywczy 2-fazowy płyn do demakijażu oczu i ust - dobrze zmywa makijaż, a przy okazji nawilża i odżywia okolicę oczu. Więcej na jego temat pisałam <tutaj>


Ala natural beauty - Hydrolat z róży damasceńskiej - przepięknie pachnie różą i wspaniale odświeża naszą skórę. Bardzo się cieszę, że mogłam go przetestować, bo został moim ulubieńcem :) Więcej na jego temat pisałam <tutaj>.


Floslek - Żel ze świetlikiem i chabrem bławatkiem do powiek i pod oczy - ma żelową, gęstą konsystencję, jest bezbarwny i nie posiada zapachu. Szybko się rozprowadza i tak samo szybko się wchłania. Nadaje się pod makijaż. Skóra po aplikacji jest delikatnie nawilżona i wygładzona. Dobrze chłodzi przez co zmniejsza opuchliznę pod oczami. Ja dla lepszego efektu trzymam go w lodówce. Nie podrażnia skóry. Co do redukcji cieni to nie zauważyłam takich efektów. Jest tani i wydajny. Dla niewymagającej skóry pod oczami się sprawdzi jednak jeśli ktoś ma jakikolwiek problem z tą okolicą to jest zdecydowanie za słaby.


Green Pharmacy - Zmiękczający Balsam do Ust - 5 olejów i witamina E - opakowanie to sztyft jak na balsamy do ust przystało. Bardzo ładnie pachnie chociaż nie mam pojęcia co to może być za zapach. Pomadka po nałożeniu ma lekko olejowa formułę, którą można odczuć. Dobrze nawilża i sprawia, że usta są miękkie i gładkie. Niestety ten efekt nie utrzymuje się zbyt długo, a szkoda. Przez to balsam nie jest zbyt wydajny. Poza tym bardzo tani produkt, który miał duży potencjał.


Sylveco - Pomadka miętowa z peelingiem - opakowanie takie jak pomadki czyli w sztyfcie. Pomadka posiada delikatne drobinki cukru brzozowego, który peelinguje nasze usta. Pachnie miętą i jest to przyjemny zapach. Produkt jest wydajny i tani. Drobinki są delikatne więc raczej nikt nie powinien zrobić sobie krzywdy. Jeśli chodzi o działanie to na pewno nawilża, wygładza, delikatnie chłodzi oraz usuwa martwy naskórek. Co prawda nie jest to efekt bardzo długotrwały, ale faktem jest to, że działa. Ja na pewno sięgnę jeszcze po inne wersje :)


Dermacol - Aroma Ritual - Hand Cream Belgian Chocolate - Krem do rąk o zapachu belgijskiej czekolady - podoba mi się szata graficzna, która jest interesująca. Kosmetyk ma kremową, lekką konsystencję o białym kolorze. Pachnie pomarańczą z delikatną nutką czekolady. Zapach trochę dziwny, ale mi się podoba. Szybko się wchłania i nie zostawia tłustego filmu. Dłonie są miękkie, gładkie i nawilżone. Po kontakcie z wodą zbyt dużo go nie zostaje na dłoniach, ale coś tam jeszcze jest. Do tego jest tani i wydajny. Sprawdzi się jako krem na co dzień jednak do skóry, która nie jest zbyt problematyczna.


Tutti Frutti - Odżywczy balsam do ciała "Ananas i kokos" - tak jak uwielbiam tą markę tak ten produkt był chyba najgorszy jaki miałam okazję poznać. Poręczne opakowanie z świetną szatą graficzną. Ma lekką i kremową konsystencję o białym kolorze. Zapach jest chemiczno kokosowo ananasowy. Może komuś przypadnie do gustu, ale dla mnie to najgorszy zapach jaki może mieć kosmetyk. To sprawia, że aplikacja po mimo tego, że jest łatwa to nie należy do przyjemnych. Balsam szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu. Odżywia i nawilża sprawiając, że skóra jest miękka i gładka w dotyku. Jednak po mimo dobrego działania nie sięgnę więcej po niego.


Green Pharmacy - Krem do stóp ze skłonnością do zgrubień i odcisków "Kwasy AHA i olejek cedrowy" - opakowanie to tubka, z której wydobywamy produkt bez problemu. Konsystencja kremu jest gęsta, dosyć tłusta. Posiada zapach, który kojarzy mi się z Viks? do smarowania dzieci. Taka mięta, która ułatwia oddychanie. Mi się podoba, ale nie każdemu może przypaść do gustu. Krem dosyć szybko się wchłania. Stopy są nawilżone i zmiękczone. Kosmetyk poprawia wygląd stóp, które stają się gładkie i miękkie w dotyku. Należy jednak nadmienić, że nie jest to działanie długotrwałe. Jednak jakby nie było jest to tani i wydajny produkt, który działa, ale dosyć słabo.


Orientana - Kokosowa terapia do włosów - plastikowa butelka z zakrętką, w której znajduje się 105ml produktu. Posiada dziwną, ale interesującą konsystencję, która jest stała jednak pod wpływem ciepłej wody zmienia się w ciekłą. Pachnie kokosem i jest to zapach przyjemny i wyczuwalny jeszcze po aplikacji. Używałam go na całe włosy, ale przede wszystkim na końcówki. Nakładałam na włosy po czym myłam je standardowo szamponem i odżywką. Po użyciu włosy były nawilżone i odżywione. Dodatkowo są miękkie i gładkie w dotyku. Dodatkowo da się je rozczesać co jest już sporym plusem. Poza tym nie podrażnia, nie obciąża i nie przetłuszcza włosów. Do tego niska cena i wydajność również jest na plus. Polecam wypróbować, bo potrafi zdziałać cuda.


Znacie któryś z kosmetyków?
A Wy ile kosmetyków zużyliście w poprzednim miesiącu?


Pozdrawiam :)



05 grudnia 2020

150. Denko - listopad 2020


Hej :) 


Jak Wam minął listopad? Bo mi zdecydowanie za szybko. W denku listopada w sumie znalazło się 17 kosmetyków w tym: 6 do pielęgnacji twarzy, 7 do makijażu, 2 do pielęgnacji ciała i 2 do pielęgnacji włosów. Jeśli jesteście ciekawi co zużyłam i jak mi się sprawdziło to zapraszam dalej :)





Perfecta - Your Time is Green - Żel z drobinami do mycia twarzy - opakowanie to tubka z zamknięciem na klik. W środku 150 ml produktu. Żel ma dosyć lejącą konsystencję o jasnozielonym kolorze. Posiada drobinki, które są niemalże niewyczuwalne. Pachnie delikatnie zieloną herbatą. Kosmetyk łatwo się rozprowadza na skórze. Nie zapycha i nie podrażnia. Dzięki mikroskopijnym drobiną myślę, że sprawdzi się również do cery wrażliwej. Dobrze oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i przygotowuje do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Cera po użyciu jest odświeżona, wygładzona i nawilżona. Dodatkowo jest wydajny i przystępny cenowo. Jak dla mnie nie ma żadnych minusów. 


Clinique - Anti-blemish solutions - Płyn rozświetlający - o tym kosmetyku pisałam więcej <tutaj> więc jeśli chcecie więcej informacji to zapraszam do osobnego wpisu. W dalszym ciągu alkoholowy zapach jest nie do zniesienia. Chociaż rozświetla naszą skórę, a niedoskonałości znikają to niestety z wielkim uporem zużyłam go do końca. W tym wypadku niska wydajność jest na plus :)



Biolaven - Krem pod oczy - z góry uprzedzam, że używałam tylko próbki więc jeśli chodzi o pełnowymiarowe opakowanie to opinie jak i działanie może się różnić. Pierwszy raz miałam okazję używać tej marki. Krem ma lekką konsystencję o białym kolorze. Cudownie pachnie lawendą z dodatkami winogron. Zapach jest obłędny. Kosmetyk łatwo rozprowadza się po skórze i dosyć szybko się wchłania. Pozostawia delikatnie lepką warstwę. Dobrze współpracuje z kosmetykami do makijażu. Krem odświeża i nawilża skórę wokół oczu. Dodatkowo skóra jest miękka, sprężysta i rozjaśniona. Dodatkowo kosmetyk jest wydajny, gdyż próbka 2 ml starczyła mi na jakieś 6 użyć. Z chęcią wypróbuję pełnowymiarowe opakowanie.


Floslek - Żel ze świetlikiem lekarskim do powiek i pod oczy - żel przede wszystkim delikatnie nawilża i szybko się wchłania. Nie jest zbyt wydajny i nie posiada zapachu. Sprawia, że skóra jest delikatnie wygładzona natomiast nie zauważyłam, aby łagodził objawy zmęczenia. Podsumowując - bez rewelacji.


Ala Natural Beauty - Skin Stick - Wielofunkcyjny sztyft do twarzy i ciała - więcej na jego temat pisałam <tutaj>. Używałam go jako kremu pod oczy, pomadki ochronnej i kremu do rąk. Pomijając opakowanie, które nie jest zbyt użyteczne, zapach jak i dosyć tłustą konsystencję to muszę przyznać, że nawet się spisał. Wszystkie te części ciała do którego go używałam były nawilżone i zregenerowane. Jednak brak mu wydajności, cena dosyć wysoka no i reszta minusów sprawia, że raczej go nie zakupię ponownie.



Pixi - FortifiEye Firming Eye Patches - Ujędrniające płatki pod oczy - czegoś takiego bardzo długo szukałam. Denerwuje mnie to, że marki mają płatki pod oczy do kupienia na jedno użycie. Nie widzę sensu w kupowaniu kilku opakowań dlatego też szukałam opcji, która będzie miała kilka par płatków na kilka użyć i znalazłam :) Opakowanie to odkręcany słoiczek, w środku mamy szpatułkę i 30 par płatków. Cena dosyć spora, ale po przeliczeniu wychodzi około 3 zł za parę więc nie jest źle no i mamy jeden produkt. Dla lepszego efektu kosmetyk trzymałam w lodówce. Jeśli chodzi o działanie to jest to jakieś istne cudeńko. Po zastosowaniu skóra wokół oczu jest bardziej napięta, zliftingowana i ujędrniona. Dodatkowo cienie pod oczami jak i opuchlizna jest zmniejszona. Po ściągnięciu płatków skóra wygląda tak choćby ją ktoś wyprasował, gdyż zmarszczki są niewidoczne. Poza tym jest miękka i gładka w dotyku oraz nawilżona. Jestem pełna podziwu, gdyż te płatki robią niemal wszystko to co chciałam i chyba trafią do ulubieńców roku :)


Lovely - Gold Pineapple Primer & Serum - Primer do twarzy 2w1 - opakowanie to szklana, mała buteleczka z pipetą. W środku 9 ml produktu co nie jest za dużo w porównaniu do ceny (około 20zł). Serum ma średniogęstą konsystencję, białego koloru ze złotymi drobinkami. Przepięknie pachnie ananasem. Używałam głównie jako bazy. Rozprowadza się bez najmniejszych problemów i dobrze współpracuje z podkładem. Po rozmasowaru skóra jest gładka i delikatnie lepka. Gdzieniegdzie widać drobinki, ale nie jest to zbyt zauważalne. Jeśli chodzi o przedłużenie makijażu to nie zauważyłam takiego efektu natomiast delikatnie nawilża skórę. Poza tym nie podrażnia i nie zapycha. Dla mnie nie było złe i polecam wypróbować chociaż nie jest to kosmetyk najlepszy jaki miałam.


Bandi - Anti acne - Multiaktywny krem BB - mój pierwszy produkt tej marki. Krem ma gęstą konystencję o jasnobeżowym kolorze. Nie radzę wąchać, gdyż zapach to istna tragedia. Całe szczęście, że podczas aplikacji nie czuć tego zapachu. Jeśli chodzi o krycie to jest delikatne, a nawet niskie. Ja bym nazwała to kremem tonującym, a nie kremem BB, bo jednak od tych drugich minimalnie większego krycia się oczekuje. Co do działania to ładnie wyrównuje koloryt skóry i jest niewidoczny, a także go nie czuć na cerze. Świetnie się sprawdza latem lub w innym wypadku, gdy nasza opalenizna jest bledsza. Stosowałam go głównie na twarz zamiast makijażu, aby delikatnie wyrównać cerę lub pod pełen makijaż. Dobrze współgra z następnymi kosmetykami, które się nakłada. Skóra po nałożeniu jest wygładzona, delikatnie zmatowiona i wygląda bardzo naturalnie. Podobno działa antybakteryjnie, ale poza delikatnym nawilżeniem nie zauważyłam innych leczniczych efektów. Dodatkowo krem należy do najbardziej wydajnych produktów jakie chyba istnieją. Moim zdaniem może być chociaż taki trochę średni. 


Makeup Revolution - Pencil Eye Liner - Kredka do oczu - kredka z kalendarza z poprzedniego roku. Odcień to black. Ma bardzo ładny czarny kolor. Jest miękka, ale bez przesady, gdyż da się nią wyrysować kreskę. Świetnie się sprawdza nałożona na powiekę i roztarta jak również na linię wodną. Jak wiadomo czarnych kredek nigdy nie jest za dużo, bo zawsze się przydają :) Należy ją temperować, ale zbytnio mi to nie przeszkadza.



L'oreal Paris - Volume Million Lashes Mascara - Pogrubiający tusz do rzęs - to już chyba kultowy kosmetyk, który miał każdy :) Tusz ma silikonową szczoteczkę, która jest dosyć spora. Dolne rzęsy początkowo się ciężko malowało, ale gdy dojdziemy do wprawy i będziemy wiedzieć jak manewrować szczoteczką to problem znika. Ma bardzo ładny zapach, taki perfumowany, ale przyjemny. Dla mnie jest to najlepszy tusz do rzęs jaki miałam i idealnie sprawdza się na większe wyjścia typu wesela, czy urodziny. Rzęsy są pogrubione, wydłużone i wyglądają spektakularnie. Dodatkowo kosmetyk jest trwały i wydajny. Jedynie pod koniec opakowania trochę się osypywał czasami, ale początkowo nie miało to miejsca. Jeśli jeszcze nie używaliście (w co wątpię) to koniecznie polecam wypróbować :)


Bell - Bon Bon - Long Lasting Mat Lip Contour - Trwała, matowa konturówka do ust - Mój odcień to 001 pudding. Ma przyjemną konsystencję, którą łatwo się rozprowadza na ustach. Sunie jak masełko. Nie posiada zapachu i jest automatyczna. Jeśli chodzi o długotrwałość to jest nawet dobra. Wiadomo, że jeśli coś zjemy tłustego to może zejść, ale poza tym się trzyma. Niestety jest to najmniej wydajny kosmetyk jaki miałam w życiu. Kredka po prostu lubi się łamać. Tak więc złamała się trzy razy i się skończyła. Podsumowując nie polecam. 



Makeup Revolution - Lip Liner - Konturówka do ust - konturówka pochodzi z kalendarza z 2019roku, ale dopiero teraz ją wykończyłam :P Mój odcień to chauffeur. Jest to idealny odcień nude taki brązowo-beżowy. Fajnie utrzymuje się na ustach - jest dosyć trwała i z wydajnością również nie najgorzej. Niestety trzeba temperować i nie byłoby to takie najgorsze. Tylko, że z czasem z jednej strony zamiast kredki jest nienatemperowana część i trochę może haczyć o usta. Poza tym przyjemna i łatwo się nakłada. Nie jest ani za miękka ani zbyt twarda.



Essence - You Better Work! - Fixing Spray - Utrwalający spray do makijażu - Ładnie pachnie i ma poprawny atomizer - nie robi idealnej mgiełki, ale też nie chlapie zbyt mocno w jedno miejsce. Bardzo ładnie scala makijaż i zdejmuje pudrowość. Nie zapewnia matowego efektu i nie przedłuża trwałości makijażu. Ogólnie nie jest zły, ale znam lepsze.


Lovely - Nail Recovery 3 in 1 Hardener - Utwardzacz do paznokci - opakowanie standardowe jak przystało na odżywkę do paznokci. Można stosować jako odżywkę, bazę pod lakier lub utwardzacz na lakier. Ja używałam jako odżywkę. Kosmetyk ma dosyć gęstą konsystencję i jest przeźroczysty. Posiada zapach lakieru do paznokci czyli w sumie nic specjalnego. Stosowałam odżywkę pomiędzy "wolnym" czasem od hybryd. Nakładałam jedną warstwę rano i wieczorem. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam, że paznokcie były zregenerowane, mocniejsze i odżywione. Sam producent podaje, że jest to odżywka właśnie do regeneracji po hybrydach i jest to jak najbardziej trafne stwierdzenie. Niska cena i szybkość aplikacji jest jak najbardziej na plus. Co do wydajności produktu to raczej jest średnia tak jak sam kosmetyk. Działa, ale nic nadzwyczajnego.


Przepisy Babci Agafii - 5 Soków - Jałowcowy balsam - łaźnia przeciw wypadaniu włosów - opakowanie to plastikowa butelka z dozownikiem. W środku 280 ml produktu za około 10zł. Balsam ma lejącą konsystencję i jest jasnozielony. Pachnie ziołami jednak zapach należy do intensywnych i nie każdemu może przypaść do gustu. Używałam go jako odżywki na włosy, zaraz po szamponie. Kosmetyk nawilża nasze włosy i sprawia, że po ich umyciu da się je rozczesać za co ogromny plus. Ja zazwyczaj muszę wspomagać się odżywkami w spray'u, aby rozczesać włosy, a tu nie ma takiej potrzeby. Dodatkowo włosy są gładkie i błyszczące. Co do wypadania włosów to niestety nie zauważyłam, aby balsam hamował ten efekt, a szkoda, gdyż właśnie ostatnio to mój największy problem jeśli chodzi o włosy. Z minusów to jedynie bardzo mała wydajność produktu, ale za taką cenę to nawet nie szkoda. Chociaż z drugiej strony jak często można kupować odżywkę do włosów? Moim zdaniem kosmetyk jest w porządku i ze względu na rozczesywanie włosów mogłabym kupić ponownie.


Schwarzkopf Gliss Kur - Total Repair - Ekspresowa odżywka regeneracyjna do włosów suchych i zniszczonych - opakowanie to butelka z atomizerem (spray). Odżywka bardzo ładnie pachnie jednak nie wiem co mi przypomina ten zapach. Po stosowaniu zauważyłam, że moje włosy nabrały blasku. Dodatkowo ułatwia rozczesywanie szczególnie po umyciu włosów, a z tym mam największy problem. Jest wydajna. Poza tym nic więcej nie wniosła. 


Tutti Frutti - Cukrowy peeling do ciała "Papaja i tamarillo" - ja to się chyba uzależniłam od tych peelingów. Opakowanie to plastikowy słoiczek zamykany na klik. W środku 300 g produktu, który jest wydajny i bardzo przystępny cenowo. Pachnie jakimiś egzotycznymi owocami i jest to tak obłędne i przyjemne, że aż chce się zjeść :) W sumie głównie z tych zapachów w kosmetykach ta marka słynie - przynajmniej moim zdaniem. Ma zbitą, gęstą konsystencję o jasnozielonym kolorze, w którym są zatopione drobinki cukru. Jeśli chodzi o działanie to peeling usuwa martwy naskórek. Sprawia, że skóra jest miękka i gładka w dotyku. Delikatnie nawilża więc jeśli ktoś nie ma zbyt dużych problemów ze skórą spokojnie może sobie odmówić nakładania balsamu czy masła do ciała. Kosmetyk łatwo się rozprowadza i tak samo się zmywa. Pozostawia tłustą warstwę, ale mi to akurat nie przeszkadza. Podsumowując nie jest to delikatny peeling, ale określiłabym go jako średni, bo do zdzieraka w moim odczuciu trochę mu brakuje. Kolorowe opakowanie, przyjemność z używania i działanie idą w parze z wydajnością. Do tego ten zapach, w którym można się zakochać. Uwielbiam peelingi tej marki, a ten polecam jeszcze bardziej niż inne :)


Znacie któryś z kosmetyków?
Jak Wam się sprawdza?

Pozdrawiam



24 października 2020

139. Tutti Frutti - Cukrowy peeling do ciała "Gruszka i żurawina"


Hej :)

Peelingi Tutti Frutti to chyba jedne z niewielu, które bardzo przepięknie pachną. Tym razem postawiłam na cukrowy z gruszką i żurawiną :)


Opis producenta:

Gruszkawina z Żuszką, czyli Indiańsko-perski misz-masz szczęścia! 
Kąpiel w perskim źródle słodyczy, uśmiech pięknej Idianki napotkanej w dziewiczym lesie, poryw latającego dywanu szczęścia, urok Bliskiego Wschodu i tajemniczość pierwotnej Ameryki. Nie bez powodu prawdziwi kowboje mawiają "Tutti Frutti Biutti", co znaczy tyle, że Twoja skóra nawilży się jak żurawina podczas deszczu i wygładzi niczym starannie obrana gruszka.
Peeling Gruszka i Żurawina to niagara oczyszczenia i perska oda do młodości. Tak w skrócie działa nieokiełznana fuzja naturalnych drobinek peelingujących i całego mnóstwa witamin A, E i F.

Moja opinia:

Opakowanie to solidny i dosyć spory plastikowy słoik. Szata graficzna koloru zielonego jest przyjemna dla oka. W środku mamy 300g produktu za około 15zł. Przy stosowaniu raz czy dwa razy w tygodniu starcza nam na ponad miesiąc czasu. 



Nie wiem czy zauważyliście, ale opis jest dokładnie taki sam jak w przypadku peelingu do ciała tyle, że nie jest cukrowy. Przyznam szczerze, że dla mnie to dosyć dziwne biorąc pod uwagę fakt, że poza "smakiem" gruszki i żurawiny to właściwe inne produkty.
Konsystencja jest gęsta i zbita. Jest koloru zielonego z zielonymi i cukrowymi drobinkami. Przepięknie pachnie gruszką :)



Peeling rozprowadza się bez najmniejszego problemu. Świetnie usuwa martwy naskórek i delikatnie nawilża skórę. Niestety konieczne jest użycie balsamu lub masła, gdyż po jakimś czasie czuć, że skóra wymaga nawilżenia. Skóra po użyciu jest miękka i pachnąca. Dodatkowo nie podrażnia skóry. 
Moim zdaniem świetny produkt, w wygodnym opakowaniu, dzięki któremu chociaż w łazience przywołamy ciepłe dni pełne słońca. 

Pozdrawiam